Księżycowy Nowy Rok. Historia Miłosna
„Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna” to komiks nagrodzony w tym roku Eisnerem. Na okładce widnieje jednak jedynie informacja o nominacji do nagrody Harvey Awards. Wynika to z faktu, że tytuł ukazał się nakładem wydawnictwa Jaguar w lutym, a nagrody Eisnera przyznawane są dopiero w połowie lipca, podczas ceremonii na San Diego Comic-Con. Czy to kwestia przedwczesnej publikacji, czy może komiks przeszedł bez echa — trudno powiedzieć. Sam zwróciłem na niego uwagę dopiero po ogłoszeniu wyników.


Cherubinek kontra dojrzewanie
Valentina to dość szczęśliwe dziecko, choć wychowywane jedynie przez ojca. Uwielbia dzień zakochanych, bo dostaje ładne, kolorowe karteczki, a jej „zmyślonym” przyjacielem jest pulchniutki i sympatyczny cherubinek – Walenty, a jakże. Niestety, przed nią katastroficzny proces, w wyniku którego miliardy nastolatków na świecie poznaje gorzki smak rozczarowania, zmaga się z przestawieniem myślenia i zmianami zachodzącymi w organizmie. Na dodatek Valentina odkrywa, jak wielką ściemą były do tej pory walentynki i poznaje prawdę o swojej rodzinie. Pulchny aniołek zmienia się w starca, twierdzącego, że był kiedyś biskupem, ale dziewczyna nie składa broni i postanawia zawalczyć o „prawdziwą miłość”.


„Księżycowy nowy rok. Historia miłosna” to love story sformatowane dla nastolatków, ale opowiedziane w stylu komedii romantycznych z lat 90. Historia niby jest prosta, ale zabarwiona wietnamską kulturą. Valentina co prawda potrafi tylko przywitać się po wietnamsku, ale odkrywa nową pasję, która zastępuje jej dziecięcą fascynację baletem. Tańce lwów promienieją azjatycką kulturą i symbolizmem. W kostium lwa przebierają się dwie osoby, a taniec, który „odpędza złe duchy i przynosi powodzenie”, wyraża jedność i jedno bicie serca.
Pączek z niespodzianką
Komiks Yanga i Pham zawiera mnóstwo obserwacji i wniosków, które nie są mi obce, ale musiałem je wydobywać w dość przypadkowy i czasem bolesny sposób. Dorastanie w sposób drastyczny wymusza podejmowanie decyzji, wynikających z chęci niepowtarzania błędów po rodzicach. Albo z chęci zerwania z tradycjami rodzinnymi czy wytartymi schematami postępowania. To może zadziałać albo prowadzić do katastrofy. Najbardziej boli patrzenie na nieporadne zawiązywanie relacji albo zbytnie wystawianie się na wpływy przyjaciół czy innych osób, które nazywanie kolegami odbyłoby się awansem — ale jak widać, tego etapu chyba zwyczajnie się ominąć nie da. Odnajdywałem się w tym komiksie bardzo często.


„Księżycowy nowy rok. Historia miłosna” to lektura wciągająca, mimo że ilustracje Leuyen Pham w pierwszej chwili mnie nieco odepchnęły — zwłaszcza zewnętrzną suchością i twardą pracą tuszem. W środku znajdziecie kulinarne porównanie, które działa też względem warstwy graficznej. Taki pączek z nadzieniem z zewnątrz nie wydaje się zbyt atrakcyjny, ale zdecydowanie warto dotrzeć do jego wnętrza. Zwłaszcza że ilustratorka dobrze radzi sobie z narracją, sekwencjami, a zdarzają się jej nawet zachwycające kadry — zwłaszcza gdy miesza czerwony z niebieskim w symbolu eum-jang (koreańskiej wersji ing-jang). No, albo przy tańcach lwów — wtedy też bywa przepięknie. A, no i nie mogło zabraknąć spacerów przy świetle księżyca.
Miłość kontra luty
Zakończenie można przewidzieć już na samym początku — nadjeżdża w stronę czytelnika niczym rozpędzony, po płaskiej jak patelnia pustyni, muscle car, ale nadal czuć, że toczy się gra o wysoką stawkę. W każdej chwili może stać się coś dramatycznego, w takt nieprzewidywalności zachowania nastolatków. Nad głowami bohaterów zawisają decyzje, które mogą przynieść twarde konsekwencje i po latach mogą skłonić do refleksji, że daną sytuację można było bardziej przemyśleć.


Zgadza się, tej opowieści nie brakuje ckliwości i naiwności oraz ogromnych zbiegów okoliczności, ale towarzyszą im procesy przeistaczania dziecinnego postrzegania świata i relacji, co sprowadza opowieść fruwającą wśród obłoczków i cherubinków na ziemię. Często też poprzez przekręcenie wajchy w drugą stronę — rzeczywistość jest wykrzywiona i wciśnięta głęboko w cień, co zresztą pokazuje metamorfoza samego Walentego, który im bliżej końca, tym wygląda gorzej i bardziej upiornie.
Osobiście nigdy nie lubiłem Dnia Zakochanych i w pełni zgadzam się z krytyką komercjalizacji tego „święta”. No i możliwe, że przez zintensyfikowaną atmosferę tego dnia muszę obchodzić urodziny w najbrzydszym miesiącu roku. Co nie zmienia faktu, że „Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna” to komiks, który mnie ustrzelił i nie pozwolił się uwolnić. Gene Luen Yang napisał świetną historię i chętnie przeczytałbym jeszcze jakiś jego komiks. Czy jestem „pod wrażeniem, czy tylko w szoku”? Chyba gdzieś pomiędzy.
Scenarzysta: Gene Luen Yang
Ilustrator: Pham Leuyen
Tłumacz: Jacek Żuławnik
Wydawca: Jaguar
Format: 150 x 230 mm
Liczba stron: 352
Oprawa: Miękka
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo










