Marvel Must-Have. Tom 7 – Młodzi Avengers. Pomocnicy

Narzekałem, że w kolekcji Must-Have pojawiają się raczej chude tomy, zwłaszcza w porównaniu z grubasami z kolekcji DC Bohaterowie i Złoczyńcy wypadało to mizernie. Sytuację zmienia 7. tom „Młodzi Avengers. Pomocnicy”. Bez zmiany ceny, bo w kolekcji jest stała, otrzymujemy 352 strony, 12 zeszytów serii i zeszyt specjalny. Na bogato i po całości. Aha, niby jeszcze jest grafika kolekcjonerska, ale dla mnie to raczej niepotrzebny dodatek.

Młodzi Avengers. Pomocnicy

Ilość i jakość

Oczywiście z ilością nie musi iść jakość, choć pewnie i tak przeliczający strony na grosiki czy złotówki, tak czy inaczej, będą zadowoleni. Czy w takim razie „Młodzi Avengers. Pomocnicy” to słaby komiks? W żadnym wypadku. Otrzymujemy historię powstania drużyny, jej gruntowanie, wystawienie na szereg przeciwności, i to nie tylko związanych z klepaniem poszczególnych złoczyńców, oraz finalną rozwałkę na poziomie… galaktycznym.

Młodzi Avengers. Pomocnicy

Historia Avengers sięga września 1963 roku i oczywiście można sięgnąć po poszczególne stare tomy w kolekcji Marvel Origins, ale trzeba się nastawić na typową dla tamtego czasu narrację. Allan Heinberg nie zapomina o przeszłości, wyprowadza świeżą fabułę, ale czerpiącą z lat pojawiania się postaci, choć często tylko puszcza do fanów oko, a jednocześnie pokazuje nowe elementy.

“Pomocnicy” a oryginalne “Sidekicks”

Klasyczni Avengersi? Drużyna w składzie, w której jest Kapitan Ameryka, Iron Man, Thor i Hulk jak najbardziej miałaby sens. Polski tytuł zaczerpnięty z pierwszego story arcu serii trochę myli, bo oryginalne Sidekicks znaczy trochę więcej niż pomocnicy. No i jest to o tyle przewrotne, że oprócz Kapitana Ameryki i pierwszego Human Torcha superbohaterowie Marvela zazwyczaj nie pojawiali się w towarzystwie skrojonego pod siebie pomocnika.

Młodzi Avengers. Pomocnicy

Młodzi Avengersi wypełniają lukę, powstałą po Avengers: Disassembled, w wyniku której drużyna najpotężniejszych superbohaterów świata została rozwiązana. Allan Heinberg to kapitalny scenarzysta (i nie tylko komiksowy, bo być może znacie jego nazwisko też z seriali), przedstawia swoją drużynę w wyrafinowany sposób. Poprzez echa wydarzeń, które docierają do gazety Daily Bugle. Tropem nowych superbohaterów rusza Jessica Jones, dziennikarka i detektyw, z obleczoną w spandeks przeszłością. Wkrótce na kark Młodych spadają też Kapitan Ameryka i Iron Man, ale to dopiero początek.

Młodość, bunt i supermoce

Ach, mieć naście lat, być młodym i gniewnym, patrząc na zastane konstrukty jak zwapniałe relikty przeszłości. Świetnie patrzy się na drużynę nastolatków. Z pozycji dziada będącego na finalnym drugim okrążeniu życia chciałoby się znowu być młodym. Nawet jeśli oznacza to popełnianie tych samych błędów. Z jednej strony więc Młodzi Avengers walczą z przestępcami, choćby pokonują Shockera, z drugiej zmagają się z sytuacją rodzinną, bo Kapitan Ameryka z Iron Manem nie wyrażają zgody na utworzenie drużyny dzieciaków i idą na skargę do ich rodziców. A jakże.

Ten tom to trzy story arci. Sześciozeszytowy „Pomocnicy”, dwuzeszytowy przerywnik „Tajne tożsamości”, za którym ląduje Young Avengers Special, a zwieńczeniem jest czterozeszytowe, prowadzące do rozpierduchy „Sprawy rodzinne”. To jest cała seria, głównym rysownikiem jest Jim Cheung, ale pełna lista twórców jest długa, zwłaszcza przez zeszyt specjalny.

Młodzi Avengers. Pomocnicy

Szybko poznajemy nowych superbohaterów i równie szybko okazuje się, że podobieństwa do znanych postaci są tylko pozorne i właściwie każdy z nich jest indywiduum, któremu przypięto etykietkę superbohatera, którego najbardziej przypominał. Zgodnie z wieloletnimi tradycjami skład drużyny dynamicznie się zmienia. Ktoś odchodzi, ktoś przychodzi, szybko ze sceny schodzi choćby Iron Lad, który okazuje się przybyszem z przyszłości z o wiele bardziej zaawansowaną zbroją, niż by się początkowo wydawało. To dzięki temu zabiegowi do drużyny dołącza Vision. Jak popatrzeć z perspektywy, to duży wpływ na uniwersum, jak nie największy, miało pojawienie się Kate Bishop, która stała się nowym Hawkeyem, zdolną pociągnąć swoją miniserię.

Czuć, że Allan Heinberg pracował przy serialach, bo każdy zeszyt ma swoją dynamikę i rozwiązania fabularne, które zachwycają, zaskakują i sprawiają, że chce się więcej. Także mimo grubości ten tom szybko się kończy. Można czytać dalej, bo bezpośrednia kontynuacja losów tej drużyny znalazła się w 84. tomie WKKM i być może już „Krucjatę dziecięcą” czytaliście (więcej tu – klik). Ja mam jeszcze przed sobą.

Scenariusz: Allan Heinberg

Rysunki: Jim Cheung, Andrea Di Vito, Michael Gaydos, Neal Adams, Gene Ha, Jae Lee, Bill Sienkiewicz, Pasqual Ferry

Tusz: John Dell, Mark Morales, Dew Geraci, Dave Meikis, Jay Leisten, Drew Hennessy, Michael Gaydos, Neal Adams, Gene Ha, Jae Lee, Bill Sienkiewicz, Pasqual Ferry, Rob Stull, Jim Cheung, Dester Vines, John Livesay, Matt Ryan, Jaime Mednoza

Kolory: Justin Ponsor, Jose Villarrubia, June Chung, Dave McCaig, Art Lyon

Wydawca: Hachette

Druk: Kolor

Oprawa: Twarda

Format: 170×260 mm

Liczba Stron: 352

Share This: