Udało się już odpocząć po najbardziej aktywnym dniu w roku komiksiarza nadszedł więc czy czas na małe podsumowanie po tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier.
Jak co roku, z powodu obowiązków służbowych braliśmy udział tylko w pierwszym dniu festiwalu. Do Łodzi pojechaliśmy razem z ekipą partnerskiego sklepu e-legion.pl, który w tym roku po raz pierwszy pojawił się na łódzkiej imprezie, dzięki czemu redaktor Basaj mógł odświeżyć znajomość zasad Magic the Gathering. Szczęśliwie udało nam się ominąć korki i remonty, które pamiętam jeszcze z minionych odwiedzin Łodzi rok temu. Na miejsce dotarliśmy kilka minut przed dziesiątą, co dawało mi jeszcze odrobinę nadziei na zdobycie numerku do kolejki po autografy. W tym roku nie chciałem być zachłanny i planowałem zdobycie tylko jednego autografu. Wyposażony w album ABC Warriors od razu po przybyciu na miejsce pognałem do okienka, w którym wydawano numerki po autografy. Niestety kiedy zapytałem o Simona Bisley’a w odpowiedzi usłyszałem jedynie śmiech. Podobno gdybym przybył o 1000 osób wcześniej to może dałbym radę. No cóż trudno. Skoro nie mogłem dostać autografu postanowiłem zapolować na komiksy, którymi miałem dopełnić luki w kolekcji. W tym roku planowałem tylko zakupy kontynuacji serii, które już posiadam. Jak zwykle jednak okazało się, że godzina 10 to o godzinę za późno żeby zdobyć najlepsze kąski. W ten oto sposób z planowanych zakupów udało mi się zdobyć jedynie Sagę vol 5, ale oczywiście bogactwo oferty i gdzieniegdzie wysokie rabaty skusiły mnie do nieplanowanych zakupów.
Po zakupowym szaleństwie przyszedł czas na zwiedzanie i przybijanie piątek ze znajomymi, czytelnikami, autorami i partnerami z zaprzyjaźnionych sklepów. Z roku na rok coraz trudniej mi się poruszać po terenie festiwalu, ale to akurat bardzo cieszy, to ogromna satysfakcja, że pomimo że rzadko pokazujemy twarz na naszym blogu, tak wiele osób nas rozpoznaje. Jak zwykle MFK było okazją do zawarcia znajomości i odświeżenia starych kontaktów. Prawdę mówiąc ciągle rozmowy z czytelnikami, autorami innych blogów, wydawcami, sprzedawcami i autorami komiksów zajęły mi około 80% czasu, przez co… wstyd się przyznać, nie zdążyłem dotrzeć na żaden punkt programu, który mnie interesował. Dlatego skupiłem się na rozmowach z autorami, którzy mocno współpracują z naszym blogiem. Już w kolejce do akredytacji spotkałem Łukasza Kowalczuka i jak się okazało całe szczęście bo była to jedyna okazja do pogadnia, tak zaganiani obaj byliśmy. Ku mojej radości więcej czasu na rozmowę znaleźliśmy z Rafałem Szłapą (efekty rozmowy wkrótce na blogu), Dariuszem Stańczykiem, Maćkiem Pałką, Piotrkiem Czarneckim i Łukaszem Ciżmowskim, Konradem Koko Okońskim i Kajetanem Wykurzem. Na długi czas zatrzymałem się właśnie przy stanowisku wydawnictwa Gindie, które miało do zaoferowania naprawdę pokaźny zbiór premier – Gedeon – Daniela Grzeszkiewicza, drugi Kij w Dupie autorstwa Konrada Koko Okońskiego, Portal – Krew i Mgła – Macieja Andrysiaka i Kajetana Wykurza oraz Giacomo Supernova 3 – Roberta Jacha (rysunki) oraz Jerzego Łanuszewskiego (scenariusz). Efekt naszych rozmów również pojawi się na naszym blogowym poletku.
Festiwal jak zwykle oferował mnogość atrakcji, od wspomnianej już karcianki Magic the Gathering zorganizowanej przez e-legion.pl, poprzez liczne konkursy, tematyczne prelekcje, spotkania z autorami, strefę Star Wars, strefę gier bez prądu oraz liczne stanowiska gier konsolowych i pecetowych. W kwestii organizacyjnej tegoroczna edycja festiwalu była dużo lepiej zorganizowana niż poprzednia. Na największą pochwałę zasłużyło rozplanowanie kolejek do wejścia. Samo wprowadzenie sprzedaży biletów online i podzielenie kolejek na dwie bardzo usprawniło proces akredytacji. Z kolejnego usprawnienia nie dane mi było skorzystać, ale należy je docenić. Strefa autografów w końcu została zorganizowana jak należy. Nie było chaosu, tłumów ani przepychanek, wydzielona kładka prowadząca do podestu, na którym odbywało się podpisywanie komiksów to świetny pomysł. Taka forma sprzyjała zarówno koncentracji autora jak i samej rozmowie z nim. Fajnie, że organizatorzy pomyśleli również o brzuchach uczestników, kilka food tracków załatwiło sprawę, szkoda jednak, że nikt nie pomyślał o tym, że przy jedzeniu fajnie jest wygodnie usiąść. Po raz kolejny nie rozwiązano jednak problemu bankomatu i każdy komu zabrakło gotówki musiał pędzić na dworzec Łódź Kaliska. Nie da się też nie zauważyć powolnej transformacji festiwalu. Z roku na rok to gry przejmują prym, widać to było między innymi na tegorocznym plakacie promującym imprezę. No cóż nawet jeśli za jakiś czas nazwa festiwalu zmieni się na Międzynarodowy Festiwal Gier i Komiksu to i tak warto będzie w nim uczestniczyć. Kto przegapił nie żałuje.