Plot Holes – w walce ze słabym pisarstwem

Plot Holes

Plot Holes to metafizyczny komiks o grupie ratunkowej. Setkom uniwersów grozi zagłada, tylko grupka starannie wyselekcjonowanych postaci może wszystkich uratować. Największym zagrożeniem jest tu słabe pisarstwo i tytułowe dziury fabularne. Bez porządnej edycji i walki z kliszami tysiące zapisanych stron trafi do kosza i nigdy nie doczeka się publikacji.

Najpotężniejsi bohaterowie świata(?) – no, tak jakby

Sean Murphy tworzy drużynę superbohaterów inną niż zwyczajna zbieranina kalesoniarzy, a to dlatego, że każdy z członków ekipy wyrwany został z innego nurtu. Obok Röara — zmiennokształtnego, homoseksualnego tygrysa, pojawia się Rasoir — wampirzyca poczęta z mezaliansu we francuskim romansie, Johnny postać wyciągnięta z cybernetycznej mangi, Kevin — chłopczyk z humorystycznych pasków i najprawdziwszy, czarny charakter z komiksów superbohaterskich — Surge. Drużynie przewodniczy siwowłosa, twarda niczym stal edytorka Ed, a najnowszym rekrutem jest autor (kiepskich, bo kiepskich, ale nadal) komiksów Cliff „Inkslayer” Dinklewitz.

Plot Holes

Zatem Plot Holes to komiks, który rozgrywa się gdzieś pomiędzy czytelnikiem a historią zamkniętą między okładkami, bo drużyna porusza się po metafizycznych liniach. Każdy z członków drużyny jest świadomy tego, że jest postacią z komiksu, co ma wpływ na wybory i personalne uczucia. Przykładowo, Kevin przez nieudaną reaktywację tytułu zamiast zachowywać się jak wesoły ośmiolatek, przypomina bardziej sarkastycznego starca, co chwile wbijającemu komuś szpilę, a Cliff używa swojej wiedzy do przełamywania schematów i tworzenia międzygatunkowych wynalazków.

Kto uratuje edytorów?

Drużyna Plot Holes ratuje zagrożone uniwersa, ale nie oznacza, że sama nie jest w niebezpieczeństwie. Do oprogramowania służącego do edycji wkrada się wirus, który krzyżuje się z niezwykle groźnym Surgem. Ed i jej ekipa ma tylko pięć zeszytów swojej serii, aby zażegnać zagrożenie. Uratować wszystkich, w tym też siebie. W trakcie skoków po różnych opowieściach wypływa zakryta intryga i tajemnica, sama w sobie ciekawa i emocjonalna, bo związana ze smutnym wątkiem obyczajowym.

Plot Holes

Festiwal rozmaitości

Plot Holes przelatuje przez różne rzeczywistości, bo drużyna wpada w rozmaite opowieści. To o wikingach, to w romansidło, to historyczną nowelę o Egipcie. Trochę szkoda, że autora ograniczały prawa autorskie, bo mogłoby zrobić się naprawdę ciekawie. Tak z bardziej znanych historii wyhaczyć można Moby Dicka i Robin Hooda, w ręku Rasoir pojawia się miecz świetlny, a postacie śmigają w jednym momencie Deloreanem. Chyba, że policzyć jeszcze londyńskiego nekromantę w brązowym prochowcu. Z drugiej strony to może i dobrze, bo duże marki dodałyby Plot Holes ciężaru, a jeszcze ktoś by się obraził za potraktowanie z buta ulubionej postaci. Niemniej żarty z obecnej kreski młodszego Romity chętnie bym poczytał.

Plot Holes

Całość jest spójna graficznie. Sean Murphy ma bardzo przyjemną kreskę, którą zresztą widać doskonale na froncie. Obrazek, który się znalazł na okładce, jest kadrem z komiksu. Różnorodność została podkreślona dość nieznacznie, acz stanowczo. Johnny ma duże oczy (z których zresztą po rasistowsku żartuje sobie Kevin) a opowiadanie o jego świecie zostało zrealizowane bez koloru. Kevin pokazany jest kreskówkowo w kolorach z kropeczkami w technice punktowania. Poza tymi akcentami Plot Holes to barwny, nowoczesny, dynamiczny, amerykański komiks mainstreamowy.

Mimo operowania licznymi odłamkami, w skład których wchodzą klisze gatunkowe, brak odpowiedniego zbadania tematu i podstaw historycznych, czy nawet żarty autoironiczne (kto by chciał przeczytać komiks o punkowym klonie Jezusa – ano ktoś się znajdzie), Sean Murphy bardzo sprawnie przeprowadza fabułę. Jedynie z początku trudno mi było się połapać, co tu tak naprawdę się dzieje, bo trzeba odpowiednio skalibrować aparat percepcyjny. Na dodatek od pierwszej strony akcja zasuwa niczym wagonik kolejki górskiej, nie zwalniając aż do samego finału.

Plot Holes to komiks, który ma bawić i przynieść odpoczynek od turbo poważnych tytułów, w których postacie walczą na śmierć i życie, a później i tak jest po staremu, a jeszcze ci, co poumierali, to i tak wracają do życia. Jest to taki komiks w komiksie, czy o komiksach, który przelatuje jak torpeda przez różne przestrzenie i te rzeczywiste, i te zmyślone. Nie zabrakło też tu miejsca na refleksję dotyczącą zapracowywania się i pogoni za czymś, co tak naprawdę nie istnieje i to jest w tym komiksie najpiękniejsze.

Scenarzysta: Sean Murphy

Ilustrator: Sean Murphy

Kolory: Matt Hollingsworth, Dave Stewart

Tłumacz: Maciej Muszalski

Wydawnictwo: Non Stop Comics

Format: 170×260 mm

Liczba stron: 156

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Share This: