Escape Quest – Poszukiwacze Zaginionego Skarbu

Poszukiwacze zaginionego skarbu to pierwsza książka z serii Escape Quest wydawana przez Egmont, ale nie pierwsza książka, z której musiałem się wydostać. Całkiem niedawno miałem przyjemność zrecenzować Espace Book Pamiętnik 8-bitowego Wojownika. Moje wrażenia z lektury znajdziecie TU. Mimo wielu analogii, między tymi dwoma książkami widać całkiem inne podejście do rozegrania gry. Podczas gdy pozycja Jaguara bazuje na postaci z gry Minecraft i sama rozgrywka ją przypomina, tu możemy poczuć się raczej tak, jakbyśmy stanęli u boku Indiany Jonesa i ruszyli tropem Zaginionej Arki. Porównanie to jest naturalne, w końcu i tytuł i wiele elementów z okładki je wymuszają.

poszukiwacze zaginionego skarbu

Trampoliną do podjęcia wyzwania jest taki oto mikroskopijny zalążek fabuły. Znalazłeś dziennik słynnej na cały świat poszukiwaczki skarbów: Sary Edson-Taylor. Eeeee, przepraszam. Kogo? Biję się w tej chwili z myślami, ale chyba najlepiej będzie przełknąć żabę już na samym początku. To, że imię i nazwisko bohaterki nic nie mówi, stanowi największy feler książki. Kilka godzin studiowałem jej notatki i nic. Między mną a Sarah nie powstała żadna nić emocjonalna. Nawet zamknięcie fabuły, czyli wydarzenia z końca książki, nie wzruszyły mnie ani trochę. Chyba że jednak moja żona ma rację, nazywając mnie bezdusznym. Może byłoby lepiej, gdyby autorzy opletli fabułę wokół Indiany Jonesa, zmusiłoby to moje myśli do orbitowania wokół bohatera, bo to w końcu ktoś, kogo kojarzę. Znam z filmów, zachwycałem się jego odwagą i zostawałem wciągnięty w wir akcji. Tu przyłapałem się kilka razy, że najchętniej ominąłbym fabularną część rozdziału i przeszedł od razu do wykonywania zadania.

Poszukiwacze Zaginionego Skarbu

Otwórz drzwi

Możliwe, że już zdajecie sobie sprawę z tego, że Poszukiwaczy zaginionego skarbu nie czyta się tak jak zwykłej książki. Mówiąc górnolotnie, trzeba otwierać drzwi. Co to znaczy w praktyce? Aby przejść do następnej części, należy rozwiązać zagadkę, czy wykonać zadanie. Z instrukcji dowiadujemy się, na którą stronę powinniśmy się udać. Co więcej, w lewym górnym rogu znajduje się numer strony, z której powinniśmy przybyć, więc nie idzie się pomylić. Zagadki ubarwiane są stronami z notatnika Sary (patrz powyższy opis fabuły) i zazwyczaj mieszczą się na dwóch sąsiadujących stronach. Czasem jest tylko jedna strona, a najdłuższa rozciągnęła się na sześć.

Silnie działa we mnie mechanizm zadaniowy. Gdy zostaje zadane mi pytanie, wrzucony problem do rozwiązania, czy muszę znaleźć wyjście z kłopotliwej sytuacji, chciałbym to zrobić jak najprędzej. Irytuje się, gdy nie widzę solucji i gdy utkwię w martwym punkcie. Co więcej, gdy zostawię problem na chwilę i przejdę do innych działań, to jedno, rozpoczęte i niedokończone zadanie uciska mi czaszkę niczym za mała czapka. Tak było z Poszukiwaczami zaginionego skarbu. Rozgrywka rozpisana jest na około trzy godziny. Nie jestem w stanie wygospodarować tyle wolnego czasu ciurkiem, lekturę musiałem przerywać. Drażniło mnie to niemiłosiernie. Gdzieś między sesjami rozmyślałem ciągle, czego jeszcze spróbować, aby przejść dalej.

poszukiwacze zaginionego skarbu

Co w sytuacji, kiedy naprawdę już nie wiesz, jak należy rozwiązać zagadkę? Z tyłu autorzy umieścili zakładkę Super tajne, w której jedna strona to delikatne podpowiedzi, a druga – rozwiązania zagadek. Przyznam, że kilka razy tam zajrzałem, zazwyczaj pomagała mi ta pierwsza. Raz czy dwa musiałem sięgnąć do najbardziej haniebnej deski pomocy. Zdarzają się bardzo łatwe zadania, takie jak łamanie szyfrów, odgadywanie ciągów matematycznych, tajne wiadomości w liście, czy rozwiązywanie układu równań z trzema niewiadomymi. Są też trudniejsze, wymagające nie tylko logicznego myślenia, ale i kombinowania, przekręcania stron, zginania, dopasowywania. Moja ulubiona zagadka to Nie oceniaj książki po okładce. Odpowiedź tej zagadki autorzy umieścili w takim miejscu, że mi szczena opadła. Nakombinowałem się okrutnie, aby znaleźć odpowiedź, a ona była cały czas pod moim nosem. Brawo!

poszukiwacze zaginionego skarbu

Zazwyczaj gdy znajdziesz rozwiązanie, to po prostu przechodzisz dalej. Raz tylko natknąłem się na ślepy zaułek i musiałem wrócić do poprzedniego rozdziału. Nie da się więc zabłądzić i ruszyć fałszywym tropem. W ciągu fabuły musimy udać się w miejsca rozsiane po całym świecie. Pomagają w tym dwie specjalne zakładki, które należy wydrzeć ze skrzydełek okładki. Znajdowanie przedmiotów i odblokowywanie środków lokomocji pomaga przejść dalej, podczas gdy na horyzoncie nie widać już żadnych zadań do wykonania. Odwiedza się ciekawe miejsca, choć przyznam, że odwiedziłem kiedyś fizycznie Pammukkale w Turcji i nie jest to tak imponująca atrakcja turystyczna, jak wynika z opisów, czy zdjęć. Wapienne tarasy są w opłakanym stanie i jedynie nowoczesne termy stanowią jakąkolwiek rozrywkę. W końcu udaje się dojść do końca książki i to by było tyle. Nie sądzę, abym poszukiwał zaginionego skarbu jeszcze raz, ale to nic, bo zostało mi jeszcze wybrać się w podróż Za garść Neodolarów. O tym już następnym razem.

Sylwester

Dziękuję Wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Share This: