Thorgal. Saga. Ruchome miasto. Tom 5
Zaginione przygody Thorgala, ciąg dalszy. Hurra, choć zapał maniaków od „Żegnaj Aaricio” raczej sukcesywnie stygnie. Niemniej, mamy kolejny tom: „Thorgal. Saga. Ruchome miasto”. Aegirsson trafia do zaczarowanego miasta, które zmienia swoje położenie na mapie. Poszczególne tomy Sagi dzieją się pomiędzy różnymi, dotychczasowymi tomami głównej serii, lecz ich fabuły nie zaburzają wcześniejszych wydarzeń.


Podłoże „Ruchomego miasta”
Do zrozumienia „Ruchomego miasta” potrzeba znajomości kilku tomów. Pierwsza scena rozgrywa się w twierdzy znajdującej się na Jeziorze Bez Dna, którą Thorgal z Aaricią odwiedzają w tomie „Trzej starcy z kraju Aran”. Powraca Shaniah, nastolatka zakochana w Thorgalu, znana z tomów „Czarna galera” i „Ponad krainą cieni”. Pojawia się też stary znajomy Aaricii z tomu poświęconego jej dzieciństwu, przynoszący zaginiony naszyjnik z klejnotami, które pojawiły się po raz pierwszy w „Gwiezdnym dziecku”.


Kiedy dzieje się „Zaginione miasto”? Rodzina Thorgala widoczna jest w modelu 2+2, czyli po „Wilczycy”, a Thorgal akurat podejmuje decyzję, że będzie najlepiej i najbezpieczniej dla wszystkich, jeśli oddali się od swojej rodziny na bezpieczną odległość. Scenę odejścia i propozycję Jolana, że może pójść z Thorgalem i mu pomóc, znajdziecie na końcu „Strażniczki kluczy”. Jak widać, jest to historia od fanów dla fanów. Siateczka połączeń jest dość potężna, choć pewnie do domeny śmierci wypełnionej nićmi ludzkich egzystencji jeszcze trochę brakuje.
Potężny powrót jednej z postaci drugoplanowej
Van Hamme kreował wspaniałe postacie drugoplanowe, ale nie wahał się przed ich uśmiercaniem. Od lat żal mi było Shaniah, choć listę grzechów, a przy okazji ofiar, miała dość pokaźną. Ozanam stawia na drodze Thorgala Ruchome miasto głównie po to, by odnaleźć zakochaną w Aegirssonie nastolatkę. Wyrywa ją z uchwytu śmierci i pozwala kroczyć po ziemi, choć charakterologicznie cofa ją jednak trochę, bo piegowatej brunetce bliżej do targanej emocjami dziewczyny z „Czarnej galery” niż pogodzonej z losem i doświadczonej przyjaciółki z „Ponad krainy cieni”.


Po swojemu, ale z ukłonem dla mistrza
Aouamri to nie Rosiński i raczej nie stara się nim być. Jego rysunki wyróżniają się księżycowymi, pomarszczonymi podbródkami, do których musiałem się lekko przyzwyczaić. Świetnie wyglądają przemiany zmiennokształtnej postaci, zwłaszcza przemiany w orła. Ilustracje często przejmują narrację, rysownik zostaje na placu boju sam i radzi sobie doskonale, a napięcie osiąga punkt kulminacyjny w dwustronicowej ilustracji. Szczegółowość rysunków i praca tuszem, zwłaszcza na murach twierdzy czy w rozlewającym się po kadrach cieniu, to już bezpośrednie nawiązanie do rysunków z pierwszej dziesiątki tomów głównego cyklu.
Powraca więc mglisty, tajemniczy i złowrogi klimat jednego z moich ulubionych albumów serii, czyli „Ponad krainą cieni”. Nawet zostaje powtórzona scena wylania zupy na głowę jednej z postaci, choć tym razem nie Thorgalowi się obrywa. Wiadomo, że „Ruchome miasto” piątego tomu głównej serii nie przebija, ale pozostawia bardzo pozytywne wrażenie, przynajmniej przywodzące wspomnienia sprzed lat.


Stare i nowe postaci
Dość odważnie i na poziomie meta-żartu wypada tekst, który rzuca Shaniah: „ja nie godzę się na rolę bohaterki krótkiego rozdziału w sadze o Thorgalu!”. No, ale taki już jej los, Van Hamme zepchnął ją na margines dawno temu. Fakt, że powrót na łamach Sagi jak najbardziej jej się należał, i za to twórcom tego tomu jestem bardzo wdzięczny.
Oczywiście „Thorgal. Saga. Ruchome miasto” to nie tylko nostalgiczne nawiązania i przywoływanie duchów z przeszłości. Pojawia się też kilka nowych wątków i postaci. W tym okrutny tyran rządzący miastem, wpadający na kurs kolizyjny z Thorgalem. Jest też wątek pomocy i poświęcenia, a nowy przyjaciel Thorgala o swojskim imieniu Wojciech doznaje ogromnej przemiany wewnętrznej. Pewnie można by się czepiać scen walki, zwłaszcza machania mieczem w tę i nazad albo przebijania włócznią żołnierzy tworząc szaszłyk, ale niech już będzie. W końcu Thorgal to przede wszystkim komiks przygodowy, z wątkami historycznymi ledwie pojawiającymi się na horyzoncie zdarzeń.
W skrócie, warto, choć malkontenci będą narzekać. Poziomu kilkunastu pierwszych tomów nie da się przebić, ale takie historie jak te po prostu czyta się przyjemnie.
Scenarzysta: Antoine Ozanam
Ilustrator: Mohamed Aouamri
Kolory: Bruno Tatti
Tłumacz: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont
Seria: Thorgal
Seria: Thorgal
Format: 21.5×29.0cm
Oprawa: Miękka, Twarda
Druk: kolor
Papier: kredowy
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo










