Thorgal. Tysiąc oczu. Tom 41
Kolejny tom przygód dziecka z gwiazd jest wydarzeniem na naszym rynku komiksowym. Niby to już nie to, za ilustracje nie odpowiada już dawno Grzegorz Rosiński, nasz mistrz ze Stalowej Woli. Niemniej przyzwyczailiśmy się, że nowy odcinek ląduje przed świętami, większość z nas i tak po niego sięgnie. A tegoroczny Thorgal. Tysiąc oczu to na pewno nie wyjątek, wystarczy imię Aegirssona na okładce, by w jej stronę powędrowały spojrzenia, przynajmniej w liczbie wskazanej w tytule.
Co w artykule?
Piękne wspomnienia, a nowe komiksy
Tak to jest, komiksowa brać jest niesamowicie sentymentalna. Ja sobie zrobiłem długą przerwę od przygód Thorgala, po rozczarowaniu Niewidzialną fortecą, ale te nowe tomy przynoszą mi sporo przyjemności, choć finał Młodzieńczych lat, nieco mnie jednak rozczarował (więcej tu – klik). Oczywiście Thorgal. Tysiąc oczu nie dorasta do moich ulubionych tomów serii z Wilczycą, Czarną galerą, czy Ponad krainą cieni na czele. Do nich absolutnie nic nie ma startu, bo są obleczone grubą warstwą tłuszczu wytoczonego ze wspomnień.
Właściwie Thorgal. Tysiąc oczu to tom, który nie jest żadną rewolucją, Yann kontynuuje najlepsze tradycje serii i tworzy mieszankę, która zwyczajnie przypada mi do gustu. Aegirsson wracając do domu, czy trafniej określając, włócząc się po ostatniej przygodzie wpada w tarapaty. Komiks zaczyna się od wartkiej akcji, a wyjaśnienia wpadają z czasem w retrospekcjach, co mocno wciąga w lekturę i nie pozwala się uwolnić. Aby uratować Jolana i (nie bójmy się tego powiedzieć) jego dziewczynę Zorzę, Thorgal musi wykonać niebezpieczne, niemożliwe wręcz zadanie dla miejscowego władcy wikingów. Brutalnego, bezwzględnego i krwiożerczego.
Z lupą w starych wątkach
Mocno tu pobrzmiewają elementy z takich tomów jak Łucznicy (rozbita w trakcie sztormu łódź), czy Wilczyca (konflikt z bezlitosnym watażką). Dochodzi też tu do przedstawienia silnej i barwnej postaci drugoplanowej, która ma za zadanie wspomóc Thorgala, a przy okazji dokonać osobistej zemsty. Mysla zajmuje prawie pół okładki, od razu można oczekiwać, że fabuła będzie krążyć wokół niej. Moje serce zdobywa momentalnie jej tresowany… głuszec! Pokochacie tego ptaka! Charakterną właścicielkę zresztą też, ale tak to układał Van-Hamme od samego początku. Thorgal to spokojny gość, który myśli przede wszystkim o swojej rodzinie, a postacie drugoplanowe są żywe, błyszczące, charyzmatyczne i zdobywają serce czytelnika.
Historii dodają pikanterii nordyckie mity, z których Yann korzysta z dużym wyczuciem. Wyłożona we wstępie legenda o krukach z Midgardu czeka niczym odbezpieczony granat do samego zakończenia, a fabuła toczy się wokół tytułowych oczu, uwięzionych w drogocennym kamieniu, który spadł z gwiazd, a którego przynajmniej kawałek ma zdobyć Thorgal. Dochodzi też do mieszania wątków fantasy z science-fiction, a to głównie za sprawą Zorzy, dziewczyny, która przybyła z kosmosu. Nie sposób się nie uśmiechnąć, przy wyobrażaniu sobie, jak się czuje Jolan, słuchając o mechanice kwantowej, nanocząsteczkach, napdrzewodnikach, o których opowiada astrofizyczka, którą chłopak stara się poznać.
Czy Thorgal zostanie dziadkiem?
F. Vignaux to nie Rosiński, Thorgal z twarzy jest u niego ciut mniej sponiewierany przez życie, ale ze stron kapie ten sam niepokojący klimat, kadry są mroczne, fiordy monumentalne, natura dzika, a wojownicy obrzydliwi. Nie brakuje akcentowania drastycznymi obrazami, choćby powieszoną na drzewie rodziną. Klimat legend oddawany jest ruinami starych budynków, okrytych mrokiem jaskiniami i tajemniczymi szałasami wybudowanymi pośrodku lasu. Zwyczajnie nie ma lipy w kadrach wykrojonych przez Vignauxa. Co prawda już na pierwszej stronie Thorgal stwierdza, że te wszystkie żmije i szkielety to niezbyt dobry widok, ale dla mnie wręcz przeciwnie. Wszystko wygląda świetnie.
Czasy się zmieniają, zmienili się czytelnicy, którzy zaczytywali się za dzieciaka w przygodach Thorgala, no i do sporych zmian doszło też na łamach omawianej serii, zresztą tylko patrzeć, aż dziecko z gwiazd zostanie dziadkiem. Co się raczej już nie zmieni? To, że z ciekawością będę wyglądał kolejnych przygód Aegirssona.
Scenarzysta: Yann le Pennetier
Ilustrator: Frédéric Vignaux
Tłumacz: Wojciech Birek
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Thorgal
Format: 215×290 mm
Liczba stron: 48
Oprawa: twarda / miękka
Druk: kolor