Wojownicze Żółwie Ninja. Ostatni Ronin. Re-Ewolucja

„Wojownicze Żółwie Ninja. Ostatni Ronin. Re-Ewolucja” to w sumie trzeci tom przygód żółwi przyszłości, początkowo skupiających się na jedynym ocalałym żółwiu, później podejmujących wątek nowej drużyny. Teraz otrzymujemy dalszy ciąg ich przygód, ale oczywiście o oryginalnej drużynie Kevin Eastman i Tom Waltz nie zapominają.

Wojownicze Żółwie Ninja. Ostatni Ronin. Re-Ewolucja

Stare wspomnienia, nowa energia

Wszystko, co związane z żółwiami, przyjmuję z młodzieńczym entuzjazmem, mimo że bohaterów z mojego dzieciństwa jest tu jednak mało. Choć zanim panowie zaczną opowiadać dalsze losy nowej drużyny, wjeżdża sześciostronicowe streszczenie, akcentujące najważniejsze wydarzenia z wieloletniej żółwiej spuścizny. Tu i jeszcze w kilku miejscach rysunkowo udzielił się Kevin Eastman, ale trudno mówić, tak jak ostatnio, o osobnej nitce wydarzeń – raczej są to pojedyncze migawki z przeszłości.

Wojownicze Żółwie Ninja. Ostatni Ronin. Re-Ewolucja

I w sumie takie przypominanie, co z czym i dlaczego, zazwyczaj mnie troszkę nudzi, ale zostało to tak genialnie zasygnalizowane, że aż podskoczyłem w fotelu. Jak myślę o oryginalnej drużynie, to obrazy w mojej głowie też są „takie fajne”. No nie powiem: „jak w komiksie”! Tym bardziej, że mówiąc to, jeden z młodych żółwi trzyma komiks z Daredevilem na okładce (przynajmniej tak wnioskuję, że to DD), co zgrywa się z jedną z największych inspiracji, jaką przed laty mieli Kevin Eastman i Peter Laird.

O! Tą panią znam!

Osią przygód nowych żółwi jest April, no bo ona przecież „siedzi w samym środku tych historii o mutantach od samego początku”. Chociaż gdybym nie wiedział, że to ona, to raczej bym jej nie poznał — na starość się zmieniła. I to bardzo. I nie mam tylko na myśli tego, że nie jest już uroczym rudzielcem i że ma cybernetyczne protezy, ale głównie to, że życie dało jej w kość. To, że patrzyła, jak bliscy jej przyjaciele odchodzą, wyraźnie ją zmieniło. Nabrała powagi i zgorzknienia. A to, jak układa plany i steruje wydarzeniami, nawet jest lekko przerażające

Wojownicze Żółwie Ninja. Ostatni Ronin. Re-Ewolucja

Niemniej to właśnie ona spaja lata wydarzeń i nowe żółwie ze starymi. Ponadto zostaje wprowadzona postać nowej telewizyjnej dziennikarki, która szybko nabiera na znaczeniu. Ważną postacią jest córka April i Caseya, projektem postaci bardzo przypominająca ojca. Drużyna żółwi jest częścią ruchu oporu, kryje się w podziemiu i czasem uderza na powierzchni, ale dzięki nowej znajomej otrzymujemy też komentarz z pierwszej linii wydarzeń.

Nowe twarze i stary duch

Nowa drużyna to oczywiście wpuszczenie świeżego powietrza w szeregi starej ekipy. Wiadomo, że opowiadanie losów tych samych bohaterów to zadanie niełatwe. Trudno nie wpaść w stęchłe zjadanie własnego ogona, a czasem nawet w przykre w odbiorze reaktywowanie trupa. Moja, Yi, Odyn oraz Uno sprawiają, że pominięty przez polskich tłumaczy przydomek żółwi „Teenage” ma znowu znaczenie. No bo trudno, aby nasi ulubieńcy z dzieciństwa nadal byli nastolatkami.

A jak przyjrzycie się oryginalnej nazwie, to zobaczycie, że w polskiej zabrakło też „mutant”. Tak, Mutanci to po Daredevilu następna duża inspiracja autorów. I co ciekawe, Kevin Eastman i Tom Waltz popchnęli serię w stronę drużyny dzieciaków o nadzwyczajnych umiejętnościach. Już wcześniej różnili się charakterami, teraz jeszcze różnią się mocami. I oczywiście jest to mieszanka siły i strategii, bo obok utwardzania ciała do gęstości skały otrzymujemy przeczuwanie przyszłości i telepatię. Zestaw uderzeniowy. A jakże.

Wojownicze Żółwie Ninja. Ostatni Ronin. Re-Ewolucja

Rysunki Kevina Eastmana to swego rodzaju smaczek, przypominający o pierwszej serii, od której to wszystko się zaczęło. Główne danie to nowoczesne grafiki braci Escorza. Esau i Isaac stawiają na dynamizm i mimo że nową drużynę żółwi i starą dużo dzieli, to nadal obie są NINJA! Pojedynków jest dużo, są całostronicowe ilustracje, a kadry często rozkładane są na dwie sąsiadujące strony. Co akurat przy twardej oprawie lekko utrudnia czytanie, bo część ilustracji kryje się w grzbiecie. No i czasem lekko mnie to dezorientowało, przez co gubiłem się na planszach.

Podsumowanie – im więcej żółwi, tym lepiej!

Nowa generacja Wojowniczych Żółwi Ninja w natarciu. I ekstra! Czuć powiew świeżości niczym w reklamach Winterfresh! A jak wam mało i tęsknicie za starym Leonardem, Michelangelo, Donatellem i Raphaelem, to od Nagle macie jeszcze re-launch serii w dobrze znanym składzie (więcej tu – klik). Przesytu póki co nie ma, przynajmniej ja się nie przejadłem. Więc nadal – im więcej żółwi, tym lepiej.

Scenarzysta: Kevin Eastman, Tom Waltz

Ilustrator: Esau Escorza, Isaac Escorza

Tłumacz: Paweł Bulski

Wydawca: Nagle Comics

Seria: Wojownicze Żółwie Ninja

Format: 180×276 mm

Liczba stron: 232

Oprawa: Twarda

Druk: kolor

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: