Czy warto być superbohaterem?
Przeglądając ostatnio ulubione blogi zauważyłem, że ich autorzy wpadli na ciekawy pomysł porównania drogi i motywacji do osiągnięcia swoich sukcesów do bycia superherosem. Pomysł bardzo ciekawy i muszę przyznać sam się zastanowiłem do kogo mógłbym się porównać jeśli miałbym napisać podobny tekst. Andrzej z JestKultura pisze, że „podchodzi do życia niczym HULK„, nasz zielony niszczyciel jest ciągle rozgniewany a Andrzej jest ciągle leniwy, obaj nauczyli się z tym żyć i sobie jakoś radzić. Muszę przyznać dobre podejście wszak kiedy zaakceptujemy swoje wady żyje się w swojej skórze dużo lepiej. Wzorowanie się na Hulku jednak może być niebezpieczne bo jak wiemy nie zawsze Panuje on nad swoim gniewem 😉
Na szczęście w przypadku Andrzeja kiedy się nie opanuje po prostu na jego blogu nie pojawi się kolejny post 😉
Kolejnym przykładem jest tekst pochodzący z bloga Natalii – Jestem Geekiem, na który regularnie zaglądam bo geek ze mnie 100%. Natalka z kolei pisze, że jest jak… Aquaman? Dlaczego akurat Aquaman? Bo pomimo utartego poglądu, że Aquaman jest największą fajtłapą Ligi Sprawiedliwości, pomimo że jego najpotężniejszą mocą jest gadanie z rybami to Aquaman to uparty drań i robi robotę. No cóż nie sposób się nie zgodzić, grunt to być zdyscyplinowanym, nie zważać na innych i uparcie dążyć do celu. Poza tym ujeżdżanie latających ryb też może się przydać nie? 😉
No dobra a teraz do rzeczy 🙂 Postaram się dla Was wyliczyć kilku bohaterów, którymi za cholerę nie chcielibyście być :
Batman – co z Wami nie kochacie rodziców?
Deadpool – serio widzieliście jego japę?
Superman – jeśli nosicie gacie na portkach to w sumie rozumiem
Spawn – nie ma to jak sprzedać duszę diabłu nie?
Hellboy – jeśli nie przeszkadza Wam ogon i golenie rogów 😀
Cyclops – nawet do dziewczyny oczka nie można puścić
Dr Manhattan – widzieliście jakiego ma małego?!
Teraz może coś dla dziewczyn.
Tigra – wydawałybyście majątek na depilatory
Rouge – always virgin 🙁
Hawkgirl – jak się skończy żarcie zrobią z Ciebie rosół
WASP – chyba żadna z Was nie chciałaby być insektem
Scarlet Witch – ciężka schizofrenia, urojona ciąża, która stała się prawdziwa, ogółem srogi pierdolnik we łbie
Jak sami widzicie herosi lekko nie mają więc nie bawmy się w naśladowanie tych właśnie, bo chyba wszyscy wiemy jak skończył niejaki Dave Lizewski. Bądźmy sobą, pracujmy nad sobą i nie dajmy się zwariować. Stawiajmy sobie realne do osiągnięcia cele i z czasem podnośmy sobie poprzeczkę. Sukces na pewno się pojawi, na początku ten mniejszy, potem większy… i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Spójrzcie na przykład na mnie, dla mnie sukcesem jest to, że to przeczytaliście 🙂
Paweł
Ps.
W trakcie pisania tego tekstu zacząłem myśleć do kogo sam bym siebie porównał i doszedłem do wniosku że byłyby to w 1/3 Punisher bo zawzięty ze mnie drań, w 1/3 Spider-Man pozytywny chłopak z sąsiedztwa i w 1/3 Blob… wiecie dlaczego 😛
Teraz liczymy na Was, wykażcie się polotem i podajcie kolejne przykłady z uzasadnieniem dlaczego nie warto być superherosem, najciekawsze propozycje wygrywają przy najbliższej okazji uścisk dłoni prezesów Czas na komiks 🙂