Piekło tkwi w komiksie
Dzisiaj jest szósty czerwca, a niedawno wybiła godzina szósta. Jak to swego czasu piał Bruce Dickinson – 666 to liczba bestii. Z tej to okazji zaglądam do trzech dość przypadkowo wybranych komiksów, starających się zajrzeć do otchłani. Pewnie można by wybrać lepiej, ktoś krzyknie: gdzie jest Lucyfer, Demon, albo Mefisto? Nie ma, mam nadzieję, że spędzicie wieczność w piekle perfekcjonistów. A jak już tu jesteśmy… Czy piekło tkwi w komisie? Kluczem do wyboru była piekielna kraina, nie mylić angielskiego hell z polską nadmorską miejscowością. Mam dla Was trzech bohaterów, czy antybohaterów, reprezentujących trzy wielkie koncerny komiksowe: DC, Marvel i Dark Horse Comics.
Hellblazer
Pierwszy na scenę wchodzi John Constantine, czyli HELLBLAZER! Pierwszy raz z tą postacią spotkałem się w filmowej adaptacji z Keanu Reevesem. Nie pamiętam już, czy to było podczas etapu uwielbienia tego aktora po zniewalającym Matrixie, czy już podczas znużenia jego drewnianą grą. Niemniej, film mi się nie podobał, ale dość interesująca postać wryła mi się w umysł. Minęło trochę czasu, a kolega przyniósł mi do pracy Preludia i Nokturny, w których John Constantine gra dość istotną rolę w odzyskaniu jednego z artefaktów Sandmana. Dość definiujące jest, że w tym epizodzie występuje jedna (z wielu) dziewczyn Consnantine’a. Taki to lowelas.
Hellblazera stworzył Alan Moore na łamach Sagi o Potworze z Bagien. Pierwotnie seria dedykowana magowi miała nazywać się Hellraiser, ale ze względu na film (który swego czasu uwielbiałem) zmieniono zdanie. Nie wiem, w jaki sposób tłumaczy się drugi człon jego ksywki, Google podaje dwie możliwości. Marynarka, rodzaj rozpinanej bluzy lub żakietu, co mogłoby wskazywać na prochowiec, z którym Constantine się nie rozstaje. Drugie tłumaczenie to gafa. Z wyglądu postaci Gaiman znakomicie raczył sobie zażartować, upodabniając w pewnym momencie Sandmana do Hellblazera. Sagę o Potworze z bagien zacząłem czytać wiele westchnień później niż cykl o Władcy Snów. Podczas lektury cyklu Alana Moore’a, ze strony na stronę, oczy otwierały mi się coraz szerzej. Nie mogłem w to uwierzyć, pod jak wielkim wrażeniem względem twórcy Strażników był Neil Gaiman i jak wiele referencji do komiksów brodatego scenarzysty wplótł w Preludia i Nokturny. Constantine to jedna z nich.
Ostatnio wpadł mi w ręce tom Warrena Ellissa, co miłe, można go czytać bez znajomości innych przygód. Jak wygląda piekło według pochodzącego z Essex scenarzysty? Epatuje ponurym klimatem, brutalnością gnijącą w ropiejących ranach i wulgarnością spływającą po ustach pokrytych wymiocinami. Połowę tomu zajmuje historia pt. Nawiedzony, zilustrowana przez Johna Higginsa. W tej części miałem nie chcące się odczepić ode mnie wrażenie, że czytam Transmetropolitana. Później następuje seria shortów ilustrowanych przez różnych rysowników, z których graficznie najbardziej mi przypadł do gustu Pod kluczem w wykonaniu Franka Terana. Pod względem scenariusza bardzo zaintrygowała mnie Kołyska, rozpoczynająca się w Betlejem, rok przed narodzinami Chrystusa, a kończąca się pięknym chwytem: to nie magia, tylko tanie sztuczki.
Hellblazer. Tom 6 kupicie na stronie Egmontu.
Hellboy
Pora na czarnego konia tego zestawienia, czyli samego piekielnego chłopca. Hellboy, pół człowiek, pół demon, pojawił się pierwszy raz w komiksach w 1993 roku. Postać urodziła się w głowie Mike’a Mignoli, artysty, który rok wcześniej zdołał już pokazać, na co go stać, tworząc komiksową wersję Draculi (jest na co popatrzeć, zajrzyjcie TU). Co ciekawe, na samym początku w scenariuszu pomagał John Byrne, tak jakby autor nie wierzył jeszcze w swoje możliwości. W miarę rozkręcania serii, miejsca na pokładzie robiło się coraz mniej, aż w końcu Mike Mignola został sam.
Hellboy. Tom 2 zbiera dwa oryginalne tomy, Spętaną trumnę i Prawą rękę zniszczenia. Czarna, gruba oprawa zawiera 300 stron opowieści w różnych formach. Od krótkich opowiadań, do dłuższych, wieńczących wolumen. Czuć, że Mike Mignola bawi się dobrze, w jego artystyczne żagle wieje silny wiatr. Mimo że znaleźć można kilka referencji do wcześniejszych przygód, Tom 2 spokojnie można czytać bez ich znajomości. Mike Mignola odkrywa prawdę o przeznaczeniu Hellboya, skupiając się na tytułowej Prawej ręce zniszczenia, najdłuższej historii z całego zbioru. To, co jednak najbardziej chwyta za serce, to krótkie formy, z Placuszkami na przedzie. Bardzo przyjemna, lekka historyjka o młodym chłopcu z piekła, z uroczą puentą, traktującą o tym, jak to pierwszy raz skosztował tego niezbyt dobrze wyglądającego przysmaku.
Mike Mignola to artysta klasy światowej. Jego kreska jest ikoniczna, ma wielu miłośników na całym świecie i niemałą też rzeszę naśladowców. Nikt przed nim tak nie zalewał kadrów cieniem, a skoro ktoś lubi grę czernią i główną postać wyciąga z samego piekła, można by sądzić, że tworzony przez niego komiks będzie mroczny. I w sumie różnych dziwadeł w Hellboyu nie brak, demonów, potworów, pojawia się nawet Baba Jaga. Okazuje się jednak, że główny bohater to swój chłop, któremu humoru nie brakuje, a ze spisanym z góry przeznaczeniem postanawia się rozprawić po swojemu.
Hellboy. Tom 2 został wydany przez Egmont.
Hellcat
Patsy Walker pojawiła się po raz pierwszy w komiksach w listopadzie 1944 roku. Tak, to nie pomyłka. Rudowłosa dziewczynka najpierw wdarła się na strony Miss America Magazine i po siedmiu miesiącach zyskała swoją serię. Pojawiała się też w innych magazynach o zabarwieniu romantycznym, kierowanych dla nastolatek. Jej przygody opierały się o prostą formułę umieszczoną w środowisku szkolno-domowym. W kolejnych odcinkach autorzy opowiadali, ciągle od nowa, a to jak to Hedy Wolfe chciała ukraść chłopaka bohaterce, a to czasem pojawiał się bogaty wujek. Trzeba było radzić sobie z obowiązkami domowymi, a jednym z największych zmartwień był problem z kupnem sukienki na bal.
Patsy pojawiła się w netflixowym serialu Jessica Jones, jej rola rosła z sezonu na sezon, by w trzecim nabrać największej wagi. Tu pojawia się Hellcat, nie ma co się dziwić, że bohaterka wygląda zgoła inaczej niż w komiksach, ale twórcy zażartowali sobie z oryginalnego kostiumu przepięknym „Hell no!”. Patsy, nie dość, że jest tu blondynką, to jeszcze biega w wygodnym, dresowym wdzianku. Ale, ale, nie zapomniano o rudych włosach. W S03E11 AKA Hellcat opowiedziano początek kariery małej Patsy i wątek rdzawej peruki, która miała jedno zadanie. Zwracać uwagę.
Gdzie można znaleźć Patsy w nowych seriach? Ostatnim tytułem jest Patsy Walker, A.K.A. Hellcat! wydawany w latach 2015-2017. Już okładka pierwszego numeru ładnie nawiązuje do pierwszej serii bohaterki. Dalej jest jeszcze lepiej, na jednej stronie zamieszczono krótkie streszczenie wieloletniej kariery komiksowej Patsy. Później w środku pojawia się jeszcze kilka osób występujących w starych historiach, a całość oparta jest o woltę, w której to stare wydarzenia działy się w magazynach. Czyli taki komiks w komiksie, rozumiecie? Nie? Ja też nie bardzo. Jak wygląda piekło u Marvela? Bez wątpienia jest to zagmatwana historia związana z setkami wyprodukowanych przez lata zeszytów, których albo nikt nie pamięta, albo nikt nie chce czytać, a twórcy często nie martwili się o zgodność faktów. Remedium? Restart. To tyle, pozostaje mi Was pożegnać swojskim AVE!
Patsy Walker, A.K.A. Hellcat została wydana przez Hachette w 165. tomie WKKM.
Sylwester