Toppi. Kolekcja. Tom 1. Zaczarowany świat
Stanąłem na ścieżce przecinającej ogromny, pradawny las. Po obu stronach pięły się w górę niezliczone, poplątane pnącza zakrywające niebo, rzucające mroczne cienie. Obraz tajemniczej i złowrogiej natury wbił mnie w ziemię i nie pozwolił ruszyć się o centymetr. Czemu tu przyszedłem? Drogę wskazał mi przelatujący kruk, w tej wersji bajki grający rolę białego królika. Wystarczył krok, a już się zgubiłem. Totalnie.
Co w artykule?
Sergio Toppi. Mistrz komiksu
Za całe to zamieszanie odpowiedzialny jest nieżyjący już Sergio Toppi. Urodzony 11 października 1932 roku we włoskim Mediolanie artysta zapisał się w historii komiksu tuszem, zgłoskami kreślonymi piórkiem. Zainspirował rzesze rysowników na całym świecie, niosąc przed nimi pochodnię swojego talentu. Czy Bill Sienkiewicz albo Frank Miller wypracowaliby swój niepowtarzalny styl, gdyby Sergio Toppi nie otworzyłby im głowy, wtłaczając odwagę do przekraczania granic postawionych przez napięte klaty i ciasne gacie ze spandeksu? Całkiem możliwe, że nie.
Toppi. Kolekcja. Tom 1. Zaczarowany świat
Toppi. Kolekcja. Tom 1. Zaczarowany świat to zbiór opowiadań europejskiego mistrza komiksu, który oczarowuje każdą stroną. Historie, które publikowane były w różnych latach, między 1979 a 1993 rokiem połączone są niewidzialną nitką. Absolutnie zdumiewają, nie pozwalają się oderwać i wciągają do swojego czarno-białego świata. Każda z opowieści to osobna sfera docierająca do podań lub legend któregoś z zadziwiających okresów historycznych, czy kultur, obezwładniających swoim bogatym kolorytem.
Czarno-białe komiksy – ja uwielbiam!
Oczywiście, ktoś mógłby zadać pytanie, czemu tych prac nie mógłby ktoś pokolorować (na okładce przecież się dało). Przy tym pytaniu, od razu cofam się do czasu, gdy jako dziesięciolatek otworzyłem pierwszy raz Szninkiela. Ku ogromnemu rozczarowaniu moim oczom pokazały się czarno-białe kadry. Nie minęło kilka minut, gdy ponure krajobrazy pola bitewnego przekonały mnie swoim ponurym klimatem i szczegółowością wyrażaną mnogimi kreseczkami.
Przez te lata przeczytałem mnóstwo doskonałych komiksów, ale tak jak ten dziesięciolatek patrzący na ilustracje Rosińskiego nie czułem się już drugi raz. Aż dotąd. Pracom Toppiego nie brakuje absolutnie nic, zachwycają w każdym calu. Miałem nawet problemy, aby przejść dalej niż do spisu treści. Ledwie minie się okładkę, już ilustracje dyktują nieplanowane postoje z wlepianiem wzroku oraz oddalaniem i przybliżaniem komiksu do twarzy. Czuję się jak spragniony człowiek, który po kilku dniach wędrówki przez pustynię znalazł butelkę wody, ale zamiast wypić ją szybkimi haustami, celebruje każdą kropelkę, aby żadnej nie uronić.
Sekwencje urywające… to i owo
Mistrzostwo Toppiego to nie tylko wprawiające w oniemienie grafiki wykonane wijącymi się lub przecinającymi się liniami, które czasami przypominają pradawne, nikomu nieznane pismo. Artyzm wycieka w kilku warstwach. Oprócz malarstwa i pisarstwa są też sekwencje, bez których nie byłoby przecież komiksu. Toppi robi to genialnie. A to gąszcz kresek, tworzący pradawny, arturiański las rozstępuje się, aby postacie mogły przez niego przejść. Innym razem gałęzie ogromnego drzewa wyjawiają następujące po sobie sceny. Tudzież falista grań zabiera bohatera na sam szczyt. Wyobraźnia wprawia postacie w ruch, a w głowie czytelnika odtwarza się film.
Dużą rolę gra też perspektywa. Skrywa tożsamość bohaterów, by ujawnić ją dopiero w finale. Małym postaciom z ogromną mocą nadaje olbrzymich rozmiarów. Zwykłych człowieczków czyni białymi lub czarnymi pionkami na tle majestatycznej natury. Tajemniczej całości dopełniają okrągłe dymki wypełnione specyficzną, współgrającą z resztą czcionką.
Baśnie Toppiego
Toppi. Kolekcja. Tom 1. Zaczarowany świat to zbiór zalany metafizyczną aurą. Te opowieści o czarownicy, żabie, która chciała zostać wielkim władcą albo łowcy, który zapomniał swojego imienia, można by określić mianem baśni. Jeśli nawet tak, są to opowieści niebanalne, wręcz poetycko opowiedziane i zawierające zakończenie, które albo trzeba sobie dopowiedzieć, albo porządnie nad nim zastanowić.
Wracam w gęstwinę. Przysięgam Wam, że ten las kresek ma magiczną moc. Zakrzywia rzeczywistość, sam nie wiem, ile już czasu przewracam kartki i nie myśląc o bożym świecie, wpatruję się w ilustracje, podziwianiu, których duży format sprzyja. Jeżeli zamknę w końcu pierwszy tom kolekcji Toppiego i ktoś spyta mnie, gdzie się podziewałem przez ostatnie 15 lat, to zupełnie się nie zdziwię.
Sylwester
Dziękuję wydawnictwu Lost in Time za udostępnienie egzemplarza do recenzji