Znajdujemy ich, gdy są już martwi. Księga II. Złodziejka
Znajdujemy ich, gdy są już martwi. Księga II. Złodziejka to kontynuacja zapierającej dech serii sci-fi (tak się to zaczęło – klik), do której scenariusz napisał Al Ewing, a futurystyczne grafiki stworzył Simone Di Meo. Jak wyszło tym razem? Równie bosko, jak poprzednio.
Świat przyszłości bez surowców naturalnych
Dla przypomnienia pierwszy tom skupiał się na załodze kapitana Malika, dowodzącego statkiem autopsyjnym. Naturalne złoża zostały kompletnie wyczerpane. W 2367 surowce pozyskuje się tylko z ciał martwych, rozrzuconych po kosmosie bogów. Żywego jak dotąd nikt nie widział, ale to ma się właśnie zmienić. Kapitan statku postanawia polecieć w wielką pustkę. Pierwsza księga kończy się dramatycznie i deko niezrozumiale, po czym następuje przeskok.
Witaj w przyszłości
Akcja komiksu przeskakuje o 50, czy będąc dokładnym 38 lat. Z tym że Al Ewing kręci ciągle zegarem i wyjawia wydarzenia niechronologicznie, to ciut przyśpieszając, to cofając się, aby wyłowić kilka szczegółów. Warto pilnować kalendarza, bo można łatwo się pogubić (co mi zresztą się przydarzyło). Warto też znać pierwszy tom, wydarzenia są ze sobą powiązane, ale na upartego da się czytać dwójkę osobno, bo zawiera zamkniętą fabułę.
Komiks Znajdujemy ich, gdy są już martwi. Księga II. Złodziejka określiłbym jako sensacyjny thriller religijny osadzony w przyszłości. Pomiędzy frakcjami religijnymi rozgrywa się emocjonująca intryga, w której aż do samego końca nie wiadomo, kto jest po czyjej stronie. Jest też jedna postać, której opowiedzenie się za którąś ze stron jest kluczowe. A jest nim znany z załogi kapitana Malika mechanik Jason Hauer, tym razem pełniący rolę wybrańca.
Ten, który powrócił z pustki
Co się stało z samym kapitanem? Powrócił z pustki jako bóg i podobnie jak inni przed nim szybko po przybyciu zmarł. Po jakimś czasie jego ciało zaczęła chronić frakcja Lot Malika, która zbudowała osadę wokół jego ciała, zawierającego mnóstwo drogocennych surowców. W tym, serce.
Znajdujemy ich, gdy są już martwi. Księga II. Złodziejka wygląda epicko. Simone Di Meo kreśli postacie realistycznie, a we współpracy z Mariasarą Miotti powstają rozjarzone, neonowe kolory pałające ze stron. Tym razem mam wrażenie, że dużo więcej jest barwy czerwonej. Fakt, że rozgrywka jest dosyć krwawa, a kluczowe dla fabuły jest serce, ale być może to tylko zbieg okoliczności.
Religijny rezonans
Właściwie to komiksowi Ala Ewinga bliżej jest do Fantastycznej Czwórki (bogowie z deka przypominają mi Galactusa), ale gdy spróbować porównać niektóre założenia fabularne z przypowieściami biblijnymi uzyskuje się dość sporą liczbę analogii. Umarł i zmartwychwstał, czy poleciał w pustkę i wrócił przemieniony. Ciało odwiedziły trzy kobiety, w tym Maria Magdalena, czy jak to było w 2414 ambasadorka Marlyn Chen. Wierni stracili z oczu swojego pana, ale on ich przecież nie opuścił.
Jeszcze dalej w przyszłość
Całkiem odpowiada mi to, że autor z tomu na tom zmienia nieco optykę. Księgi skupiają się na innym aspekcie, a skok czasowy pomaga w zmianie reali, bo przecież świat nie stoi w miejscu, a jedyne co jest pewne to zmiana. Do rozwoju Al Ewing używa procy, na końcu jedynki była nią podróż Malika i jej konsekwencje. Tym razem jest nią kradzież ciała i to, co udało się dzięki niemu uzyskać.
Al Ewing gasi światło, ale zostawia dwustronicowy przebłysk wyjawiający tor przygód po kolejnym skoku, tym razem do 2452 roku. Co dalej? Rozważania nad Sztuczną Inteligencją, do której stworzenia posłużył kryształ wydobyty z serca Malika. Szczerze? Już nie mogę się doczekać, co Al Ewing wymyśli następnym razem.
Scenarzysta: Al Ewing
Tłumacz: Simone Di Meo
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Seria: Znajdujemy ich gdy są już martwi (Księga II)
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor