Batman. Wyjątkowo mroczna noc
Kochacie Batmana, prawda? Ja, w sumie nic do niego nie mam, ale nie pamiętam kiedy ostatnio sięgnąłem po jakiś komiks z nim w roli głównej. Prawdopodobnie było to Co się stało z krzyżowcem w pelerynie, a jeszcze wcześniej Batman. Sekta (więcej tu – klik). Wychodzi więc, że raz na rok nachodzi mnie na mrok. Jak tylko zobaczyłem okładkę Jocka do komiksu Batman. Wyjątkowo mroczna noc, to aż pogasiłem światła w całym domu (i jeszcze zamknąłem oczy, bo latarni widocznych przez okno zgasić się nie dało).
Co w artykule?
Mroczny rycerz powraca… znowu
Mroooooook, no przyznam, że formuła, którą wymyślił Frank Miller, kupiła mnie swego czasu. Brutalność, skrycie w cieniu, zimne wyrachowanie i śmiertelnie skuteczne ciosy. Czuliście się kiedyś pokrzywdzonymi? Ja tak, chętnie zawołałbym wtedy Batmana na pomoc, a niech obije ryja, temu, czy tamtemu. HAHAHA! I kto się teraz śmieje? Z tym że fajnie przeczytać taki komiks raz, czy dwa, może nawet i pięć, ale w kółko czytać to samo?
Jock jako scenarzysta
No, ale przecież Batman. Wyjątkowo mroczna noc ma konkretną fabułę. Vasquez, dyrektor więzienia zarządza transport energetycznego wampira pseudonimem EMP z Azylu Arkham na Wyspę Blackgate. Niby fajnie, ale do pokonania jest całe miasto, a każda z dzielnic to terytorium innego gangu. Bardzo mi się to kojarzy ze scenariuszem do gry, krótka przygrywka, wprowadzenie w fabułę i lądujesz za sterami Batsamolotu. Długo nie trzeba czekać, aby transport z superłotrem wpadł w zasadzkę, a ty musisz zacząć wykonywać coraz to skuteczniejsze kombinacje ciosów, kopnięć i półobrotów.
Kiedy patrzę na mapę, to nie mogę odegnać od siebie myśli, typu „co do cholery”. Serio, trudniej tego zadania wykonać się nie dało. Azyl Arkham jest na północy, Wyspa Blackgate na południu, trzeba przebić się przez cało miasto. Kiedy tak siedzę i patrzę się na to miasto i myślę, że wystarczyłoby opłynąć wyspę, minimalizując potencjalne miejsca na pułapkę do jednego mostu, wtedy przychodzi mój syn i przypomina, że przecież Frodo z Samem mogli polecieć do Mordoru na orłach. Tu jeden śmigłowiec załatwiłby sprawę.
Razi też, że osoby odpowiedzialne za transfer, zamiast pilotować operację wiszącą na włosku, to urządzają sobie w tym czasie konferencję prasową, tak jakby ufając nadmiernie, że wszystko pójdzie sprawnie i nic przecież nie może się stać. Tja. Sprawy nie poprawia fakt, że bandziory zwracają się do Batmana per Gacek, lub Gacuś.
Z tym że nie o najprostsze rozwiązanie tu chodzi, a o wewnętrzne napięcia po stronie prawa. To w jaki sposób iskrzy między Gordonem a Vasquez, jest najbardziej interesującą stroną tego komiksu. Co prawda komisarz wyskakuje z głupotą, chwaląc się, że usunął przecież z ulic broń wojskową (no na prawdę, co za sukces, nie chciałbym mieszkać w Gotham), ale to dyrektor więzienia zachowuje się w irracjonalny sposób i oczywiście okazuje się wkrótce, że ma do tego swoje powody.
Gacek na wypasie, czyli na czarno
Batman. Wyjątkowo mroczna noc został wydany w imprincie DC Black Label w powiększonym formacie. Wypas. Zasadniczo jest to ładny komiks, Jock stawia na kreskę przywodzącą na myśl Franka Millera w okresie, jak mu się jeszcze chciało i całość dekoruje neonowymi kolorami. Gdzie tu mrok, to nie wiem, bo nawet Gotham pozbawione prądu jest nadal niezwykle barwne, ale rozumiem, że ciężko czytałoby się komiks, który jest całkowicie czarny.
Całości dopełnia dynamiczne kadrowanie, którego nie mogło zabraknąć, bo pojedynków, wybuchów, eksplozji, niespodziewanych zmian scenerii i wkraczania na scenę nowych postaci jest całkiem sporo. Batman. Wyjątkowo mroczna noc to w większej części komiks akcji, który ma dobrze wyglądać i o to Jock w pełni zadbał. Jeżeli lubicie sobie pooglądać ilustracje, to się tu nie zawiedziecie.
Nie jest zły ten Batman, ale nie mogę się uwolnić od wrażenia, że scenariusz Jocka lepiej by się sprawdził w grze komputerowej, wątków intrygi jest na tyle niewiele, że dałoby się je upchać w cut scenki, a resztę wypełnić pojedynkami, skradaniami, opanowaniem mapy i wyborem optymalnej trasy. Jak na komiks kierowany do starszego czytelnika, tzw. treści jest tu trochę przy mało, a głupotki jednak rażą.
Scenarzysta: Jock
Ilustrator: Jock
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Seria: DC Black Label
Format: 216×276 mm
Liczba stron: 168
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor