WKKM. Tom 3 – Iron Man. Extremis

  Trzecim albumem wydanym w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksow Marvela był Iron Man. Extremis. Historia spisana przez Warrena Ellisa, którą graficznie zrealizował Adi Granov.
   Komiks ten opowiada o starciu Tonego Starka z terrorystą, który poddał się militarnemu eksperymentowi o nazwie Extremis. Po przyjęciu dawki tajemniczej substancji stanowiącej sendo projektu Extremis, nieznany terrorysta stał się żywą maszyną bojową. Wszczepienie mu mikroelektronicznych podzespołów, które poprzez ośrodek regeneracji spowodowały zmutowanie ciała dało mu nadludzką siłę, wystarczająca żeby gołymi rękoma powyginać pancerz Iron Mana. W pakiecie znajdowało się również kilka innych przydatnych w życiu terrorysty funkcji, np. zionięcie ogniem.

    Jednym z twórców Extremisa była przyjaciółka Tonego Starka, Maya Hansen i to ona zgłosiła się po pomoc do Tonego, aby ten pomógł ująć ekstremalnie niebezpiecznego terrorystę. Pomysł na historię wydaje się niezły, niestety realizacja mocno kuleje. Fabuła nie jest zbytnio porywająca, nie zaskakuje raczej niczym. Wszystkiego co w domyśle miało zaskakiwać inteligentny czytelnik domyśli się już kilka plansz wcześniej. Bardzo słabym i moim zdaniem totalnie nie potrzebnym, a jeśli już, to stanowczo zbyt długim motywem była rozmowa Tonego i panny Hansen z ich przyjacielem Salem. Jak na mój gust, nie wniosła ona nic do historii, wydaje mi się, że Ellis na siłę starał się przemycić do komiksu jak najwięcej swojej futurystycznej filozofii. Cała ta rozmowa, wtrącanie uwag o nowym modelu telefonu, do tego jeszcze to gadanie o spożywaniu grzybów… słabe to.
   Idea stworzenia super żołnierza nowa nie jest, bo wystarczy przypomnieć sobie choćby genezę Kapitana Ameryki, na całe szczęście autorzy sami wspominają w komiksie motyw Kapitana. Czy zatem jest coś co odróżniałoby wykorzystany tu pomysł od innych? Nie za bardzo, często już czytalismy o eksperymentach, które wymknęły się spod kontroli czy też o skradzionych technologiach śmierci. Innowacji więc w scenariuszu nie uświadczymy, do tego tworzenie fabuły i dialogi są tu okropnie nudne. Pierwsza połowa historii to ciągnące się przemyślenia Starka i nudne filozofowanie na temat tworzenia przyszłości, właściwa akcja zaczyna się dopiero po połowie albumu. Niestety ta też nie powala, dość szybko możemy domyślić się w jaki sposób Iron Man będzie chciał pokonać swojego przeciwnika.
SPOILER ALERT ON Zastanawia mnie czy, to że Stark ujawnił, że sam jest Iron Manem swojej przyjaciółce, która finalnie okazała się kim się okazała miał jakiś skutek w dalszej czesci serii. Przy okazji, nie wiem jakimi naiwniakami musieli być pracownicy Starka, że wierzyli, w bajeczkę o aucie w kontenerze… SPOILER ALERT OFF

Komiks nie zachwyca również graficznie. Kreska Granova nie przypadła mi do gustu. Kadry są jakby zamazane, mało w nich szczegółów a mimika twarzy postaci niekiedy jest prześmieszna. Spójrzcie na poniższe dwa kadry. Na pierwszym Tony miał chyba wyglądać groźnie a wyszedł jak obrażony pucołowaty dzieciak, drugiego nawet nie będę komentował

Jak na mój gust wybór tego komiksu na element WKKM jest mocno nie trafiony.
 Paweł Warowny

Share This: