WKKM. Tom 31 – Kapitan Ameryka. Wybraniec

       Z samego rana w łapki wpadł mi 31 tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela – Kapitan Ameryka. Wybraniec. Jak zwykle pięknie oprawiony album z charakterystyczną okładką, którą zdobi ilustracja z zeszytu Capitan America: The Chosen #1. Kiedy tylko wróciłem ze sklepu do domu zapakowałem się pod ciepły kocyk mając nadzieje na długi odpoczynek od zimowej aury. W tej dziedzinie komiks mnie rozczarował, lektura sześciu zeszytów, z których składa się album zajęła mi nie dłużej niż pół godziny, przy czym starałem się czytać uważnie i zwracać szczególną uwagę na rysunki, o których kilka słów później.
     Scenarzystą tego komiksu jest David Morrell, którego niejasno skądś kojarzyłem, a byłem pewny, że nie ze świata komiksu. Sprawę naświetlił mi wstęp, w którym autor (Marco M. Lupoi – Dyrektor wydawniczy Panini) przypomina, że Morrell jest autorem, który stworzył najsłynniejszą jednoosobową armię – Johna Rambo! Ta informacja bardzo pozytywnie nastawiła mnie do tego komiksu.
      Kolejną ważną informacją jaką możemy znaleźć we wstępie jest fakt, że początkowo „Kapitan Ameryka. Wybraniec” nosił nazwę Capitan America: The End i był częścią serii wydawniczej, w której Marvel wypuszczał komiksy, które opowiadały historię definitywnego końca niektórych bohaterów (np. Hulk: The End, Punisher: The End). Warto o tym pamiętać czytając ten album, szczerze przyznam, że taki tytuł mniej pasuje do fabuły, aczkolwiek przygotowuje czytelnika na to co znajduje na końcu komiksu.
     Myślę, że nikt kto czytał lub dopiero przeczyta ten album nie będzie miał mi za złe, jeśli skuszę się o tezę, że głównym bohaterem tego albumu nie jest tytułowy Kapitan Ameryka a jeden z żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej, stacjonujący w Afganistanie Kapral James Newman. Kapral Newman swoimi monologami opowiada nam historię swojego poboru do wojska, motywów  tego posunięcia oraz o ciągłym strachu jaki czuje żołnierz na froncie.
        Wojna nigdy się nie zmienia, każdy o tym wie, wie również nasz główny bohater, który dzielnie stawia czoło wszystkim zagrożeniom jakie napotykają go w czasie jego służby. Nawet u kresu wyczerpania fizycznego i psychicznego daje radę heroicznie stanąć do walki i ratować życie swoich kompanów, a to za sprawą wizji, w której ukazuje się największa komiksowa ikona ameryki – Kapitan Ameryka.  Który to staję się „wyimaginowanym przyjacielem” głównego bohatera, dodaje mu otuchy, mobilizuje do dalszych wysiłków i uświadamia mu, że zwykły kapral może być takim samym herosem jak jeden z Avengersów. 
       Na początku lektury tego albumu obawiałem się, że będzie to kolejny gniot na miarę tytułu Kapitan Ameryka: Nowy porządek, na szczęście patetyczny styl niknie już po pierwszych kilku stronach i pozostaje nam całkiem przyjemna narracja pierwszoosobowa. Bardzo ciekawie przeplecione są wątki z przeszłości Newmana, wyjaśnienie co się dzieje z Kapitanem oraz teraźniejsze wydarzenia mające miejsce w Afganistanie. Komiks porusza bardzo ważne i trudne tematy jak wojna, śmierć i patriotyzm pozostając przy tym dość lekką formą rozrywki za co należy się ogromny plus. Pomimo, że cała historia mnie nie zachwyciła jest to solidny komiks dla fanów Kapitana, choć zakończenie może okazać się dla nich bolesne.
        Na koniec warto wspomnieć o oprawie graficznej tego albumu, której autorem są Mitch Breitweiser – rysunki oraz Brian Reber – kolory. Obu panom należy się pochwała, rysunki są bardzo realistyczne i co bardzo mi się podoba szczegółowe. Strach odczuwany przez bohatera jest zręcznie ukazany na każdym kadrze, natomiast paleta kolorów użyta w tym komiksie tylko to uwydatnia i sprawia wrażenie realizmu, w końcu wojna kolorowa nie jest.
      Komiks, choć nie porywa oceniam jako bardzo przyzwoity, to co mógłbym poprawić to okładka. Ilustracja z Capitan America: The Chosen #5 byłaby przeepicka 😉
Paweł

Share This: