Gedeon
Zazwyczaj nie kupuję albumów, w których autor zamieszcza zbiór swoich shortów, zdecydowanie wolę dłuższe historie. W tym jednak wypadku było zupełnie inaczej, wiedziałem, że ten komiks nie wpisuje się w moje upodobania co do formy, mimo to od razu chciałem mieć go na swojej półce. Mowa oczywiście o Gedeonie Daniela Grzeszkiewicza, który swoją premierę miał na minionym Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Album powstał za sprawą wydawnictwa Gindie i dzięki wsparciu internautów, którzy hojnie wsparli projekt crowdfundingowy przeprowadzony na platformie wspieram.to, która to swoją drogą wyrosła na absolutnego lidera projektów komiksowych w Polsce.
Jakiś czas temu nasz światek ekscytował się wieścią o niewątpliwym sukcesie Daniela, który zadebiutował na jednym
Interpretacja tego komiksu jako całości jest moim zdaniem niemożliwa po jednokrotnym przeczytaniu, powoli doszukuje się powiązań, metafor i porównań jakie autor ukrył na ilustracjach. Myślę, że dobór kolejności zaprezentowanych pojedynczych plansz i shortów też może być nie bez znaczenia, dlatego nie odstawiam jeszcze komiksu na półkę, pomimo, że w kolejce czeka na moją uwagę np. Wolverine: Origin II. Pierwszeństwo ma ponowna lektura Gedeona. Bardzo ciekawą cechą tego albumu jest wielokrotne odwoływanie się do twórczości innych artystów z lubelskiej sceny komiksowej. Kiciputek, Hubert Ronek i Dominik Szcześniak pojawiają się w tym komiksie nie tylko wymienieni jako współautorzy shortów lub autorzy postaci wykorzystanych przez Daniela, ale pojawiają się też na kadrach. Szczególnie do gustu przypadła mi porada Kiciputka z tej planszy.
Może to i nieodpowiednie, ale kilka razy podczas czytania pomyślałem, dlaczego ja nie znam takich dealerów w Lublinie. Psychodeliczne ilustracje wbiły mnie nie raz w krzesło, jestem przekonany, że pomimo bardzo dużej konkurencji ten biały jak kreda album to najlepsze co przytrafiło się polskiemu komiksowi w tym roku!
Daniel gratulacje! Ten album jest genialny!
Paweł Warowny