Totalnie nie nostalgia

Okładka albumu Totalnie nie nostalgaJedno jest pewne, Totalnie nie nostalgia odbije się w światku komiksowym bardzo głośno.  Internetowy światek komiksowy zawrzał na długo przed oficjalną premierą.  Czy jednak memuar Wandy Hagedorn faktycznie jest taki wyjątkowy i spektakularny? Na pewno tak, jeśli wziąć pod uwagę kampanię marketingową, która jak na polskie warunki była niemal zjawiskiem. Niestety rzadko spotykamy się z tak dobrym PR i promocją komiksów. A moim zdaniem pojawia się u nas mnóstwo komiksów, które na taką promocje dużo bardziej zasłużyły.

Odczucia co do komiksu mam… ambiwalentne.  Przede wszystkim podczas lektury nazbierało się wiele zarzutów co do treści i formy. Z drugiej jednak strony komiks i zawarta w niej historia dotknęły jakiejś rzadko używanej części mnie, autentycznie współczułem bohaterce (autorce).  Trudno nie docenić tak rzadko spotykanej cechy. Co prawda komiksowi Wandy Hagedorn wiele do tego brakuje, ale nadal będzie to komplementem kiedy powiem, że ostatnio czułem się podobnie czytając Przygody Stasia i zlej nogi. Duuuży plus za to. Jednak…

Wanda Hage… kto?

Kim jest autorka? Dlaczego miałbym być zainteresowany komiksową wersją autobiografii kogoś o kim słyszę pierwszy raz w życiu? Okazuje się, że nawet Internet za wiele nie wyjaśnia kim jest Wanda Hagedorn i czego dokonała. Prawdę mówiąc nawet po lekturze komiksu tego nie wiem, wiem za to, że Pani Wanda miała naprawdę trudne dzieciństwo  i postanowiła się tym rozliczyć w takiej, a nie innej formie. Szanuję, to naprawdę odważne, tylko nadal, dlaczego to miałoby mnie interesować? Chyba przywykłem do zgoła innego schematu, w którym to ludzie najpierw stają się sławni z jakiegoś powodu, a później dzielą się swoją autobiografią. Oczywiste jest to, że Totalnie nie nostalgia to nie komiks dla mnie, jednak na pewno znajdzie wielu wielbicieli, bo ma do tego spore predyspozycje.

Ustaliliśmy już, że nie jestem osobą, do której komiks był kierowany, spróbuję jednak być obiektywny. Jeśli nie będzie Wam przeszkadzało, że czytacie zwierzenia z dzieciństwa totalnie obcej osoby, to jesteście na dobrej drodze do polubienia tego komiksu. Autorka szybko daje się poznać, wzbudza sympatię i współczucie, kiedy opowiada o swoim trudnym dzieciństwie i jeszcze trudniejszym okresie dojrzewania. Młoda Wandzia jawi się jako twarda, zadziorna buntowniczka, co szybko powinno wzbudzić w Was szacunek do młodej nonkonformistki; bądź co bądź sama autorka przedstawia patologię swojej rodziny jako normę. Zastanawiający jest fakt, że w całym swoim dzieciństwie autorka nie spotkała, ani jednego przyzwoitego mężczyzny. Dosłownie, w komiksie nie pojawia się żadna postać męska, która odegrałaby jakąś pozytywną rolę. Każdy mężczyzna pojawiający się w komiksie okazuje się zboczeńcem, zwyrodnialcem lub totalnym chamem. Mam szczerą nadzieję, że jest to po prostu zabieg mający na celu zwiększenie ładunku emocjonalnego. Możliwe, że jest to też wina drobnych braków w warsztacie, autorce zdarza się skakać od wątku do wątku, pojawiają się za to nic nie wnoszące do opowieści wstawki z teraźniejszości.

Z braku doświadczenia wynikają również inne wady. Wyśmienite rysunki Jacka Frąsia wydają się bowiem tylko ilustracjami do opisów narratora i dialogów bohaterów. Całość sprawia wrażenie, że opowieść początkowo wcale nie miała być komiksem. Wygląda to tak, jakby scenariusz był gotową powieścią, do której ktoś dorobił ilustracje i tak powstał komiks. Niestety narracja obrazem totalnie nie zagrała, a przynajmniej ja mam takie wrażenie, jakby rysunki były gdzieś obok tekstu. Kadr z komiksu - Totalnie nie nostalgia

Co do ilustracji nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jacek Frąś wykonał fantastyczną robotę. Mała, zadziorna Wandzia wygląda przesympatycznie (tak jak i jej siostry), co tylko jeszcze bardziej zwiększa sympatię do bohaterki. Ma to też ogromny wpływ na odczuwane w stosunku do dziewczynek współczucie. Ilustracje Frąsia świetnie oddają smutny nastrój, szarą rzeczywistość ówczesnych realiów oraz emocje wszystkich postaci; gniewu ojca, bezradności matki, złości Wandzi, jak i strachu jej sióstr. Naprawdę świetna robota.

Pomimo wielu wad jakie wymieniłem nie mogę napisać, że Totalnie nie nostalgia jest komiksem złym czy słabym. Autorka pomimo zupełnie odmiennych poglądów od moich, które bardzo wyraźnie ukazuje w swoim komiksie, potrafiła wzbudzić we mnie empatię i sprawiła, że zrozumiałem jej punkt widzenia. To wartość, której nie można nie docenić. Co więcej wraz ze znakomitymi rysunkami Frąsia udało się stworzyć naprawdę poruszającą, smutną opowieść. A taki chyba właśnie był cel. W końcu autorka wyraźnie podkreśliła, że absolutnie nie czuje żadnej nostalgii do tamtego okresu swojego życia.

Paweł Warowny

Share This: