Rafał Szłapa długo kazał czekać fanom krakowskiego superbohatera, ale wreszcie możemy zapoznać się z jego nowymi przygodami – Bler 6: Psie imperium już jest. Jako że sprawujemy patronat medialny nad całą serią, do recenzji zabrałem się z jeszcze większą przyjemnością.
Bler 6 – apetyt rośnie w miarę jedzenia
Muszę na początku przyznać, że pierwszy zeszyt z superbohaterem wykreowanym przez Szłapę nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia. Ot, historyjka. Odnośnie fabuły nie miałem zastrzeżeń, ale też nie zasługiwała na specjalne pochwały. Od strony graficznej zaś moim zdaniem komiks raczej kulał. Mimika postaci niewyraźna, tła niewyraźne, szczególiki, takie jak na przykład potrawa na talerzu bohatera, niewyraźne. Cóż, taki styl, ale i tak było sporo niedociągnięć, bo przy zestawieniu różnych kadrów ci sami bohaterowie skrajnie się różnili i rozpoznawać ich można było wyłącznie z kontekstu opowieści. Ale coś jednak przy tej historii mnie zatrzymało i sięgnąłem po kolejny zeszyt. Artysta ewidentnie się rozkręcił, bo potem z serią było już tylko lepiej. Bardzo miło byłem też zaskoczony, kiedy przeczytałem malowaną wersję pierwszej części, ta wyglądała o niebo lepiej. Po czwartym zeszycie apetyt na kolejne historie z krakowskim superbohaterem w roli głównej wzrósł mi jeszcze bardziej, motyw wybuchu nuklearnego na naszym własnym podwórku zrobił swoje. Bler 6: Psie imperium nasycił mój głód, mam nadzieję, że wystarczy do kolejnej części. Kreska znów jest prosta, tak jak na samym początku, ale to już inny warsztat. Na wszystkich kadrach Bler wygląda jak Bler, posterunkowa Samantha, jak posterunkowa Samantha, itd. Szłapa też bardzo dobrze operuje światłem w tym albumie, ciężko jest się do czegoś przyczepić, trzeba po prostu zaakceptować ten minimalistyczny styl.
Psie imperium
Debiutująca postać posterunkowej Samanthy jest jedną z barwniejszych jak dotąd w serii. Jej wrodzona zdolność do wplątywania się w najdziwniejsze tarapaty to jeden z filarów tej nietuzinkowości. Drugim jest natomiast nieuleczalne zaburzenie psychiczne, które polega na tym, że Samantha nie może oprzeć się pokusie… prostytuowania się. Praca w policji natomiast nie jest najlepszym wyborem, jeśli jest się zmuszonym do takiej działalności. Zawsze staram się nie zdradzać nawet najdrobniejszych elementów fabuły w recenzjach, ale w tym wypadku chyba będę musiał zrobić wyjątek. Otóż traf chciał, że Samantha podczas uprawiania swojego nietypowego hobby trafia na zagranicznego klienta, który przyleciał razem z amerykańską delegacją do Polski. W ten sposób posterunkowa wpada na trop mrocznej tajemnicy Jankesów. Dodam jeszcze tylko, że chodzi o delegację nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych (w komiksie wynik wyborów był zupełnie inny), a tajemnica dotyczy nie tylko jego, ale także wszystkich poprzedników, łącznie z Ojcami założycielami. Oj, nie ładnie tak budować imperium, nieładnie! Szłapa świetnie czuje się w klimacie political fiction (z naciskiem na fiction), a Bler 6: Psie imperium to najlepszy na to dowód. Smykałkę do tego typu opowieści widać już było u autora przy czwartym zeszycie serii, tak samo jak upodobanie do wplątywania w fabułę radioaktywnych stworów, z którymi tytułowy bohater zmaga się i w najnowszej odsłonie swoich przygód.
Polska scena superhero rośnie w siłę
Komiks czyta się jednym tchem. Pojawiający się już na początku wyraz zaskoczenia na twarzy czytelnika ustępuje po chwili wyrazowi większego zaskoczenia, potem jeszcze większego, itd. Jedynym jednak na to warunkiem jest, jak już napisałem wcześniej, akceptacja oszczędnej kreski Szłapy. Potem pozostaje już tylko podziwiać wyobraźnię artysty. Bler 6: Psie imperium to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów superbohaterskich klimatów. Tym jednak, którzy jeszcze nie zapoznali się z poprzednimi częściami, polecam jak najszybciej nadrobić zaległości – warto. Bardzo cieszy mnie fakt, że w naszym kraju ktoś robi dobre komiksy superbohaterskie. Miło patrzy się na zapowiedzi kolejnych zeszytówek, nie tylko Blera. Może nawet dożyjemy w końcu czasów, kiedy pozycje z ważnymi debiutami (np. posterunkowej Samanthy) będą osiągały astronomiczne ceny na rynku wtórnym? Oby jak najszybciej.