Amazing Spider-Man. Ścigany. Tom 4 okiem kravenowego laika
Jak już zaznaczyłem w tytule, nie znam zbyt dobrze Kravinoffa. Oczywiście słyszałem o Ostatnich łowach Kravena, w końcu jest to komiks uważany za jeden z najważniejszych ze Spider-Manem, jednak jest to historia której (jeszcze) nie doświadczyłem. Nie zamierzam w związku z tym robić żadnego zestawienia tego klasyku z opowieścią spod pióra Nicka Spencera, który z pewnością się inspirował tym komiksem podczas tworzenia Ściganego. Mogę jednak zapewnić, że ten tom zachęcił mnie do zapoznania się z dziełem J.M. DeMatteisa. Natomiast czy jest to aż nazbyt widoczna inspiracja Ostatnimi łowami Kravena, tego Wam już niestety nie zdradzę (aczkolwiek słyszałem już głosy, że to wydanie winno się zwać… Ściągany).
Tańczący z Parkerem
Akcja zaczyna się od momentu, w którym Sergei Kravinoff urządza sobie polowanie na kłusownika. Łowca zaskakująco go oszczędza, po czym proponuje mu… współpracę, co już na wstępie może skonfundować niejednego czytelnika. Dalej zaś obserwujemy kolejne poczynania Kravena w celu zrealizowania jego monumentalnego planu, który jest rzecz jasna ściśle powiązany z pojmaniem Petera Parkera. Aby tego dokonać, robi wszelkiej maści wariactwa, których tutaj nie chcę absolutnie zdradzać. Dodam tylko, że dziwią one nie tylko czytelnika, ale i samych bohaterów tego komiksu (również tych, którzy są po jego stronie).
W tym samym czasie nasz pajęczak cierpi na bliżej niesprecyzowane choróbsko, a za sprawą działalności głównego antagonisty jest zmuszony (po raz kolejny zresztą) ratować żywot jednostek ze swojego najbliższego otoczenia. Myślę, że nie będzie wielkim spoilerem wieść, że Kravenowi ostatecznie udaje się złapać Spider-Mana, natomiast to, w jakich okolicznościach się tam znajduje i z kim musi dzielić terytorium, to już rzecz, której warto nie ujawniać.
Spencer bowiem bardzo umiejętnie nakreśla postać głównego antagonisty, nie mówiąc przy tym wprost, jakie są tak naprawdę jego motywację. Kraven jest postacią o dużej charyzmie, potrafi walnąć monolog, który wprawi niejednego w osłupienie, ale w gruncie rzeczy cały czas możemy się zastanawiać, o co tak naprawdę chodzi temu tajemniczemu gorylowi ze wschodu. Nie wiem w jakim stopniu to wkład scenarzysty, a na ile wtórność względem Ostatnich łowów Kravena, ale jeśli o mnie chodzi, to byłem kupiony bez reszty.
W dialogu siła
Siłą Nicka Spencera są niewątpliwie dialogi, a przede wszystkim mocne puenty. Bardzo często mamy do czynienia z rozmową między dwoma bohaterami, która kończy się bardzo wyrazistym punchlinem którejś ze stron (wejście Lizarda to absolutny TOP). Ponadto scenarzysta potrafi rozładować napięcie typowym „spiderowym” humorem (chociaż momentami jest tych komediowych wstawek zdecydowanie zbyt wiele), a sam Spider-Man jest napisany w zgodzie z jego charakterem. Widać, że autor rozumie tę postać i nie bez przyczyny zaczął pisać przygody Parkera.
Teraz trochę z innej beczki: w Ściganym jest również jeden zeszyt o pewnym trzecioligowym przeciwniku Pająka i jest to zdecydowanie najlepszy zeszyt nie tylko tego tomu, ale i całego runu. Tak, nie przesadzam, bo to ile inwencji twórczej i serducha tutaj władowano, przyćmiewa całą resztę (która przecież i tak wypada całkiem nieźle). Myślę, że spokojnie ta krótka opowieść może konkurować z tym, co Tom King zrobił z Kite Manem w Batmanie.
Problemy superbohaterskiego świata
Jeśli już mamy za sobą to, co najlepsze w tym komiksie, to musimy pogadać co nieco na temat tego, co w Ściganym nie wyszło. Przede wszystkim w pewnych momentach moje zawieszenie niewiary miało już tak monstrualne gabaryty, że nie byłem w stanie przejść obojętnie wobec tego, co widziałem. Ci, którzy czytali poprzednie zeszyty/tomy tego runu wiedzą, że Nick Spencer odnajduje się w małych momentach, które budują relację między postaciami, jednak jeśli chodzi o jakąś konkretniejszą intrygę, to już było z tym blado, w dodatku trzeba było przełknąć pewną dawkę głupot fabularnych.
Weźmy choćby na tapetę plan Kravena i jego popleczników (tu wkradną się drobne spoilery, aczkolwiek wszystko o czym tu wspomnę, dzieje się na początku historii). Jakim cudem facet tworzy swojego ,,synoklona” w tak krótkim czasie, plus, na jakiej podstawie mamy uwierzyć, że przekonał do swojego polowania tylu kłusowników? Sam efekt jego wysiłków jest godny uwagi, ale sposób, w jaki do tego doszło, jest co najmniej dyskusyjny.
Amazing Spider-Man. Ścigany, ale nie ucieka
Drugi poważny mankament, jaki przychodzi mi do głowy to wyczuwalny brak stawki. Jest to w zasadzie coś, co niemal zawsze mi towarzyszy podczas czytania komiksów superbohaterskich (nie licząc historii niekanonicznych oraz komiksów z mało znanymi postaciami, gdzie twórcy pozwalają sobie na więcej), przez co jakaś część tych dzieł traci dla mnie na wartości oraz wiarygodności. No bo jak tu ma coś mocniej oddziaływać na mnie na tle emocjonalnym, skoro i tak z góry wiem, że wszyscy główni bohaterowie przeżyją, a nawet jeśli ktoś znaczący zginie, to i tak zaraz będziemy świadkami jego odrodzenia, lub sklonowania…
Niestety, Amazing Spider-Man. Ścigany ani trochę od tego nie ucieka, co więcej w paru miejscach jest wręcz kwintesencją tego, czego w komiksach wielkiej dwójki wybitnie nie trawię. Jeśli więc myśleliście, że przekonacie Spider-Manem od Spencera kogoś, kto jest uczulony na tego typu, mówiąc oględnie, wytrychy fabularne, to zdecydowanie powinniście poszukać czegoś innego. Tu mamy po prostu do czynienia z bardzo solidnym komiksem, z (w końcu!) jakąś ciekawszą fabułą względem poprzednich tomów, aczkolwiek trzeba mieć na uwadze wyżej wymienione bolączki, które w mojej opinii są nie do przełknięcia.
Jeśli ceniliście na jakimś poziomie Nicka Spencera za to, jak potrafił świetnie się odnaleźć w relacji na linii Parker-jego bliscy i nie przeszkadzały Wam rozmaite problemy trawiące ten run, to Amazing Spider-Man. Ścigany powinien Was zadowolić. Powiem więcej, jest to najlepsze, co autor nam do tej pory zaoferował. Cieszmy się zatem, ponieważ seria zdaniem wielu czytelników zalicza potem sukcesywny zjazd.
Scenarzysta: Nick Spencer
Ilustrator: Ryan Ottley, Humberto Ramos, Gerardo Sandoval
Tłumacz: Bartosz Czartoryski
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Marvel Fresh, Amazing Spider-Man (tom 4)
Format: 167×255 mm
Liczba stron: 300
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor