BOT-9 – dzieci i ryby głosu nie mają
BOT-9 to drugi po Krainie Ruin (więcej tu – klik) komiks Dereka Laufmana, zarówno na naszym rynku, jak i w katalogu wydawnictwa KBOOM. Tak jak poprzednio, tak i teraz jest to piękna, kolorowa książeczka, kierowana głównie do dzieci, ale nikt przecież starszym nie będzie bronić dostępu do dobrej zabawy.
Co w artykule?
BOT-9 – misja specjalna
Bohaterem komiksu BOT-9 jest złoto-czerwona rybka o imieniu Spero. Żyje sobie spokojnie, razem z setką podobnych rybek w zatopionym kutrze, aż pewnego dnia całą jego rodzinę pożera morski potwór o trzech oczach. Już, już nasz bohater podzielić ma ten sam los, gdy niespodzianie zostaje wyłowiony wiaderkiem, przez pewnego starego wynalazcę. Ten umieszcza rybkę w szklanej kuli, którą przymocowuje do robota. Takie to cudactwo (no, ale umówmy się, w komiksach bywają bardziej odjechane rzeczy) rusza w misję. Jaką? To się okaże dopiero na końcu.
Dlaczego Derek Laufman ukrywa cel misji? Powodów może być kilka. Spero jest zwyczajną rybką, nie rozumie mowy ludzkiej, choć przecież wszystko mógł przekazać nam narrator. Ten niestety też nabrał wody w usta, bo BOT-9 to komiks niemy, nie licząc oczywiście onomatopei. Skąd znam imię rybki? Czy poznałem rybi język? Nic podobnego! Miano bohatera jest w posłowiu.
Z rybką przez świat
No więc podstawową funkcją BOT-9, zanim dowiemy się, dokąd zmierza rybka, bo ma konkretny cel, jest eksploracja. To taki komiks drogi, tylko z rybką. I robotem, co umożliwia podróż po powierzchni, choć akcja wraca też pod wodę, a Spero mierzy się z dawnym strachem. Eskapada jest niebezpieczna, co zresztą zdradza numerek w tytule. Starszy mężczyzna próbował już wysłać wcześniej osiem takich robotów, po drodze znajdujemy jednego z nich.
Zalane miasteczko, port rybacki, tawerna z rybami, czy wiejska farma. Każda z tych lokalizacji daje się pozwiedzać wzrokiem, co przecież jest kluczowe przy komiksach niemych. Coś musi zwracać uwagę, dać się poobserwować, zatrzymać na chwilę, inaczej przyjemność trwałaby za krótko. Derek Laufman kreśli całość w kartoonowym, sympatycznym stylu, przypominającym mocno ilustracje Skottiego Younga. Ponarzekać by można na jasność ilustracji, bo niektóre kadry są zbyt ciemne, ale sprawdzałem z grafikami w internecie i wyglądają kropka w kropkę, więc dokładnie taka była intencja autora.
Krótka przygoda
BOT-9 to krótki komiks, 64 strony umykają nie wiadomo kiedy, na końcu znalazła się bardzo przyjemna konkluzja. Rybka trafia w ręce uśmiechniętej, rudowłosej dziewczynki, po czym robot wraca (już bez rybki i akwarium) do swojego twórcy. To tylko tyle i aż tyle, choć pewnie zastanawiać się można, czemu starszy mężczyzna nie przyniósł dziewczynce rybki sam. Odpowiedź jest prosta, nie byłoby całej przygody.
Drugie dno, czy nadinterpretacja?
W posłowiu znalazła się próba znalezienia drugiego dna, ale skoro wskazuje ją sam autor, to może być w tym coś więcej, niż tylko nadinterpretacja. Laufman przyznaje, że tworzył ten komiks, myśląc o rybce, która jest tu bohaterem jako o czytelniku. Zabiera go z jego środowiska, ratując od potwornych spraw, popycha w podróż po kolorowych lokacjach, a na końcu czeka na niego przepiękny uśmiech.
BOT-9 to ładny, dynamiczny komiks, który umili chwilę, czy dwie i zaprosi chętnie, aby przebyć tę krótką podróż jeszcze raz. Osobiście liczyłem na to, że Derek Laufman będzie kontynuował Krainę Ruin, co nie nastąpiło do tej pory, ale za to powstają inne tytuły. Liczę, na to, że wydawnictwo KBOOM nie będzie długo czekało na wydanie kolejnego komiksu tego autora, bo The Witch of Wickerson zapowiada się równie dobrze, co te dwa, które już mamy (aha, na stronie artysty można przeczytać komiks o tworzeniu The Witch of Wickerson, który sam w sobie jest bardzo zabawny – klik).
Scenarzysta: Derek Laufman
Ilustrator: Derek Laufman
Wydawnictwo: KBOOM
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 64
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor