Pomimo upływu lat, blizny wojenne w naszym kraju nie są jeszcze nawet zasklepione. Zbrodnie, zarówno nazistowskie jak sowieckie, popełnione na Polsce pozostawiły po sobie ślad tak głęboki, że trudno się temu dziwić. Sprawę tylko pogarszają zagraniczne media, które wciąż nie widzą różnicy pomiędzy „obozami zagłady na terenie Polski” a „polskimi obozami zagłady”. Szczególnie wyraźnie dało się to we znaki przy okazji obchodzonego niedawno Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu (27 stycznia).
Zapewne nieprzypadkowo premiera albumu przełomowego w historii polskiego komiksu zbiegła się z rocznicą wyzwolenia Auschwitz. Bradl przedstawia losy szpiega Kazimierza Leskiego, który w czasie niemieckiej okupacji prowadził działalność wywiadowczą w szeregach Armii Krajowej. Pierwszy tom składa się z dwóch rozdziałów: Dom pełen robaków i Zmartwychwstanie w Szpitalu Ujazdowskim.
Leski wraca do okupowanej Warszawy i, nie bez trudności, kontaktuje się z działaczami państwa podziemnego. Pomimo odniesionych wcześniej ran jest chętny i gotowy do działania od zaraz, zdeterminowany by oczyścić swój dom z robaków. Szybko okaże się, że walka z dobrze zaopatrzonym i doskonale zorganizowanym najeźdźcom wymagać będzie znacznie więcej niż chęci i odwagi.
Po pierwszej planszy spodziewać się można komiksu realistycznego, niemal naturalistycznego, którego celem jest dokumentowanie przeszłości z reporterskim chłodem. Wbrew pierwszemu wrażeniu, autorzy z wprawą budują fabułę, wplatając w nią nie tylko hitlerowską teorię nadczłowieka, ale także popkulturowego Ubermenscha, którego zdolności przekraczać będą nawet nieskalaną naturę aryjczyków. A przynajmniej tego się spodziewam.
Bradl
To nie tylko komiks profesjonalnie przygotowany i dobrze napisany. Przede wszystkim jest to komiks bardzo potrzebny. Wprawdzie od niedawna w kraju zaobserwować można pewną „modę” na wspominanie zapominanych (czy w ogóle nieznanych) bohaterów, ale wciąż jest to trend na zbyt małą skalę. Szkoła w tej materii też nie całkiem spełnia swoją rolę, zważywszy na fakt, że na naukę o kulturach starożytnych poświęcona jest znacznie większa ilość godzin lekcji historii niż na najnowszą historię Polski.
Obierając za bohatera postać historyczną, Bradl podnosi polski komiks do europejskiego poziomu. Różne opcje polityczne obiecywały nam nową Irlandię, Japonię czy nawet Niemcy, tymczasem Bradl sprawił, że komiksowo mamy w Polsce nową Francję, gotową edukować i jednocześnie fascynować czytelnika za pomocą dymków. Co więcej, w końcu komiks ma szansę dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Odkąd pamiętam, jeszcze nigdy premierze komiksu w naszym kraju nie towarzyszyła taka pompa. Profesjonalne spoty reklamowe nadawane m.in. w warszawskiej komunikacji miejskiej, promocja prasowa, radiowa i telewizyjna, zwieńczona oficjalną premierą w Muzeum Powstania Warszawskiego. Po silnej grupie sponsorów stojącej za wydaniem komiksu nie podziewałabym się niczego mniej.
Marek Oleksicki (rysunki) i Tobiasz Piątkowski (scenariusz) przywrócili do życia pamięć o żywej legendzie. Bradl to ciekawa lektura, zarówno z punktu widzenia zwykłego czytelnika jak i z punktu widzenia pewnego społecznego ruchu, który reprezentuje. Czemuż ekscytować się dokonaniami fikcyjnego Bonda, pozostającego na usługach Jej Królewskiej Mości, skoro mamy naszego prawdziwego Kazika?
Materiał video i plansze pobrane ze strony komiksu.