Celestia – „wędrówka po zakamarkach pamięci i świadomości”
Na świecie wskutek katastrof pozostało już tylko kilka ludzkich osad. Jedną z nich jest Celestia, kamienna wyspa w kształcie dwóch splatających się dłoni, regularnie zalewana przez fale przypływu. Ścieżki, które w jednej chwili widać stają się studnią, w której można utonąć. Ludzie czają się w zaułkach na wyspie. Dodatkowo ukrywają się za maskami lub makijażem. Trzeba uważać na to, z kim się rozmawia, bo może to się skończyć nieprzyjemnie.
Co w artykule?
Nieprzyjemne spotkania
Pierrot odwiedza kryjówkę zgromadzenia telepatów, których przywódcą jest jego ojciec. Nie jest to jednak wizyta przyjacielska, czy kulturalna. Starzy znajomi nie spotkali się na herbatkę, aby poplotkować. Uśmiechy, jeśli tylko się przytrafiają, są na tyle udawane, że przypominają powykręcane grymasy. Telepaci poszukują Dory, dziewczyny, którą Pierrot doskonale zna. Pełna napięcia scena przypomina nerwowe spotkanie, które mogłoby się wydarzyć, poprzez omyłkowe skręcenie w nie tę bramę co trzeba, o choćby gdzieś na ulicy Ząbkowskiej na warszawskiej Pradze Północ. Gdy napięcie sięga zenitu z ust Pierrota, uznawanego za poetę pada wiersz. Przyznam, że nie zrozumiałem i chyba nie tylko ja, bo jedna z postaci mówi dokładnie to, co przyszło mi do głowy. Bohater komentuje, że to wcale nie jest poezja, tylko przepowiednia.
Opowieść miłosna (?)
Nie trzeba długo czekać, aby Pierrot wpadł na Dorę. Nawet ci mało spostrzegawczy od razu zobaczą, że tę parę coś łączy, choć to uczucie konsumowane jest w bardzo specyficzny sposób. Wśród małych złośliwości, nieporozumień, wytykaniu sobie słabości, ale też i w małych miłych gestach, typu „przyniosłam Ci dwa jabłka”. Przed tą dwójką daleka droga, choć nie do końca związana z fizycznym przemieszczaniem się.
Niewidoczne przejścia i ukryte klucze
Celestia to komiks eksplorujący temat telepatii, w którym rzeczywistość miesza się ze wspomnieniami, przemyśleniami, podświadomością i snami. Wykorzystanie komiksowych sekwencji do przechodzenia pomiędzy płaszczyznami jest genialnym pomysłem. Oczywiście nie zawsze to odbywa się w wyraźny, jednoznaczny sposób, skomentowany przez którąś z postaci. Bywa co prawda, że czytelnik z pełną świadomością przechodzi przez drzwi świadomości. Najczęściej jednak odbywa się to w sposób niesygnalizowany, trzeba być uważnym i analizować znaki, choć czasem ich po prostu nie ma.
Jednym z bardzo wyraźnych kluczy jest déjà vu, uczucie, że przeżywana obecnie sytuacja wydarzyła się już kiedyś. Co prawda może to być oznaka, że zmieniane jest coś w matriksie, ale teoria Fiora całkowicie mnie przekonuje. Włamanie do czyjegoś umysłu i przeglądanie ostatnich wydarzeń wywołuje echo wspomnień. Rzadko mi się to zdarza, ale przeczytałem ten komiks dwukrotnie (raz za razem), aby ugruntować sobie wiedzę. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo możliwe że autor włamał mi się do głowy.
Podróż czy psychoanaliza?
Pierrot wybiera się z Dorą na stały ląd, docierają do różnych lokacji, takich jak choćby różowy zamek. Z najważniejszych spotkań jest to z nienormatywnie świadomym i racjonalnym chłopcem, który zostawia kobietę, która myśli, że jest jego matką i wyrusza z parą w podróż. Może rzeczywiście kogoś spotkali, a może jest to psychoanaliza, w wyniku której dotarto do wewnętrznego dziecka, które owszem, wygląda infantylnie, ale jest już ukształtowane i dysponuje rozwiniętymi umiejętnościami i wiedzą.
Wydarzenie, które zmieniło wszystko
Myślę, że każdy przeżył taką mocną sytuację, którą jest w stanie odtworzyć ze szczegółami w swojej głowie. Sceną, która jest tu rozgrywana wielokrotnie w pętli, jest bolesne wspomnienie z dzieciństwa Pierrota. W akcji zaplanowanych przez jego rodziców dochodzi do nieszczęścia, w którym Celestia zostaje odgrodzona od stałego lądu, poprzez wysadzenie mostu, ale przypadkowo ginie matka bohatera. Następuję reakcja łańcuchowa. Dochodzi do wielokrotnego przekazywania myśli, najpierw między matką a synem, później między kochankami i dalej w kierunku pozostałych telepatów. To wspomnienie jest jak pożar, pochłaniający wszystko na swojej drodze i prowadzący do wybuchu.
Oniryczny klimat podkreśla warstwa graficzna z wymalowanymi akwarelami ilustracjami i dobrze dobranym kadrowaniem. Takim niby przypadkowym, jakby obrazy dobierane były losowo, jak migawki z porozrzucanych po podłodze slajdów. Praktycznie każdy kadr nadaje się, aby oprawić go w ramkę i powiesić na ścianie w salonie. Małe dzieła sztuki. No i jest to lektura do wielokrotnego czytania, dlatego bo grafiki oferują wiele, a za każdym razem odnajduje się nowe szczegóły.
No i na koniec, za każdym razem, gdy jakiś komiks mnie poruszy i spodoba ponadprzeciętnie, szukam co by jeszcze przeczytać od tego autora. Tu jest łatwo, bo odpowiedź na to pytanie znalazło się na 201. stronie Celestii, tylko w sumie przydałoby się wznowienie.
Scenarzysta: Manuele Fior
Ilustrator: Manuele Fior
Tłumacz: Paulina Gorzkowska
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 169×240 mm
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka
Druk: kolor