Czarolina. Pewnego dnia zostanę fantastykolożką! Tom 1
„Czarolina. Pewnego dnia zostanę fantastykolożką” to komiks, który ukazał się u nas po raz pierwszy w 2020 roku, a dwa lata później został wznowiony. Do dziś wyszło już sześć tomów. Miałem tę serię na liście do sprawdzenia przez dłuższy czas, a że czasem udaje się spełnić czytelnicze marzenia, oto jest!


Co w artykule?
Harry Potter po francusku?
Najprościej rzecz ujmując, mamy odbitkę z Harry’ego Pottera. Czarolina trafia na wyspę Vorn, aby uczyć się o fantastycznych zwierzętach, takich jak elfy czy wróżki. A, nie można zapominać o jednorożcach. Budynek szkoły wygląda, jakby towarzyszył już całym pokoleniom utalentowanej młodzieży. No, czyli wygląda na stary. Klasa wbita jest w schludne mundurki i wprowadzony jest lekki duch rywalizacji, a przynajmniej jeden z nauczycieli zachowuje się co najmniej podejrzanie. Aha, no i bohaterka najprawdopodobniej wychowywała się w rodzinie zastępczej. Ktoś podpatrywał niemal tak, jak Samsung od Apple’a.


No, ale autorki Sylvia Douye i Paola Antista w centrum wydarzeń stawiają dziewczynkę i to komiks raczej dla dziewczynek. Chłopcy mogą się krzywić na te wszystkie kwiatki i wróżki, mimo że te stapiają się z lekko upiornym otoczeniem, a nawet chwilami przypominają zombie. Młodzi adepci magii wkrótce wplątani zostają w grubszą intrygę, nad bagnami zaczyna unosić się mgiełka tajemnicy i zagrożenia, a niektórzy z uczniów zostają uznani za zaginionych.
W blasku latarenki
To stonowany kolorystycznie komiks, nie ma kolorowych neonów świecących po oczach, a raczej latarenki o ciepłej barwie światła. Nadal jednak „Czarolina. Pewnego dnia zostanę fantastykolożką” czaruje warstwą graficzną. Już od okładki artystka zaczarowuje odbiorcę, a złocenia i wybiórcze lakierowanie przyciągają i zapraszają do środka, gdzie czeka wiele przyjemnych plansz i ilustracji.


Intryga jest tak wciągająca, że gdzieś w połowie pomyślałem, iż szkoda by było, aby skończyła się na pierwszym tomie, bo zasługuje na głębsze rozwinięcie. Ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu zagadka zniknięć nie zostaje rozwiązana w tym tomie, choć kilka mocniejszych poszlak już się pojawia. Zachęta, aby czytać dalej? Oj, tak!
Mądrze, ale nienachalnie
W stronę młodszego czytelnika wysłanych zostaje kilka treści, z których można wyciągnąć wnioski. Zwłaszcza w kwestii zwracania uwagi na to, co i o kim się mówi, bo można przypadkowo, a jednak realnie sprawić komuś krzywdę. Jest to odpowiednio zakamuflowane, choć ja i tak widzę szycie grubą nitką. Dzieciaki pewnie aż tak na to nie zwrócą uwagi.


Za to bardzo podoba mi się przedstawianie relacji, zwłaszcza pierwszych w życiu zauroczeń i ukazywanie ich lekkiej bezsensowności albo tworzącego się kółka (nie)zainteresowania. Zdarzyło mi się nawet zaśmiać w głos przy studiowaniu gatunku węży, który nie może się rozmnażać, bo istnieją tylko samice. Autorki świetnie pokazują, co to oznacza, choć to raczej żart dla dorosłych. Mnie śmieszy.
No i co, sprawdziłem – i jest interesująco. Ląduje na liście kontynuacji, jak tylko będzie okazja. Dla młodych wielbicielek czarów i/lub Harry’ego Pottera to mus!
Scenarzysta: Sylvia Douyé
Ilustrator: Paola Antista
Kolory: Lowenael
Tłumacz: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont
Seria: Czarolina
Format: 21.6×28.5cm
Liczba stron: 48
Oprawa: Twarda
Druk: kolor










