Jeśli szukasz gwiezdnowojennej opowieści, zarówno oddającej filmowy klimat, jak też wzbogacającej go o dodatkowe nuty, to Darth Vader i dziewiąty zamachowiec jest solidnym kandydatem. Całość historii trzyma poziom, od zawiązania akcji, aż po samą konkluzję. Ponadto, w moim mniemaniu, graficznych wpadek brak.
Darth Vader i dziewiąty zamachowiec – co z pozostałymi?
Już na samym początku dowiadujemy się, że ktoś wysyła płatnych zabójców po głowę potężnego Lorda Sithów. Na tyle potężnego, że tylko jeden z najemników przedarł się wystarczająco blisko, by zginąć z jego ręki. Tytuł komiksu nie wziął się znikąd – dziewiąty zamachowiec to jednak inna liga, być może nawet jednoosobowa. Tyle tylko, że Vader, jak wiemy, dożył szóstej części sagi, więc pewne podejrzenia co do finału już możemy mieć. Absolutnie jednak nie nudzimy się, czytając o z góry przesądzonych losach Anakina. Wiemy z grubsza co się stanie, ale autor opowieści umiejętnie wzbudza w nas ciekawość. Chcemy sprawdzić jak do tego dojdzie.
Tim Siedell – artysta do zapamiętania
Jak głoszą informacje w posłowiu i na okładce, Darth Vader i dziewiąty zamachowiec to komiksowy debiut scenarzysty Tima Siedella. Zgadzam się z redaktorem tego tomu – również moim zdaniem debiut jest to zacny. Pierwszy zeszyt, wprowadzający w fabułę – mistrzowsko napisany. Wręcz aż za dobrze, bo odstaje znacząco poziomem od reszty. Początkowe kilka kadrów, kilka ramek z narracyjnym tekstem, a porcja informacji co do tła, genezy i charakteru kluczowych postaci bardzo pokaźna. W dodatku tekst i obraz są w tak silnej symbiozie, że jeden bez drugiego przekazywałby zupełnie inny sens, niż czynią to wspólnie. Klimat tajemnicy, niebezpieczeństwa, zemsty, spisku – wszystko to porcjowane umiejętnie i z zachowaniem gwiezdnowojennej stylistyki. Siedell pokazuje też w swoim komiksie szacunek do inteligencji czytelnika. Ewidentnie nie podszedł do opowieści obrazkowej jak do historyjki dla dzieci. Nie opiera się na samych skrótach i uproszczeniach, wiele dzieje się pomiędzy kadrami. Ja z powyższych względów połasiłem się na inne dzieła tego scenarzysty, ale w Polsce, zdaje się, nie ma już nic jego autorstwa. Była szansa na kolejny tom Quantum and Woody, bo pisał też tę serię, no ale…
Darth Vader i dziewiąty zamachowiec – tak się robi Expanded Universe
Nie bardzo interesują mnie Disneyowskie podziały na stare i nowe historie poboczne. Wolę dzielić je na dobre i złe. Darth Vader i dziewiąty zamachowiec ma solidną fabułę, zręczne zawiązanie akcji i trzyma w napięciu aż do satysfakcjonującego finału. To świetnie, życzyłbym sobie samych takich komiksów. Czy jednak ten konkretny trzyma się kanonu, w którym jest osadzony? Perfekcyjnie. Mamy nie całkiem etyczne interesy na odległych planetach, są naszpikowane technologią fortece nie do zdobycia, mozaika obcych ras i brutalna hegemonia Imperium. Postacie Imperatora i Vadera są wzbogacone o nowe ujęcia, nieobecne w filmach. To nie to samo co wyłącznie mielenie znanych motywów. Zachowana jest proporcja pomiędzy korzystaniem z dotychczasowego dorobku a dodawaniem nowych elementów. Zobaczymy Wookiego, czy Rodiana, ale też nowe gatunki stworów, czy nieznany, sekretny kult.
Barwy Imperium
Tak jak napisałem na samym początku, brak większych niewypałów w warstwie wizualnej. Za rysunki odpowiada Stephen Thompson, z gościnnym występem Ivána Fernándeza. Najważniejsze – profanacji wizerunku Vadera nie ma, wręcz przeciwnie. Można by się przyczepić do zbyt dużej ilości pustego miejsca pomiędzy kadrami na kilku stronach, ale to żadna wpadka, ledwie drobny minusik. Postacie znane z filmów są rozpoznawalne, a nowowprowadzane łatwo identyfikowalne, do tego wszyscy mają bardzo ekspresyjną, jednoznaczną mimikę. Zarówno statyczne, jak i dynamiczne pozy trzymają się kupy i nie trzeba zastanawiać się nad anatomią. Dobrą robotę odwalili też kolorysta, Michael Atiyeh i sztab inkerów: Irwin, Freitas, Geraci i Gorder. Na lodowatej planecie czuć chłód z zastosowanych barw, a słoneczne refleksy na Coruscant wydają się z kolei grzać kartki komiksu. Szczegóły nie zginęły po drodze od szkiców do gotowych stron, a cieniowanie w kantynie ze sztucznym światłem różni się odpowiednio od tego w przestrzeni międzygwiezdnej. Podsumowując zatem, Darth Vader i dziewiąty zamachowiec, został przygotowany zdecydowanie ku chwale Imperium.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.