Dewiant. Tom 2 – święta bez cukru i bez litości

„Dewiant. Tom 2” to kontynuacja i zakończenie historii, którą wydawnictwo Shock Comics weszło na nasz rynek komiksowy. Jest to opowieść świąteczna, taka prosto z klasycznego horroru. Jeden z symboli świąt staje się koszmarem kryjącym się w cieniu. Niszczącym święta i ludzi, którzy stają mu na drodze. Święty Mikołaj, zamiast wywoływać uśmiechy u dzieci, grasuje z siekierą i makabrycznie zostawia ciała swoich ofiar.

Dewiant. Tom 2

Michael i spirala obsesji

Tynion IV jest współczesnym klasykiem grozy. Kapitalnie i wciągająco układa fabułę. Śledztwo nie pozwala oderwać się od komiksu, przeczytałem drugi tom przy jednym łapczywym podejściu. Nadal nie jest to właściwie kryminał, ale bardzo dokładnie eksploatowany jest wątek przemiany ścigającego w ściganego. Ćma zbliża się do otwartego płomienia i zaczyna się spalać. Od okropieństw nie sposób odwrócić wzrok, a zło fascynuje, ale też deprawuje.

Dewiant. Tom 2

Michael, główny bohater badający sprawę kolekcjonera tkwiącego od lat w więzieniu, odkrywa w sobie niezdrową fascynację, którą chce przelać na kartki tworzonego przez siebie komiksu i na końcu pierwszego tomu wpada w ogromne tarapaty. To na niego pada podejrzenie o mordy przez naśladowcę krwawego Mikołaja. Albo prawdziwego, bo w sumie niewiadomo, czy prawdziwy morderca akurat się nie pojawił. Poprzednie wydarzenia bardzo zgrabnie są streszczone na dwóch stronach, choć nie od razu, tak aby najpierw uderzyć akcją, a dopiero później dać chwilę wytchnienia i uporządkować informacje.

Komiksowa autoironia

Dodatkowo kwestia tworzenia komiksu w komiksie kwitowana jest dosyć zabawnym i autoironicznym tekstem: „pisze komiksy, więc tak naprawdę… nigdy nie zostawił za sobą dzieciństwa. Wciąż bawi się lalkami”. Nawet bardziej masochistycznie niż zdanie, które pada na początku „Żółtodziobów” (więcej tu – klik). Walka ze stereotypem, że komiksy są tylko dla dzieci? No może.

Dewiant. Tom 2

Kto jest dewiantem?

No właśnie, kto? To pytanie spływa po wszystkich warstwach tego komiksu, dotykając nie tylko sprawy morderstw, ale docierając też do życia osobistego Michaela. W końcu ktoś oskarżony o morderstwo zostaje całkowicie prześwietlony. Jak nienormalne jest skrywanie swoich pragnień i uczuć przez standardy społeczne i homofobię. Czy są to dewiacje czy jednak brak dopasowania do standardów.

Siłą nośną „Dewianta” jest warstwa kryminalna, pojawia się agent FBI, który w pamięci zachowuje się dzięki zielonym paznokciom. „Dewiant. Tom 2” przynosi odpowiedzi na wszystkie pytania. Rozwiązanie sprawy rzeczywiście jest satysfakcjonujące, ale jednak Tynion IV rozgrywa trochę czytelnika. Zwłaszcza takiego, który, śladem klasycznych kryminałów, chciałby odgadnąć tożsamość kryjącego się za maską mordercy. Konfrontacja wręcz urywa głowę, scena w barze spokojnie mogłaby trafić do kina akcji.

Dewiant. Tom 2

Święta bez cukru i bez litości

Nie jestem fanem plastikowych świąt, a wręcz gardzę tandetą, którą obrosły święta Bożego Narodzenia. Może nie tylko ja, bo to by wyjaśniało ogromną popularność, jaką zdobył Grinch. Tynion IV i Hixson niszczą święta dużo brutalniej niż zielony stworek. Absolutnie fenomenalne plansze z ciężko kreślonym tuszem pokazują obrazy grozy, choćby prezentowy stosik ułożony z części ludzkiego ciała. Kostium Mikołaja spływa czerwienią, ale nie jest to tylko kolorowy materiał.

„Miło, kiedy jest śnieg na święta. Człowiek ma wrażenie, że tak właśnie powinno być”. Czy to jest idealny prezent pod choinkę? Jest to naprawdę świetny komiks, ale schodzący bardzo głęboko w analizie ludzkich pragnień. Czasem trzeba sięgnąć do samego dna, aby zacząć normalnie egzystować. A może lepiej światła nie zapalać? Tylko kryć się za uśmiechem i standardowymi rozmowami przy stole?

Scenarzysta: James Tynion IV

Ilustrator: Joshua Hixson

Tłumacz: Paulina Braiter

Wydawca: Shock Comics

Seria: Dewiant

Format: 170x260mm

Liczba stron: 176

Oprawa: Miękka

Druk: kolor

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: