Dogman. Józek. Przysłodzenie Mocy. Tom 13

Mam lekką słabość do komiksów tworzonych przez Dava Pilkeya, ale kiedy zobaczyłem, że Jaguar zapowiedział kolejną jego pozycję, lekko się zmarszczyłem. Co za dużo, to niezdrowo — nawet jeśli mówimy o czymś dobrym. Niemniej nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności, i dobrze, że Dogman. Józek. Przysłodzenie Mocy wylądował w moich rękach, bo mocno się ubawiłem. A trzeba przyznać, że to jazda nieco inna niż zazwyczaj.

Dogman. Józek. Przysłodzenie mocy

Józek w centrum uwagi

Sam Dogman wraz z resztą ekipy schodzi tym razem na dalszy plan, a fabuła koncentruje się na puszystym (żeby nie powiedzieć: grubym) kocie Józku. Jego alter ego – Kapitan Ciacho – opiekuje się miastem, choć sam Józek przebywa akurat w Kocim Kiciu. Dzieli celę z nikim innym jak Dziadersem – najwredniejszym i najbardziej opryskliwym z rudych kotów, jakie poznaliśmy w tej serii. Rudzielec odkrywa sekret Józka i razem z nim rusza na miasto jako… Cukier Puder!

Dogman. Józek. Przysłodzenie mocy

U podstaw fabuły i samego nastawienia Józka leży werset nauczania Jezusa o tym, by stać się jak dziecko. I rzeczywiście – sposób, w jaki bohater patrzy na świat, jest prosty, pełen optymizmu i pozytywnego spojrzenia na rzeczywistość, mimo że przeżył ogromną tragedię i obecnie siedzi w pudle. Dav Pilkey kontrastuje tę „słodycz” zestawiając Józka ze zgorzkniałym Dziadersem – kotem, który nie potrafi spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa i każdą wzniosłą ideę natychmiast sprowadza na ziemię. Szkoda tylko, że nie trafił na okładkę – zdecydowanie mu się należało. Ale cóż, może ktoś nie przeżyłby braku Dogmana, który tym razem gra tylko epizodyczną rolę.

Dwa różne punkty widzenia

Józek i Dziaders, czyli Kapitan Ciacho i Cukier Puder, to bohaterowie, którzy bardziej już różnić się nie mogą – zarówno pod względem wyglądu, jak i charakteru oraz nastawienia do życia. Na każdą sytuację można spojrzeć z innego punktu widzenia, co świetnie widać mniej więcej w połowie albumu, gdy zaczyna padać. Obaj wypowiadają tę samą kwestię: „No, pięknie! Ale leje!” – ale w ustach każdego z nich te słowa znaczą coś zupełnie innego. I to jest właśnie piękne!

Spin-off czy kontynuacja?

„Dogman. Józek. Przysłodzenie Mocy” to, teoretycznie, trzynasty tom serii głównej, ale w rzeczywistości jest to spin-off, który zgłębia uniwersum w zupełnie nowy sposób. W albumie pojawia się bardzo gruba retrospekcja – panowie cofają się o kilkadziesiąt lat, a okazuje się, że znają pewną nierozwiązaną tajemnicę, choć widzą ją z dwóch zupełnie różnych perspektyw. Dziaders, jak zwykle, podchodzi do przeszłości bez większego zachwytu, widząc w całym wydarzeniu zdecydowanie mniej magii. Niemniej jednak, miastu grozi inwazja obcych, która rozpoczęła się wiele lat temu, a jedynie Kapitan Ciacho i jego pomocnik będą w stanie ją powstrzymać.

Dogman. Józek. Przysłodzenie mocy

To, co Pilkey zrobił w „Dogman. Józek. Przysłodzenie Mocy”, to naprawdę ciekawy miks klasycznego science-fiction z przesłodzoną stylistyką, która nie tylko bawi, ale i dodaje tej historii unikalnego charakteru. Promień obcych, który zmienia wszystko wokół na słodkie, przypominające styl „chibi”, prowadzi do wielu zabawnych, a czasem absurdalnych sytuacji – jak ta, w której Sara Czapska, jej pies i kamerzysta zostają przekształceni w słodkie wersje samych siebie.

Połączenie science-fiction i słodkiej stylistyki

W tym kontekście postać Dziadersa, choć zmuszona do biegania w różowym stroju, nie traci swojego pragmatycznego spojrzenia na świat. Jego realistyczne podejście do sytuacji, które dla innych bohaterów są pełne entuzjazmu, staje się kluczowe, zwłaszcza w momentach, gdy reszta postaci nie zauważa drobnych szczegółów – jak w scenie z drzwiami z napisem „ciągnąć” które wszyscy pchają, gdzie tylko Dziaders potrafi dostrzec rozwiązanie. To świetnie podkreśla kontrast między postaciami i ich różne podejścia do rozwiązywania problemów, a zarazem dodaje głębi całej opowieści.

Smaczków w tej książce jest kilka. Oczywiście, nie można zapomnieć o ruchomych obrazkach – stronach, które szybko obracane tworzą mini-film swoją sekwencyjnością. To fajna rzecz, choć już nie bawi mnie tak jak na początku. Dużo bardziej cieszę się, wyławiając ciekawostki. Na przykład specyficzne wspomnienie Dogmana, ukazane w dymkach (bo przecież psy nie mówią), w kolorystyce widzianej przez psy. Przyznam, że nie wiedziałem, jakie kolory widzą psy, więc mnie to mocno zaciekawiło.

Dogman. Józek. Przysłodzenie mocy

Z tyłu komiksu znajduje się mała ściągawka z nawiązaniami. Nie wychwyciłem oczka puszczonego do fanów Monty Pythona, ale na pewno nie zostało tam wszystko wymienione. Wspinaczka Kapitana Ciacha z Cukrem Pudrem po boku budynku to ewidentne nawiązanie do serialu o Batmanie z 1966 roku, ale w ściągawce o tym ani słowa. Może specjalnie…

Lubię te książeczki, ale ten tom wyraźnie wyróżnia się na tle kilku poprzednich (zwłaszcza tych odpryskowych). Postawienie Józka w centrum wydarzeń to strzał w dziesiątkę, ale gdyby nie Dziaders, na pewno nie bawiłbym się aż tak głośno. Wiedziałem, że będzie zabawnie, ale nie przypuszczałem, że aż tak.

Autor: Dav Pilkey

Tłumacz: Stanisław Kroszczyński

Wydawnictwo: Jaguar

Seria: Dogman

Format: 140×210 mm

Liczba stron: 224

Oprawa: miękka

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: