Amerykańskie wydanie Fables. Legends in exile wpadło mi w ręce tydzień temu, początkowo nie miałem czasu się do niego zabrać, ale kiedy to już nastąpiło, bardzo szybko wsiąkłem w historię z tego komiksu. Pierwsze wydanie tej historii pochodzi z 2002 roku, ukazało się nakładem wydawnictwa Vertigo, jak zwykle w ramach tego wydawnictwa komiks zalecany jest dla dorosłego czytelnika.
Autorem nieszablonowego i zaskakującego scenariusza oraz całego świata, w którym toczyć się będą również przygody w dalszych częściach serii, jest Bill Willingham. Teoria, że proste pomysły sprawdzają się najlepiej idealnie tu pasuje, Willingham wpadł, bowiem na pomysł wymieszania naszego realnego świata ze światem baśni, legend i opowieści. Otóż baśniowe postacie zostały wygnane ze swojego magicznego świata za sprawą złych najeźdźców i zmuszeni są ukrywać się wśród zwykłych nowojorczyków, a przynajmniej ta część z nich, która ma ludzki wygląd i może łatwo zasymilować się ze społeczeństwem.
Częścią rysunkową zajęli się Lan Medina, Steve Leialoha, Craig Hamilton, aż mi ciężko uwierzyć, że komiks jest efektem pracy zbiorowej, ponieważ nie doszukałem się żadnych różnic stylu. Ilustracje są dość proste, ale przez swą prostotę bardzo klimatyczne. Trudno oprzeć się poczuciu, że autorzy specjalnie ilustrowali komiks tak, aby kojarzył się ze starymi książkami z baśniami.
Bardzo realistyczne, proste rysunki, stonowane kolory, estetyczna kreska i interesujące, łatwe w odbiorze dialogi sprawiają, że komiks czyta się bardzo łatwo i szybko. Ogrom smaczków, niuansów i ciekawostek powoduje, że każdą stronę przekręcamy z ciekawością, jakie kolejne postacie ze starych baśni autor zaimportował do swojego świata. Przy okazji lektury tego komiksu każdy ma szansę przetestować swoją wiedzę o legendach i baśniach, bo czy każdy z Was kojarzy legendę o Sinobrodym? Kiedy do świetnej kreacji świata dodamy kryminalistyczny scenariusz powstaje nam świetna mieszanka. Łyknąłem to jak młody pelikan i mam ogromny apetyt na dalsze części, ale powoli na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas.
Prawa ręka burmistrza Fabletown (w polskim przekładzie Baśniogrodu), Królewna Śnieżka pełni funkcję dyrektora operacyjnego i wykonawczego w baśniowym społeczeństwie, zajmuje się mnóstwem spraw, nawet problemami małżeńskimi Pięknej i Bestii 😉 Główna fabuła zaczyna się kiedy do zadymionego papierosowym dymem biura detektywa wilka, którego wszyscy nazywają Bigby (Big Bad Wolf) wbiega zdyszany Jack, tak dokładnie ten od czarodziejskiej fasolki. Oznajmia on, że przydażyła się tragedia jego dziewczynie, siostrze Śnieżki – Red Rose. Rozpoczyna się dramatyczne śledztwo rodem z książek Agathy Christie, w które prywatnie angażuje się Śnieżka. Zły wilk, który przeszedł gruntowną resocjalizacje, zamienił się przez wieki z półgłowka, który próbował zdmuchnąć murowaną chatkę trzeciej świnki, w świetnego detektywa, który z najmniejszych detali jest w stanie wywonioskować, co się stało. Swoimi umiejętnościami i instynktem dorównuje niemal Sherlockowi Holmesowi i Herculesowi Poirot. Rozwiązanie zagadki morderstwa Red Rose zaskakuje zarówno baśniowe postacie jak i czytelnika.
Fables. Legends in exile to świetny komiks. Kiedy wziąłem go pierwszy raz do ręki pomyślałem, że będzie to przyjemna, lekka lektura i taka właśnie jest. Dodajcie do tego jednak zaskakujący, chwilami zabawny scenariusz, kryminalną zagadkę, barwne postacie i całe mnóstwo niuansów i smaczków a wyjdzie Wam prawdziwe dzieło, bo tak właśnie trzeba nazwać ten komiks.
11 października odbyła się światowa premiera gry The Wolf Among Us wyprodukowanej przez Telltale Games, wytwórni znanej z The Walking Dead. Gra oparta jest na fabule całej serii komiksowej i zbiera bardzo wysokie oceny. Na portalu Gry Online ocena tej produkcji to bagatela 9.20 w skali do 10 i to przy 207 ocenach czytelników! Kiedy tylko znajdę chwilę siądę przed ekranem i zagram, zapowiada się bardzo obiecująco. Oczywiście o moich wrażeniach przeczytacie jak zawsze na blogu.