Kiedy brałem do ręki Fables. Storybook love obawiałem się, że komiks odejdzie za bardzo od obranego we wcześniejszych albumach kierunku. Tytuł wskazywał raczej na smętną historyjkę o miłości, a po przeczytaniu dwóch poprzednich albumów od razu domyśliłem się między kim ta miłość rozkwitnie. Nic z tych rzeczy, na szczęście moje podejrzenie się nie spełniło.
Trzeci tomik trzyma poziom, zaczyna się ciekawą historią o Jacku i jego smykałce do szemranych interesów. Już od samego początku komiks przypomina, że jest kierowany do dorosłego czytelnika. Odważne kadry przedstawiające sceny łóżkowe, dużo krwi, mięsa i flaków, pakty z diabłem, umowy ze śmiercią, wszystko to zręcznie udowadnia, że postacie z bajek dla dzieci już takie dziecinne nie są.
Główny wątek fabularny zaczyna się od wizyty tajemniczego nieznajomego, który twierdzi, że rozgryzł tajemnice Fabletown. Jak się okazuje ów dżentelmen od jakiegoś czasu obserwował życie baśniowego społeczeństwa, zbierał dowody i śledził Bigby`ego. Wyciągnął jednak błędne wnioski, pewnego wieczora kiedy śledził baśniowego detektywa ten poszedł do Central Parku aby pohasać po trawce w swojej wilczej formie. To wprowadziło dziennikarza, który swoją publikacją ma zamiar zdobyć Pulitzera w błąd. Oskarżył on Bigby`ego o bycie wompierzem!
Bigby wyśmiał ten zarzut i przegnał dziennikarzynę gdzie pieprz rośnie, jednak publikacja jakiegokolwiek kontrowersyjnego materiału o baśniowym społeczeństwie, nawet z nietrafnymi zarzutami, byłaby zagrożeniem ujawnienia prawdziwego charakteru społeczności. Dlatego też Bigby obmyślił intrygę jak pozbyć się natręta i zniechęcić go do publikacji zebranego materiału.
Sposób muszę przyznać rodem z najlepszych opowieści o agencie 007. Podpowiem tylko, że w całej intrydze poza wilczym detektywem wzięli udział Jack, Sinobrody i Śpiąca królewna. W czasie akcji pomiędzy Bigbym a Sinobrodym doszło do małej sprzeczki, która będzie powodem dalszych kłopotów, ale to musicie zobaczyć sami 🙂
„Fables. Storybook love” różni się jednak nieco od poprzednich, dwa pierwsze (więcej tu – KLIK) pomimo dość wyrafinowanych historii i dość mocnego przekazu nie były aż tak bardzo dosadnie dorosłe. Poprzednie komiksy tej serii jeszcze z przymrużeniem oka, bo w końcu seks i przemoc są teraz wszechobecne, mógłbym pokazać nastoletniemu czytelnikowi. Część trzecia Baśni jednak już przekracza pewne granice, których nie powinno się pokazywać dzieciom. Jeśli ktoś czytał ten tom myślę, że od razu przyjdą mu na myśl sceny, których świadkiem był komisarz mysiej policji.
Największą zaletą „Fables. Storybook love” już tradycyjnie, tak jak i w poprzednich jest scenariusz Bill`a Willinghama, trzyma w napięciu, ma bardzo ciekawe zwroty akcji, jest pełen smaczków i niuansów. Jak dla mnie bomba. Jeśli chodzi o kreskę, tu też za wiele się nie zmieniło. Kolory dalej matowe, kreska dość wyraźna. Jedyną zmianą jaką zaobserwowałem jest zmiana rysowania twarzy Bigby`ego. Mniej więcej wpołowie tomu (od zeszytu „Into the woods”) można zauważyć bardzo wyraźną zmianę sposobu rysowanie twarzy Wielkiego Złego Wilka. Sami zobaczcie.
Cały tom, podobnie jak i seria Fables bardzo przypadł mi do gustu, mogę go wam ze czystym sumieniem polecić J Kiedy tylko wpadną mi w ręce kolejne odcinki podzielę się opinią o dalszych przygodach baśniowych postaci.