Flash. Najszybszy Człowiek na Ziemi
Flash. Najszybszy Człowiek na Ziemi to remedium dla każdego, kto przed filmem chciałby choć trochę wejść w uniwersum Szkarłatnego Sprintera, ale nie ma ochoty przebijać się przez setki dotychczasowych zeszytów (chociaż Powrót Wally’ego Westa jest świetny, zwłaszcza od połowy — klik). Tę funkcję pełni doskonale, ale dotychczasowi fani będą lekko zawiedzeni.
Wprowadzenie do filmu
Okładkę komiksu Flash. Najszybszy Człowiek na Ziemi zdobi etykietka obwieszczająca, że jest to oficjalne wprowadzenie do filmu. Osobiście odnoszę jednak wrażenie, że jest to bardziej zaklęcie, które odczarować ma kinowe uniwersum DC i przede wszystkim przegnać ten ogarniający wszelkie zaułki mrok. Scenarzysta stworzył transparent, na którym zadeklarowano, że przygody Flasha są napakowane przygodowym klimatem, a film z nim w roli głównej pozbawiony będzie epickiego nadęcia. Czy tak będzie w istocie? To się okaże.
Na razie można obcować z komiksem, który umili chwilę, czy dwie. Flash. Najszybszy Człowiek na Ziemi zawiera trzy zeszyty miniserii dające w sumie 126 stron, więc nie jest źle. Właściwie to jest całkiem przyzwoicie. Każdy z trzech numerów to osobna przygoda, inny przeciwnik do pokonania (Girder, Tarpit czy Top — ksywa żadnego z nich nic mi nie mówi) oraz zamknięta historia. Szybkie trzy strzały, po czym komiksik ląduje na półce.
Osią opowieści jest oczywiście Flash. Najszybszy człowiek na ziemi, taką przynajmniej składa deklarację. Co ciekawe Kenny Porter przedstawia Barry’ego Allena jako nieco fajtłapowatego młodego człowieka, który zostaje zawieszony w obowiązkach praktykanta w kryminalnym oddziale policji ze względu na ciągłe spóźnienia i niewywiązywanie się z obowiązków.
Batman jako nauczyciel – eee, co?
Butny przydomek sam w sobie nie jest gwarancją na rozwiązanie wszystkich problemów. Często okazuje się, że ogromna prędkość to nie wszystko. Dlatego już na samym początku, gdy w Central City pojawiają się zbiry z Gotham, Flash udaje się w poszukiwaniu mentora. No dziwny to wybór, ale Batman to zawsze gwarant sukcesu, sprzeda każdy komiks czy film, nawet ten z Clooneyem.
Niemniej komicznie to wygląda. Gościu brutalnie wybijający głupoty zbirom z tyłka ma nauczyć młodzika korzystania z mocy prędkości. W sumie nie powinno się czepiać, skoro coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie. Porter mógłby wymyślić coś innego. Nie wiem. Gordona by w tym miejscu postawił i miałoby to więcej sensu. No, ale skoro w filmie pojawia się Batman (i to ten, Batman, którego kochałem jako dzieciak) to najwyraźniej nie było wyboru.
Młodzieżowa mowa
Przeszkadzają też drętwe teksty, takie pseudozabawne. No nijak to się nie klei i przypomina najgorsze komiksy ze Spider-Manem. Gdy któryś ze złoli dołącza do pojedynku na nieśmieszne docinki, uderzyłem dłonią w czoło tak mocno, że aż pasażerowie autobusu poodwracali się w moją stronę.
Aha, Girder wyskakuje z kliszy złoczyńcy, który niby chce pomóc swojemu choremu ojcu, ale trudno mu wyskoczyć ze schematu złego gościa, więc udaje się po pomoc do mafii, zamiast… no nie wiem. Do kogokolwiek innego. Może jeszcze by mnie to nie raziło, gdyby w Plot Holes, który przed chwilą przeczytałem, nie pojawił się dokładnie taki sam schemat .
Za to po kolei i całkiem sensownie wypada wprowadzanie mocy Karmazynowego Mściciela, w tym fazowanie, wibrowanie, uderzanie falą dźwiękową i turbo mocne uderzenia piąchą. Geneza pierścienia jest ciut naciągana, ale no niech będzie. Nie znalazło się tu miejsca na podróże w czasie, ale może to i lepiej.
Świetnie też wypadło to graficznie, zwłaszcza w wykonaniu Ortiza i Howarda, których ilustracje różnią się nieco od siebie, ale są w tym samym luźnym, cartoonowym stylu, dzięki któremu Flash. Najszybszy Człowiek na Ziemi to komiks leciutki jak puch i urzekający niczym lśniący samochodzik na wystawie zabawek. U Ferreyry jest bardziej realistycznie i trochę mroczniej, ale nie zmienia to wydźwięku całości.
No i to tyle, miła to lektura, nie mniej, nie więcej. Ominięcie tego komiksu nikomu większej krzywdy nie wyrządzi, ale jeśli nie możecie się doczekać premiery filmu to śmiało łapcie za Najszybszego Człowieka na Ziemi. Byle szybko.
Scenarzysta: Kenny Porter
Ilustrator: Juan Ferreyra, Jason Howard, Ricardo Lopez Ortiz
Tłumacz: Marek Starosta
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Flash
Format: 167×255 mm
Liczba stron: 128
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolor