Geiger. Tom 1 – wybuchowy postapokaliptyczny superbohater
Nagle Comics daje do pieca. Po udanym debiucie na rynku (więcej tu – klik) wydawnictwo nie zwalnia tempa. W maju pojawią się kolejne dwie pozycje, z czego przedpremierowo zaabsorbowałem już jeden z nich. Geiger. Tom 1 to 288 stron superbohaterszczyzny w realistycznym stylu, acz doprawionym postapokalipsą.
Geoff Johns to prawdziwy bajarz, swoją opowieść rozpoczyna od końca, zdając się na ciągłe retrospekcje, łapiąc jednocześnie czytelnika za twarz, nie pozwalając oderwać się od lektury. Jest rok 2050, pośrodku pustkowia dwóch mężczyzn odzianych w ochronne kombinezony siedzi przy ognisku. Aby nie zostać rozszarpanym przez krwiożercze, zmutowane zwierzęta (w tym ogromne mrówki) należy pełnić warty. Siłą rzeczy zaczyna płynąć opowieść, a najciekawszym tematem tych czasów i największą rewelacją jest człowiek świecący w ciemnościach. Człowiek, który chodzi bez kombinezonu.
Geoff Johns to stary wyjadacz, który jadł już chleb z niejednego pieca i pracował nad największymi światowymi markami, bo znamy go i z Avengersów, i z Ligi Sprawiedliwości. Czuć, że ma bogate doświadczenie, wyrobił sobie muskuły, ugniatając starych, dobrze znanych bohaterów i doskonale wie, czego chce. Geiger. Tom 1 to komiks o człowieku, który w wyniku wybuchu zyskał supermoce, z tym że gatunkowo bliżej tej opowieści do niepokojącego kina drogi, niż do nadętej superbohaterszczyzny.
Geoff Johns po mistrzowsku panuje nad czasem akcji, jej miejscem i bohaterami. Sam fakt, że zaczyna od narratora, wyjawiającego wszystko w swojej opowieści już budzi pozytywne emocje. Fabuła serwowana jest nieliniowo, ale w sposób niebudzący żadnych wątpliwości czy skołowacenia. W latach 2030 – 2050 wiele się wydarzyło, co wyprowadza silne punkty orientacyjne. Powoli, ale skutecznie dowiadujemy się, kim jest Geiger.
Jego historia, jak to w kinie postapokaliptycznym bywa, jest przejmująca i smutna. Bohater buduje wokół pewnego bunkru mur i strzeże go niczym upiorny duch na zamku. Znajduje się kilku śmiałków i kilku zabłąkanych nieszczęśników, którzy wpadają do pustynnej fortecy. W ten to sposób możemy poznać podstawy działania człowieka świecącego w ciemności i zwyczajnie go poznać. A okazuje się, że fundamentem całej opowieści jest troska o rodzinę, która w trakcie wybuchu śmiercionośnej bomby zamknęła się w bunkrze, z nadzieją na przeżycie.
Geoff Johns dobrze pogrywa sobie z uczuciami dotyczącymi konfliktu atomowego, zwłaszcza budowaniem bunkrów i deformacji popromiennej (choć dwugłowy wilk wygląda epicko), ale nie szczędzi też krytyki względem USA. Powojenna rządowa organizacja niby dba o swoich poddanych, karmi i daje dach nad głową, ale wdrożyła też kilka wątpliwych procedur, zwłaszcza względem słabszych, czy chorych jednostek.
No i Las Vegas, jest przegniłe i opanowane przez okropne charaktery, z czego najobrzydliwszy jest Król, rozpieszczony i brutalny bachor. Zasadniczo Geiger trzyma się na uboczu i chciałby, aby wszyscy dali mu spokój, ale i tak nie udaje mu się uniknąć konfliktu z żądnymi władzy typami. Z jego samotni wyciąga go w końcu para dzieciaków potrzebująca pomocy, co znowu chwyta ze serce. Byłoby trzeba być chyba kamieniem, aby zignorować prośbę bezbronnych dzieci.
Geiger. Tom 1 to doskonała, choć gorzka przygodówka z zaszytymi, nienachalnymi elementami gatunku superhero, bo jednak bohater może zmieniać formę ze świecącego szkieletu (nieco przypominającego atomowego Ghost Ridera) w zwykłego człowieka. Procedura przemiany jest zarówno prosta, jak i skomplikowana, choć później ulega zmianie w kolejnej chwytającej za serce scenie.
Gary Frank ilustruje wszystko realistyczną kreską uzupełnioną o lekko rozmyte kolory kojarzące mi się z Sądem nad Gotham Simona Bisleya i komiksami publikowanymi przez wydawnictwo 2000 A.D. Całość wygląda znakomicie, rozkładówki zachwycają rozmachem, a na papierze będzie się to prezentować jeszcze lepiej (ja czytałem w cyfrze). Dynamizmu dodaję zmyślnie wrysowane onomatopeje, takie inne niż zazwyczaj.
Historię Geigera uzupełnia 80-stronicowy zeszyt specjalny, w którym zostały pokazane inne szczegóły świata przedstawionego w tym komiksie. Geoff Johns wymyślił sobie to tak, że każdy tom będzie dotyczył innego bohatera, który zyskał niesamowite zdolności, ale każdy z nich żył i działał w innym czasie (oprócz nieśmiertelnego, bo on akurat wszystkie czasy przeżył). Scenarzysta nazywa ich Bezimiennymi, mimo że tym razem skupił się na Geigerze, powoli zaczął przedstawiać pozostałych bohaterów. Akcja tego uniwersum przenoszona będzie między latami 1776 a 2050, a następny w kolejce jest Junkyard Joe, żołnierz biorący udział w wojnie w Wietnamie.
Scenarzysta: Geoff Johns
Ilustrator: Gary Frank
Kolory: Brad Anderson
Wydawnictwo: Nagle Comics
Seria: Geiger
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka
Druk: kolor