Gnat. Dolina czyli równonoc wiosenna. Tom 1 – z tęsknoty za latem

Gnat. Dolina czyli równonoc wiosenna

„Gnat. Dolina, czyli równonoc wiosenna” to komiks, który latem czytałem razem z moimi synami – i jako pozycję rodzinną mogę go z czystym sumieniem polecić. Wspominam o nim teraz, gdy za oknami szarobura aura, plucha i zimno, a deficyt światła słonecznego pogłębia się z każdym dniem, zmierzając ku zimowemu przesileniu. Samopoczucie rodaków cierpi na tym niemiłosiernie – według portalu Focus.pl ponad 80 procent Polaków uważa się za meteopatów. Listopad to dla wielu prawdziwa próba przetrwania. Na szczęście da się ją przetrwać, choćby uciekając wspomnieniami do cieplejszych, słonecznych dni.

Lato, echże Ty

Poza czytaniem komiksów latem wybieraliśmy się także na wyprawy rowerowe, bez bliższego planowania podróży. Ot, takie spontaniczne wycieczki, choć owoce takiego wyruszania były przeróżne, bo raz znaleźliśmy w okolicy fajne gospodarstwo agroturystyczne, innym razem wracaliśmy zmoczeni przez niespodziewany deszcz. Podczas jednej, zdawałoby się zwykłej wyprawy przez wieś i leśny zagajnik, odkryliśmy coś zgoła niezwykłego.

„Gnat. Dolina, czyli równonoc wiosenna” to komiks, który latem czytałem razem z moimi synami – i jako pozycję rodzinną mogę go z czystym sumieniem polecić. Wspominam o nim teraz, gdy za oknami szarobura aura, plucha i zimno, a deficyt światła słonecznego pogłębia się z każdym dniem, zmierzając ku zimowemu przesileniu. Samopoczucie rodaków cierpi na tym niemiłosiernie – według portalu Focus.pl ponad 80 procent Polaków uważa się za meteopatów. Listopad to dla wielu prawdziwa próba przetrwania. Na szczęście da się ją przetrwać, choćby uciekając wspomnieniami do cieplejszych, słonecznych dni

Na początku wycieczki natknęliśmy się na starca, który postanowił chwilę odpocząć od przydługiej podróży i podpierając się laską, zastygł niczym betonowy słup. Pozdrawiając go, weszliśmy do lasu, gdzie na początku żółtego szlaku czekało na nas nieliche licho, grające na uczuciach, zniechęceniu, podsycało trudy podróży i chęć powrotu do domu. Pojawiły się łzy i krostki od poparzenia pokrzywą.

Zdaliśmy sobie sprawę, że podobnie jak przy lekturze komiksu „Gnat. Dolina czyli równonoc wiosenna„, odkrywaliśmy świat skrywany, widoczny kątem oka, umykający przy mrugnięciu. Niczym bohaterowie z opowieści Jeffa Smitha, napotykaliśmy niesamowite postacie i zjawiska. Dowód ich istnienia znaleźliśmy na końcu trudnego odcinka drogi, gdzie sam dziki las stanął przed nami murem, odgradzając nas od widocznej polany. Zmuszeni zboczyliśmy ze ścieżki, obierając inny azymut, wychodząc dzięki temu z lasu. Szeroka droga umożliwiła bezpieczny powrót do domu, choć złamane drzewo zdradzało, że jesteśmy obserwowani. Może nawet przez same olbrzymy.

Gnat. Dolina czyli równonoc wiosenna – drużyna rusza w drogę

Jeff Smith, marzyciel, który odkrył w swoim umyśle rzeczywistość pełną niesamowitych stworów, fantazjował o zapierających dech w piersi przygodach i wyimaginował dręczącą wszystkich dookoła tajemnicę. Dzięki jego nieprzeciętnej spostrzegawczości do rzeczy niedostrzegalnych poznajemy trzech kompanów niedoli: Chwata Gnata, Kanta Gnata i Chichota Gnata. Gdy w podróż wyrusza trzech przyjaciół pokurczów (azaliż bez pierścienia), zostawiając w tyle swoją rodzimą miejscowość, zdarza się westchnąć „już to gdzieś widziałem”.

Gnat. Dolina czyli równonoc wiosenna

Kamraci znajdują mapę, po prawdzie nie skarbów, na ich drodze staje smok, a napotkani przyjaciele to najprawdziwsza drużyna. Przy mnogich znajomych elementach emanują innowacyjne rozwiązania, że wspomnę tylko krowi wyścig z babcią Ben na czele, będący swoją drogą pretekstem do pokrętnych zakładów Kanta Gnata. Mimo ceglastej aparycji komiksu „Gnat. Dolina czyli równonoc wiosenna” (a właściwie trzech tomów serii zebranych przez Egmont w jeden), przez komiks przelatuje się w ekspresowym tempie, a wieczory przeciągane są kwileniami w stylu „jeszcze kawałeczek”.

Piękno w prostocie

Złudnie podobnych towarzyszy odróżnić można tylko dzięki atrybutom. No dobra, Chichot jest sporo wyższy od pozostałych. Stwórca nadał im prosty wygląd z perłową barwą. Bez fajerwerków. Początkowo wertując tom, ma się wrażenie, że w komiksie nic się nie dzieje. Strony stworzone w większości w sześciopanelowej strukturze nie kipią akcją, a wydarzenia wyrzucane są poza kadr. Jeff Smith niczym kowal wykuwa studium sytuacyjne, powtarzając klatki, zmieniając mimikę, mieszając w dialogach.

Gnat. Dolina czyli równonoc wiosenna

Między poszczególnymi ilustracjami Jeff Smith wprowadza dynamikę, chociażby w scenie rozmowy ze smokiem, gdzie rysunki na sąsiadujących stronach, niby ot, tak, od niechcenia, składają się w pełny wizerunek potwora. Gdy zapada mrok, migoczące płomienie ogniska i blask gwiazd nadają rysunkom głębi. Zresztą, kto w ciepłe i krótkie letnie noce nie lubi stanąć i wpatrywać się w konstelacje? To tu najczęściej zdarza się zatrzymać nad ilustracjami Gnata, a i znajomy Orion pięknie migocze nad Baryłkową Ostoją.

Seria polecana i nagradzana

Komiksy z serii Gnat zdobyły najważniejsze wyróżnienia w branży oraz Nagrody Eisnera i Harveya, ale czemu się dziwić? Po zamknięciu grubiaszczego tomu zarówno moi synowie, jak i ja sam, chcieliśmy więcej. Jeśli nie czytaliście tego komiksu, a lubicie rozległe światy fantasy, warto to nadrobić, w sprzedaży jest już i tom drugi. A Gnat. Dolina czyli równonoc wiosenna to doskonała propozycja na prezent jest to idealna, bo sprawdzi się jako podarunek dla miłośnika komiksów, jak i dla młodszych czytelników. Jeśli nadarzy się okazja, aby wspólnie cieszyć się lekturą, należy to bez wahania wykorzystać.

Scenarzysta: Jeff Smith

Ilustrator: Jeff Smith

Tłumacz: Jacek Drewnowski

Wydawnictwo: Egmont

Seria: Gnat

Format: 170×260 mm

Liczba stron: 456

Oprawa: twarda

Papier: kredowy

Druk: kolor

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.