The Shadow – W ogniu stworzenia

O tym komiksie zrobiło głośno, zanim w ogóle go u nas wydano. Zarówno pojawienie się nowego wydawnictwa, jak i jego pierwsza publikacja, wzbudziły niemałe zainteresowanie komiksowego półświatka. Wrzawę podgrzał fakt, że za wszystkim stoi powszechnie lubiany Karol Janson, dobrze znany właściciel warszawskiego sklepu Geek Zone oraz autor vloga „Planeta Komiksów”. Jak to u nas bywa, nie da się dogodzić wszystkim jednocześnie. Pojawiły się głosy hiper optymizmu i najlepszych życzeń dla początkującego wydawcy, a także radykalny sprzeciw, a nawet oskarżenia o domniemanym „skoku na kasę” fanów. Jak jest naprawdę z komiksem: The Shadow – W ogniu stworzenia od Planety Komiksów? To mogę sprawdzić dopiero teraz, gdy album leży na moim biurku.

Najistotniejszymi zarzutami wobec zapowiedzianego komiksu były te dotyczące ceny. Faktycznie kwota okładkowa 79The Shadow zł nie jest mała, trzeba jednak pamiętać, że nie jest to cena jaką przyjdzie nam zapłacić za ten komiks. W sklepie wydawnictwa Geek Zone możecie komiks dostać już w cenie 59 zł. Czy to dużo, mało czy w sam raz, każdy ocenia według zawartości swojego portfela, więc nie będę się w tym temacie zbytnio rozwodził. Ważne jednak jest to, co w tej cenie otrzymacie, a otrzymacie naprawdę wiele. Na początek warto wspomnieć o wydaniu, album oprawiony jest w cienką utwardzaną okładkę, dzięki czemu na waszej półce znajdzie się miejsce na kolejne albumy z Planety Komiksów 😉 Co jednak niezmiernie ważne, The Shadow jest i tak dużo grubszy niż inne komiksy o tej samej ilości stron. Jest to zasługa papieru o wysokiej gramaturze wewnątrz albumu. Dla mnie fakt, że wydawnictwo nie oszczędzało na papierze to niekwestionowana zaleta, dzięki temu papier lepiej przyjął tusz, a co za tym idzie odwzorowanie kolorów jest naprawdę bardzo ładne.

Album, papier, tusz, kolory – to tylko fizyczne cechy komiksu, jednak niezmiernie ważna dla wszystkich komiksiarzy jest przecież treść i rysunki. Mając to na uwadze w ogóle nie dziwi mnie wybór tego właśnie albumu na premierowy w nowym wydawnictwie. Garth Ennis to światowa gwiazda wśród scenarzystów (The Shadow, Crossed, Preacher). Aaron Campbell to wysokiej klasy rzemieślnik, który idealnie wpasował się w klimat opowieści Ennisa, a za okładki całego albumu i poszczególnych zeszytów wziął się nie kto inny jak Alex Ross – Cieńniekwestionowany mistrz okładek (ocena subiektywna). Biorąc pod uwagę, że zdecydowaną większość polskiej społeczności komiksowej stanowią osoby dorosłe, wybór historii przeznaczonej tylko dla pełnoletniego czytelnika również był dobrym pomysłem. W efekcie którego otrzymujemy poważną opowieść łączącą w sobie zdarzenia historyczne z okresu przed II Wojną Światową z fikcją literacką.

The Shadow: W ogniu stworzenia to świetny wybór na debiut Cienia w Polsce. Komiks skupia się na opowieści, a nie na głównej postaci, dzięki czemu czytelnik pomimo, że pozna głównego bohatera, to po lekturze będzie czuł spory niedosyt, co stwarza spore możliwości dla kolejnych historii z tą postacią. Shadow daje się poznać jako korzystający z wielu mistycznych mocy bezlitosny mściciel, który postanowił odkupić swoje dawne winy i działać dla amerykańskiego wywiadu, który postawił przed nim, a właściwie przed jego alter ego bardzo istotne zadanie. Główny bohater wykorzystując swoje mistyczne moce, intuicję graniczącą z umiejętnością przewidywania przyszłości oraz ogromną erudycję i elokwencje do wypełnienia zadania oraz ukarania niegodziwców poznanych we wcześniejszym życiu. Nie chcę zdradzić zbyt wiele, ale myślę, że jeśli powiem, że opowieść stanowi o konflikcie pomiędzy wywiadem ówczesnych mocarstw Niemiec, USA, Rosji i Japonii nie zdradzi Wam to zbyt wiele. Dodatkowo komiks niesie ze sobą sporo wiedzy na temat okresu sprzed drugiej wojny światowej, która często była pomijana na lekcjach historii. Lekturę tego komiksu w sposób szczególny należy polecić miłośnikom kultury Japonii, aby zapoznali się ze sposobem w jaki Cesarska Armia Japońska prowadziła okupację Chin i co symbolizuje popularna biała flaga z czerwonym słońcem.

Opowieść czyta się przyjemnie dzięki częstym zmianom prowadzenia akcji, scenariusz skupia się głównie na tym, coW ogniu stworzenia dzieje się w wywiadzie USA oraz Japońskim, ale zaglądamy również do Niemców i Rosjan. Jest to typowy wyścig i rywalizacja ukazywana z różnych perspektyw dzięki czemu czytelnik ma ogląd na całość wydarzeń. Zaletą jest również kreacja głównych postaci, każda bez wyjątku ma swój charakter dzięki czemu interakcje między nimi są ciekawe, a dialogi nie nudzą. Każda z nich ma swój ukryty cel, co podnosi wyczuwalne napięcie zwiększające się z każdą stroną pozostałą do końca albumu. Zwróciłem również uwagę na to, co w nosie miał Kieron Gillen przy okazji pisania Wolverine: Origin II. Język postaci jest odpowiedni dla epoki, w której rozgrywa się akcja komiksu, nie jest on przesadnie archaiczny, ale ma swój staromodny styl wymowy. Myślę, że tutaj część pochwał należy się również tłumaczowi – Maciejowi Drewnowskiemu.

Na wysokim poziomie stoi również strona wizualna komiksu. Tak jak wspominałem Aaron Campbell według mnie nie jest geniuszem, ale bardzo dobrym rzemieślnikiem, który wykonał w tym albumie świetną robotę. Postacie są wyraziste i nie sposób ich ze sobą pomylić, ilustracje przedstawiające walkę dynamiczne, a układ kadrów nie pozwala oderwać wzroku. Dzięki wydaniu na papierze dobrej Planeta Komiksówjakości rysunki i kolory wyglądają bardzo dobrze, co ucieszy oko każdego fana komiksu.

Jak to bywa przy debiutach nie obyło się bez drobnych wpadek edytorskich, gdzieniegdzie w chmurce brakuje jednej literki albo myślnika, a hasło promujące na tylnej okładce jak dla mnie brzmi trochę śmiesznie 😉

Kto wie, jakie zło czai się w ludzkich sercach?
Cień wie!

Moim zdaniem The Shadow: W ogniu stworzenia do bardzo dobry debiut dla nowego wydawnictwa. Pozostaje więc życzyć, aby interes się rozwijał, coraz więcej komiksów wychodziło z planetką na tylnej okładce, a koszty wydania malały, aby cena nie odstraszała. Jeśli znajdziecie budżet to polecam, myślę, że nie będziecie zawiedzeni.

Paweł Warowny

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Planeta Komiksów za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

Share This: