Nie puszczaj mojej dłoni
Co zrobić, gdy za oknem ponuro i deszczowo? Odpowiedź jest prosta – otworzyć książkę i przenieść się w cieplejsze miejsce! W „Nie puszczaj mojej dłoni” trafiamy na francuską wyspę Reunion, położoną na Oceanie Indyjskim, około 700 km na wschód od Madagaskaru, w archipelagu Maskarenów. Akcja komiksu toczy się w marcu, gdy średnia temperatura wynosi tam 27°C – i niewiele spada nocą. Idealna sceneria, by oderwać się od jesiennej szarugi!
Co w artykule?
Sielanka, która przeradza się w tajemnicę
„Nie puszczaj mojej dłoni” to adaptacja powieści Michela Bussiego o tym samym tytule, przy której sam autor książki miał okazję współpracować – wniósł swoje uwagi do scenariusza stworzonego przez Freda Duvala, więc o jakość fabuły możemy być spokojni. Ten sam zespół twórczy pracował również nad „Czarnymi nenufarami” (u nas wydanymi przez Marginesy). Gatunkowo to solidny kryminał, wzbogacający ofertę Non Stop Comics po „Jestem ich milczeniem” (więcej tu – KLIK). Jest bliski klasyce pod względem rozwoju akcji, ale osadzony we współczesnych realiach i kontekstach kulturowych.
Na początku autor wprowadza nas w sielankową atmosferę tropikalnych wakacji: basen, parasole, zimne drinki, skąpe stroje kąpielowe i elegancki kurort. Małżeństwo Bellionów odpoczywa z córeczką — Liane przechadza się po hotelu, Martial relaksuje się na leżaku. Jednak spokój szybko ustępuje miejsca napięciu: Liane znika, a my nie wiemy, czy mamy do czynienia z porwaniem, czy może z zabójstwem. Tropem zaginionej rusza pani kapitan lokalnej policji, Aja, która musi współpracować ze swoim niezbyt zaangażowanym podwładnym, mającym słabość do podejrzanych substancji.
Pełne napięcia śledztwo
Mimo znalezionych śladów walki i krwi, nie mamy pewności co do losów zaginionej aż do samego finału. W międzyczasie ofiarami stają się inni przypadkowi uczestnicy zdarzeń. Pierwsze ciało szybko „wypada z szafy” — dzieciaki odkrywają je na pobliskiej plaży. Wersja wydarzeń przedstawiona przez męża zaginionej zaczyna się kruszyć, a główne podejrzenia padają na niego. Gdy napięcie sięga zenitu, Martial znika razem z córeczką. Okazuje się, że podejrzanie dobrze zna zakamarki wyspy, a jego mroczna przeszłość stopniowo wychodzi na jaw. Dzięki temu odkrywamy także drugie oblicze Reunion — to ukryte przed oczami turystów.
Jak to często bywa w kryminałach, od razu zacząłem snuć możliwe scenariusze rozwiązania intrygi, a kilka z nich wydawało się całkiem prawdopodobnych. Niestety (a może na szczęście), żadne z moich przypuszczeń nie było bliskie prawdy, więc zakończenie okazało się dla mnie zaskakujące. „Nie puszczaj mojej dłoni” nie wciągnęło mnie od pierwszych stron — tak naprawdę prawdziwe zainteresowanie zyskałem dopiero pod koniec historii. Wydaje się, że to celowy zabieg, mający na celu wywołanie dezorientacji u czytelnika przez niespójne i nieprzewidywalne zachowanie głównego podejrzanego.
Bolesny temat straty i poczucie winy
Główna intryga dotyka trudnego i bolesnego tematu – straty dziecka, która rodzi ogromne poczucie winy, zdolne wywołać szok, depresję, a nawet popchnąć do szaleństwa. Czy można się dziwić, że w takiej sytuacji pojawia się skłonność do obwiniania innych? Raczej nie, choć oczywiście nie prowadzi to do niczego dobrego, a może wręcz pogłębiać przepaść między bohaterami i ich otoczeniem.
Choć ilustracje Sassegraina oddają piękno wyspy i wykorzystują ciepłą paletę barw, nie do końca mnie przekonały. Jego specyficzny, nieco niechlujny kontur – jakby tworzony wypisującym się flamastrem – bywa trudny w odbiorze. Paradoksalnie jednak, im mniej dialogów, tym lepiej te ilustracje działają na wyobraźnię. Jest tu scena, w której doskonale oddano zarówno piękno laguny, jak i dramatyzm sytuacji: gdy tytułowe „Nie puszczaj mojej dłoni” wybrzmiewa z troską – to moment, w którym razem bohaterowie mają szansę przetrwać, lecz osobno skazani są na zgubę.
Scena zemsty i przemiana bohatera
Ostatecznie rysownik przekonuje mnie sceną, w której bohater staje przed możliwością zimnej zemsty za śmierć bliskiej osoby. „Życie za życie” wydaje się uczciwą wymianą, ale czy krew naprawdę jest w stanie ukoić głęboki ból? W kluczowym momencie przemoc zostaje odrzucona, a kompozycja kadru zmienia się – postać odkładająca broń zostaje ukazana na tle księżyca, którego blask tworzy wokół niej niemal anielską aureolę. Ten symboliczny wybór podkreśla przemianę bohatera, nadając emocjonalny ciężar tej scenie.
Jest tu również miły ukłon w stronę Agathy Christie – jedna z kobiet biorących udział w śledztwie, dzięki swojej umiejętności wyciągania plotek i informacji od lokalnych mieszkańców, jest nazywana „Miss Marple.” To subtelne odniesienie nadaje historii dodatkowego smaczku i przypomina, kto jest prawdziwą królową kryminałów. Szkoda tylko, że rozwiązanie fabularne dotyczące tej postaci wypada trochę boleśnie, choć wywołuje znaczące zmiany u innego bohatera. Jeśli lubicie kryminały, ten komiks powinien przypaść Wam do gustu, bez ryzyka rozczarowania.
Autor tekstu źródłowego: Michel Bussi
Adaptacja: Fred Duval
Ilustrator: Didier Cassegrain
Tłumacz: Wojciech Birek
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Format: 237×310 mm
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo