Piper – człowiek o dwóch twarzach

Marzy mi się, żeby teraz podejść do jakiejś przypadkowej osoby na ulicy i spytać: co to jest komiks? A kiedy już otrzymałabym odpowiedź, że to taka książeczka z kolorowymi obrazkami i tekstem w dymkach, wręczyłabym tej Bogu ducha winnej osobie Pipera i obserwowała ją z zapartym tchem.

Piper

Szpetna sztuka

Piper nie ma nic wspólnego z wyobrażeniami o kolorowych zeszytach, do których przywykł przeciętny zjadacz chleba. Ten komiks, oferowany nam przez Wydawnictwo Granda, to komiks brzydki, ponury, wulgarny i przygnębiający. Czyli… idealny. Bo skoro już starożytni Grecy wiedzieli, że jak kalos idzie w parze z  kagathos (kalos kagathos oznacza „piękny i dobry”), to oczywistym jest, że to co złe musi być brzydkie. I w istocie, tak najlepiej określić Pipera. Człowiek otwiera ten komiks i już wie co się święci. Czarne strony z nikłymi przebłyskami bieli. A biel jest tam po to, żeby zapełnić ją słowami, jakich damie przytaczać nie przystoi. Nie zrobię więc tego. Ten zeszyt to sztuka, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, odpowiednio szpetna. Kapitalnie wyraża grozę i wstręt świata w nim przedstawionego.

Piper

Niemoralna władza

Z czym Szanownym Państwu kojarzy się policja? Wiem, że to bardzo prowokująco brzmiące pytanie. Jednakże w świecie idealnym policja to strażnicy ładu i porządku w każdym mieście (które nie posiada Supermana). Pamiętam, jak dwadzieścia lat temu grałam w strategiczną grę Zeus – pan Olimpu. Budowało się tam miasto i obowiązkowo trzeba było umieścić w tym mieście posterunek policji, bo inaczej dochodziło do daleko posuniętej demoralizacji mieszkańców, którzy robili niezłe zadymy. A w Piperze jest dokładnie odwrotnie. Wszystkie bodaj zadymy są z czynnym udziałem przedstawicieli policji.

Ohydna prawda

Kim jest tytułowy Piper? Jest on funkcjonariuszem policji. Na początku poznajemy jego żonę i dwójkę dzieci. Zastanawiamy się co to za tata idealny, którego ciągle wspominają i o którego z chęcią by się pobiły. Jednak, po powrocie do domu, okazuje się, że tata na nich nie czeka, a jego telefon nie odpowiada. Zaniepokojona Kaśka, żona Szymona, bo tak w istocie ma na imię, dzwoni w końcu do kolegi męża, również policjanta – Jana. Cały komiks podzielony jest na siedem rozdziałów, prolog i epilog. Różne rozdziały to różne punkty widzenia – Kaśki, Szymona i Jana, co sprawia, że czytelnik wie wszystko i z uśmiechem, chociaż czasem też z odrazą, obserwuje jak wygląda droga do prawdy. A prawda ma to do siebie, że potrafi być niewyobrażalnie bolesna.

Piper

Człowiek o dwóch twarzach

Szymon Piper to tak naprawdę dwie osobowości w jednym ciele. Ojciec i mąż kontra bandyta i narkoman.  Dobre wrażenie, które rodzi się w czytelniku, kiedy dzieci przedstawiają Szymona, jako ojca oddanego i idealnego, mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale Piper jest tak naprawdę kroplą w morzu, okazuje się, że w szeregach policji patologia rozgościła się na dobre. To wszystko zostawia po lekturze tego komiksu poczucie niesmaku i rezygnacji, jakby właśnie dostało się po pysku. To historia, która na komiks może się nie nadaje, może i kolejne strony są coraz brzydsze, dymki rozmieszczone w taki sposób, że czytało się ciężko, ale tak właśnie ma być. Ta nieładna (najdelikatniej rzecz ujmując), rozpraszająca, niewygodna forma jest genialna do przekazania tak obrzydliwego świata przestępczego. To nie ma być ładne, to nie ma zachwycać. To ma być brzydkie i ma wstrząsać.

Karo

Dziękujemy wydawnictwu Granda za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Share This: