Posiadłość. Tom 1 – „mam na przedmieściu domek”

Ach, mieć domek za miastem, najlepiej z ogrodem i biegającym wkoło psem. Dobrze też jak posiadłość jest malowniczo osadzona, wystarczy usiąść z kubkiem kawy na tarasie, aby znaleźć ukojenie. Tak się domyślam, że takie marzenie może nadawać sensu życia duszy umęczonej pracą w korporacji i mającej już dość wszystkiego (i wszystkich). Swojego ciasnego mieszkanka też. Marzeń Ci nikt nie odbierze, a zdarzają się przypadki, że skarby spadają z nieba. Ot, dostajesz list, że odziedziczyłeś stary dom po siostrze dziadka od strony matki. To, że budynek jest podniszczony, w żaden sposób Ci nie przeszkadza. Oczyma wyobraźni już widzisz, jak to miejsce będzie wyglądać, przy odrobinie wysiłku. Nie wiesz jednak, że to miejsce skrywa mroczną tajemnicę. Sekret tego miejsca zmieni Twoje życie w koszmar.

Posiadłość. Tom pierwszy.

Brzmi jak scenariusz horroru, prawda? O, tak! Nawiedzone domy to temat od dawna goszczący w opowieściach grozy, żeby nie powiedzieć od zawsze. Najbardziej kultowy ze wszystkich jest Amityville, który doczekał się mnogich remake-ów, ale innych przeklętych budynków nie brakuje. Także komiksowe medium od nich nie stroni. Taki to dom znajdziemy w wydanym przez Lost In Time albumie Posiadłość. Tom Pierwszy. Rozpoczęcia nie powstydziłby się sam Alfred Hitchkock, podwójne morderstwo robi piorunujące wrażenie i wprowadza klimat niepokoju. Osierocone dzieci przeprowadzają się razem z wujkiem do rodzinnej siedziby w miasteczku Cape Augusta. Stary, podniszczony dom znajduje się nad ponurym bagnem, gwarantującym dreszczyk emocji, nawet gdy siedzi się wygodnie na kanapie.

Posiadłość. Tom pierwszy.

Tim Daniel i Micheal Moreci dobrze kreślą postacie. Już para sierot, MacKenzie i Zach, jest na tyle dziwna, że może nasunąć myśli o tym, że jest tu coś nie tak. Nie trzeba być psychologiem, aby dostrzec, że wujaszek Chase coś ukrywa, a jego była dziewczyna Reese to już całkowity ewenement. Tyle że, to właśnie ona robi największe wrażenie, że ma jakiekolwiek pojęcie o tym, co znaczą dziwne wydarzenia spadające na posiadłość, a dzieje się sporo. Dom Blainów to dość upiorne miejsce, czasem wystarczy spojrzeć w lustro, aby zobaczyć rąbek jego tajemnicy. W ciemnych, wilgotnych zaułkach czają się duchy, a raczej wypadałoby powiedzieć: potwory.

Posiadłość. Tom pierwszy.

Joshua Hixson ilustruje Posiadłość dość niechlujną kreską, tak jakby nie było czasu, aby porozglądać się przy każdym kadrze. Grube, niedokładne kreski podkreślają rozedrgany klimat niepewności. Ta umowność rysunków momentami nieco przeszkadza, gdyby nie było napisane, że sieroty są metysami, to z samych ilustracji bym się nie domyślił. Za to trzeba przyznać, że taka krecha doskonale pasuje do opowieści i podkreśla jej charakter. Brrrrr.

Posiadłość. Tom pierwszy.

Posiadłość została podzielona na dwa tomy, po pierwszym czytelnik czuje się dokładnie tak, jak powinien przy próbie odkrywania tajemnicy. Zupełnie zdezorientowany. Nieco to irytuje i wkurza, że na dokończenie historii trzeba czekać. Na dodatek nie wiadomo ile. Rzucone okruchy to stanowczo za mało, aby domyślić się, o co w tym wszystkim chodzi. Jedyne co można powiedzieć — no, dobre to jest. Co chwilę pojawia się dewiza życiowa Blainów „aby dostać… najpierw trzeba dać”. Sama w sobie, tak z definicji niezwiastująca niczego złego. Wręcz przeciwnie, może czynić dobro i otwierać nowe horyzonty, a jednak toksyczna rodzinka występująca w komiksie nie tylko metaforycznie ma schowanego trupa w szafie.

Posiadłość. Tom pierwszy.

Opuszczone miejsca mają w sobie coś niepokojącego. Odnaleźć je można dosłownie wszędzie. Nawet w mojej małej miejscowości, w której się wychowywałem, znajdował się dom, w którym nikt nie zamieszkał, bo się nie dało. Tak w nim (ponoć) straszyło. Same pomieszczenia mieszkalne to jeszcze pikuś. Niech ktoś pokarze odważnego, co by zajrzał sam do wilgotnej piwnicy, albo odważył się wybić dziwnie postawioną ściankę, tudzież zajrzał na pokryty pajęczynami strych. Czy Posiadłość to dobry komiks? Tego dowiemy się po drugim tomie. Na razie jestem zaintrygowany. Bardzo.

Sylwester

Dziękuję wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Sprawdźcie też pozostałe komiksy wydawnictwa: Dziki Ląd (TU) i Świat Dryftu (o TU).

Share This: