RIP. Tom 3. Ahmed. W niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze
Julien Monier dokłada kolejny element do swojej układanki. RIP. Tom 3. Ahmed. W niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze to jeszcze jedno spojrzenie na historię „grupy sprzątającej”. Tym razem od zewnątrz, bo z punktu widzenia osoby infiltrującej śmierdzący biznes.
Co w artykule?
Kim jest Ahmed?
Jeśli czytaliście poprzednie tomy, to doskonale wiecie, że każdy album tej serii to w gruncie rzeczy ta sama historia, ale opowiedziana przez innego bohatera. Co wiadomo o Ahmedzie? Ten mężczyzna arabskiego pochodzenia pojawił się w grupie sprzątającej tylko na jeden dzień, na nieszczęście zgrało się to z incydentem zaginięcia drogocennego pierścionka. Szefowie biznesu opartego o odzyskiwanie wszelkich, cokolwiek wartych przedmiotów z domów i mieszkań zmarłych osób zrobili pozostałym chłopakom takie piekło, że Ci w odwecie najechali dom Ahmeda, za całą sprawę obwiniając właśnie jego. Miało być lekkie przyciśnięcie, skończyło się na gwałcie i morderstwie. Z tym że pracownicy firmy nie wiedzieli, że Ahmed jest policjantem.
No, ale to nie jedyne, czego nie było wiadomo, bo na razie widzieliśmy tylko front, z którym przelotnie zaznajomił się Derrick (więcej tu – klik), a Maurice wydał o nim tylko krótki osąd (o nim tu – klik2). Scenarzysta daje do myślenia, jak łatwo przychodzi nam oceniać nieznajomych, a jak wiele czasu potrzeba, aby wgłębić się w ich historię. Powierzchownie Ahmed to uśmięchnięty, przyjacielski typ, który zwymiotował na pierwszej robocie i na drugi dzień już się nie pojawił. Pod powierzchnią kryję się jednak bardzo wiele zaskakujących treści.
Czego zupełnie się nie spodziewałem, to fakt, że Ahmed jest wewnętrznie rozdwojony. Za niezwykle jasnym w charakterze i usposobieniu żartownisiu kryje się jego poraniona i zgnuśniała strona karmiąca się wszelkimi niepowodzeniami. Chłopak jest ekspertem w swoim dziale, tyle o pasożytach żerujących na ciałach zmarłych nie wie nikt. Niestety szef Ahmeda nie bierze jego wniosków na poważnie i często kończy dochodzenia, nie biorąc pod uwagę kluczowych dowodów. Skoro sprawę można umorzyć jako samobójstwo, to po co się użerać z morderstwem?
Dochodzenie na własną rękę
Ahmed wpada w obsesję i podejmuje śledztwo na własną rękę. Tak dociera do podejrzanej firmy, której pracownicy najeżdżają domy zmarłych osób jeszcze zanim pojawi się ktokolwiek inny. W sumie dopiero bohater trzeciego tomu, zwrócił moją uwagę na to, jak to dziwnie i podejrzanie wygląda. Jego śledztwo ma dowieść, że przynajmniej część zgonów nie była z przyczyn naturalnych i gdy już prawda ma wyjść na jaw, dochodzi do znanej już z pierwszego tomu tragedii.
Po tomie z Ahmedem spodziewałem się powtórzenia z poprzedniego tomu kryminalnego klimatu. Ot, myślałem że będzie to historia policjanta, Nic emocjonującego. Tymczasem jest to jeszcze bardziej depresyjny album niż ten z Derrickiem. Ahmed często fantazjuje, że w końcu ktoś go doceni, że jego śledztwo zostanie ogłoszone przełomowym, że odkryje i zdemaskuje groźną szajkę i wskaże osobę, która za tym wszystkim stoi. Tymczasem ciągle jest lekceważony i wyśmiewany, a na dodatek pogarsza się jego relacja z żoną.
Świetna historia, którą opowiedzieć można na różne sposoby
RIP to seria bardzo sprytnie pomyślana, obraca się wokół tajemnicy, która zapewne zostanie wyjawiona dopiero w ostatnim, szóstym albumie, ale muszę przyznać, że przygnębiający nastrój poszczególnych tomów źle na mnie oddziałuje. Tu śmierć nie ma chłodnego oblicza pokrytego makijażem. Jest brzydka, śmierdząca, powodująca mdłości i zawroty głowy. W wielu miejscach dochodzi do głębokiej analizy tego, co się dzieje z ludzkim ciałem po zgonie, Ahmed bardzo szczegółowo opisuje poszczególne fazy najazdu pasożytów. I tak szczerze? Chyba jednak wolałbym tego nie wiedzieć. To jest wiedza, może i wartościowa, ale odkładająca się na dnie żołądka.
Zauważyłem też pewną zależność. Derrick, Maurice i Ahmed. Wszyscy nie żyją, choć każdy z innej przyczyny. Od zakażenia, przez samobójstwo, do morderstwa. Zgadza się, każdego to czeka, ale nikt by nie chciał umierać zalany beznadzieją. Mam bardzo duży problem z tą serią. Ilustracje Gaetsa są świetne, kreska lekko karykaturalna, dużo poniżej poziomu absurdu i śmieszności. Kolory przyjemnie pulsują z plansz, tu np. bez problemu rozpoznacie, kiedy Ahmed fantazjuje, bo zostało to podkreślone rubinowym odcieniem. Przyznam, że chciałbym poznać kolejne tomy. Podejrzewam już, kto jest szefem i nie jest to osoba wskazana przez bohatera trzeciego tomu. Zaciekawił mnie też Albert, który zakochał się w pewnej gotyckiej denatce, ale wzdrygam się przed przemierzaniem jeziora rozpaczy każdego kolejnego bohatera.
Scenarzysta: Julien Monier
Ilustrator: Gaet’s
Tłumacz: Jakub Syty
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Seria: RIP
Format: 169×268 mm
Liczba stron: 112
Oprawa: twarda
Druk: kolor