Skarga Utraconych Ziem. Inferno. Tom 2. Cykl 3 Czarownice

Światy fantasy, albo je się lubi, albo nie cierpi. Przypominające średniowiecze realia, napełnione czarodziejkami, potworami i smokami. Taką rzeczywistość spotkamy w komiksie Skarga Utraconych Ziem. Inferno. Tom 2. Cykl 3 Czarownice. Można utyskiwać, że na co to komu, niepotrzebne, odciągające od prawdziwego świata. No tak, ale przecież pierwsze historie, które opowiadała lub czytała mama, zawierały elementy, które są powtarzane, zmieniane, czasem brutalizowane i usadawiane w nowych gawędach. Już nie dla maluczkich, ale trochę bardziej wyrośniętych dzieci.

Skarga utraconych ziem. Inferno

Może się Wam zdawać (i to w wielu przykładach bardzo słusznie), że przecież bajki są infantylne i raczej dorosły czytelnik nie ma tam czego szukać. Wątpię po prawdzie, aby ktoś z czytelników komiksów tak myślał, ale jeśli jakimś trafem tak jest, to polecam Baśnie Braci Grimm. Tymczasem weźmy pod lupę Królewnę Śnieżkę, która rubasznie mieszkała z siedmioma konusami. Ile w tej bajce sączącej się zgnilizny, walki o władzę, zazdrości i złych czarów. Oczywiście, ugrzecznione wersje sprawiają, że całość lśni kryształowo, a czyste dobro zwycięża z wielką mocą.

Skarga utraconych ziem. Inferno

Jean Dufaux zasiada do kotła opowieści i zupełnie zmienia proporcje w swojej historii. Nie trzeba się długo przypatrywać, aby dostrzec, że w Skardze Utraconych Ziem postacie ubrane w piękne dworskie szaty są do szpiku zepsute, atłasy skrywają zdeformowane czarną magią członki, a perfumy maskują smród zazdrości. Zło zestawiane jest z dobrem, ale pozytywni bohaterowie bardzo często są deprawowani i giną. Czy to przez skrytobójstwo, czy trucizny, a i dekapitacje też nie są rzadkością.

Inferno, drugi tom cyklu o czarownicach, kontynuuje wątki z Czarnogłowego (zajrzyjcie pod ten LINK). Vivien zostaje przyjęty na dwór króla Brendama, co złej królowej i jej synowi jest oczywiście nie w smak. Obok nieślubnego syna władcy znaleźć można Orianę, czarodziejkę, którą chłopak poznał w lesie, która to zdobiła (nie wiadomo czemu: nago) okładkę pierwszego tomu i która przywróciła bohatera do życia. Co ciekawe (uwaga, mały SPOILER), Vivien ginie również i w drugim tomie i ponownie zostaje przywrócony do życia. Mam nadzieję, że Jean Dufaux ma plany do uśmiercania tej postaci we wszystkich tomach cyklu Czarownice, tak jak postępowano z Kennym w South Parku. Patrząc na Sioban i Rycerzy Łaski, przed nami jeszcze dwie śmierci syna króla Brendama… eee, to znaczy dwa tomy.

Skarga utraconych ziem. Inferno

Dworskie knowania i czarna magia to dwie główne siły występujące w Inferno. Jest co prawda jeszcze tradycyjne starcie okraszone przez czary, ale zajmuje tylko 3 z 56 stron komiksu. Mimo to jestem przekonany, że gdyby ktoś kiedyś postanowił zekranizować Skargę, to bitwa zajęłaby co najmniej jeden odcinek. Lubię kreskę Béatrice Tillier i jej realistyczny styl, ale jednak Inferno jest deko gorzej zilustrowany niż Czarnogłowy. Brakuje czegoś, co zostałoby w głowie na dłużej, a przede wszystkim brak mi tych dynamicznych sekwencji z pierwszego tomu. Same grafiki zdają się statyczne, zamrożone niczym bryły lodu.

Skarga utraconych ziem. Inferno

Po zakończeniu Inferno, czuć że Jean Dufaux ma zamysł na dłuższą fabułę. (SPOILER nr 2) Czarnogłowy zdaje się być osią, wokół kręci się całość, no i pojawia się w ciele dopiero na trzech ostatnich kadrach omawianego komiksu. Co ciekawe, plansze numerowane są już pod integral, ale na razie trzeciego tomu nie widać, mimo że Inferno na rynku francuskim ukazało się w 2019 roku. Przerywać w takim momencie? No nie wypada, panie kolego* scenarzysto.

Skarga utraconych ziem. Inferno

Przyznam, że sięgnąłem po Inferno (a wcześniej Czarnogłowego) tylko dlatego, że oryginalny cykl Sioban zilustrował Grzegorz Rosiński. To, że omawiany komiks był w TOP 5 sprzedaży sklepu Gildii, świadczy, że nie jestem sam. Klimat opowieści pozostaje bez zmian, ilustracyjnie jest inaczej, mimo że nadal w realistycznym stylu. Nie jestem jakoś mocno zawiedziony, przeciwnie, jestem ciekawy, co będzie dalej.

Sylwester

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji

* oczywiście Jean Defaux nie jest moim kolegą, podobnego wyrażenia używał mój nauczyciel od Miernictwa, w przypadku, gdy ja, albo któryś z moich szkolnych znajomych zrobił lub powiedział coś, co nie było na miejscu

Share This: