Superkot. Klub komiksowy

superkot. klub komiksowy

Superkot. Klub komiksowy miał być dla mnie nagrodą pocieszenia po zakończonej niedawno serii Dogman. Jest jeszcze co prawda seria z Batpigiem, próbująca zatkać dziurę, no ale tu mamy Pilkeya i kilka jego oryginalnych postaci. Zdawało się, że będzie to realna proteza, okazało się jednak, że ten spinoff dostarczył mi dużo więcej radości, niż się spodziewałem.

Szkoła dla komiksowych adeptów

Zgodnie z obietnicą z Aportu z oblężonego miasta (ósmego tomu Dogmana, o którym więcej TU – klik), skalar z mechanicznymi ramionami o imieniu Fifi, razem z latającą kijanką Adą i Kociem Peciem otwierają dla żabek z pobliskiego stawu szkołę, w której uczą, jak się tworzy komiksy. Skąd ten pomysł? Obrazkowe historyjki pomagały bohaterom w trudnych chwilach, przyjaciół do działania popycha troska o maluchy. Wybierane jest lekarstwo, które pomogło już nie raz.

Zasadniczo wszystkie postacie tu występujące mają swój rodowód z serii o Dogmanie, a aby zrozumieć, czemu pomarańczowa żabka nie jest zbytnio lubiana przez innych i czemu tak się wywyższa, warto by znać Melvina z Kapitana Majtasa. Tyle że aby cieszyć się z przejażdżki, jaką zaserwował tym razem Dav Pilkey, nie trzeba znać jakichkolwiek jego wcześniejszych komiksów. Co nie znaczy, że Superkot. Klub komiksowy nie nabiera więcej kolorytu, jak się je zna.

Fabuła na karuzeli pomysłów

W taki to sposób Dav Pilkey produkuje scenariusz składający się z wielu krótkich, kilkustronicowych komiksów, lub zajawek czy pomysłów na komiksy, spiętych klamrą spotkań w szkole. Robi to w tak wiarygodny sposób, że czytając Klub komiksowy, wierzyłem w to, że taką szczotkę, która chciała zostać prawnikiem dla dinozaurów, wymyśliło i powołało do życia ołówkiem jakieś dziecko. Przez opowieść przepływa się gładko, bez zastanawiania się, co ten Dav Pilkey znowu wymyślił. Lekturę przerywają tylko… wybuchy śmiechu. Tak to jest dobre!

superkot. klub komiksowy

Uwierz w siebie

Właściwie to nie należy traktować książeczki Superkot. Klub komiksowy jako poradnika do tworzenia historyjek obrazkowych. Owszem, na początku pojawia się trochę teorii, związanej z tym, od czego zacząć. Jak pobudzić wyobraźnię do tego, aby zaczęły się krystalizować pomysły. Powstaje nawet tabelka pomagająca w rozkręceniu procesów myślowych.

superkot. klub komiksowy

Dav Pilkey jednak szybko powraca do swojej najważniejszej misji motywowania do tworzenia. Mimo że wydaje się, że nic nie wychodzi. Mimo że wyobraźnia popychana do działania kuli się w sobie i nie chce współpracować. Mimo że nad całym projektem wisi widmo porażki. Czuć, że autor z podobnymi problemami się zmagał i widać, że udało mu się je przezwyciężyć. Jaka była szansa na to, że dyslektyk stanie się znanym na świecie autorem książeczek dla dzieci? Nauczyciele powiedzieliby na pewno, że niewielka.

Jeśli chcesz coś robić, to zrób to

Z dziećmi to jest tak, że nie trzeba im zbyt wiele tłumaczyć, aby same coś zaczęły robić. Wystarczy tylko wskazać im kierunek. I tak jest tu, po chwili zmagania zaczynają powstawać wspaniałe komiksy, a haiku w formie fotokomiksu na serio mnie zachwyciło swoim rozmachem i poetyką. Tak, ja nadal wiem, że to stworzył Dav Pilkey 😉

superkot. klub komiksowy

Mimo że komiksowa incepcja to nic nowego, bo było już i w Kapitanie Majtasie i w Dogmanie, to i tak bawiłem się wyśmienicie. Jedyną wadę jaką widzę, to że Superkot tak naprawdę w Klubie komiksowym się nie pojawia. Cały czas spotykamy Kocia Pecia. No i brakuje mi Kota Peta i kręcenia się wkoło relacji ojcowskiej (no jest niby Fifi i jego zażyłość z żabkami, tak na otarcie łez). Pozostaje mieć nadzieję, że Dav Pilkey długo nie wytrzyma i zacznie tworzyć dalej.

Sylwester

Autor: Dav Pilkey

Tłumacz: Stanisław Kroszczyński

Wydawnictwo: Jaguar

Format: 140×210 mm

Liczba stron: 176

Oprawa: miękka

Share This: