Aport z oblężonego miasta. Dogman. Tom 8

Minął kolejny rok, a ja nadal nie dorosłem. W dalszym ciągu sięgam po komiksy, i to nawet te dla dzieci. Z nieukrywaną radochą wchłaniam je, niczym młodociane obżartuchy wcinają słodycze. Na początku tego roku wielką przyjemność sprawił mi Dogman. Aport z Oblężonego miasta, ósmy tom odpryskowej serii od Kapitana Majtasa, stworzonego przez Dava Pilkeya. Ekhem… tzn. George’a i Harolda, bo to przecież oni są ojcami zarówno superbohatera w bieliźnie, jak i psiego stróża prawa. Urocza komiksowa incepcja.

Aport z oblężonego miasta

Zacząłem od nie-dorastania, bo i tak zaczyna się Dogman. W Intro #1 możemy zobaczyć jak George i Harold, tatusiowie tytułowego bohatera, robią porządki związane z pozbyciem się wszystkiego, co dziecięce. Z przykrością przyznam, że też mam za sobą krwawy epizod związany z dojrzewaniem. Wstyd się przyznać, ale w moim przypadku ofiarą padły… komiksy. Po latach próbowałem odbudować kolekcję Spider-Manów od TM-Semic i Thorgali od Orbity, niestety nigdy mi się to nie udało i raczej już mi się nie uda. George i Harold opamiętali się i wyjęli ze śmieci swoje artefakty. Mnie pozostaje się cieszyć z tego, co mam, czyli z nowego tomu Dogmana.

Zanim przejdę do treści zasadniczej, krótkie przypomnienie kto to ten Dogman i skąd się wziął. Jak to w serialach bywa, nieodzowne jest wprowadzenie widza, bo może nie oglądał, czy, jak w tym przypadku: nie czytał poprzednich części. Sama geneza bohatera bardzo przypomina mi Robocopa. W wyniku wypadku gliniarz i jego pies są o krok od śmierci. Lekarze wpadają na wspaniały pomysł, aby głowę zwierzaka przyszyć do ciała policjanta. W ten sposób powstaje Dogman. Aha, Robo chciałby powiedzieć coś dzieciakom: „trzymajcie się z dala od kłopotów”.

Aport z oblężonego miasta

Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Tak jak poprzednio (szczegóły TU), tak i tym razem na Dogmana i jego ekipę złożoną jeszcze z Kocia Pecia i robota 80-HD czeka zadanie polegające na powstrzymaniu super-złola. Miasto zostaje oblężone przez Wróżkę Wzruszkę, która wspierana jest przez psa Pupasa (pacynkę, która zwraca się do niej per „facet”) oraz naćpaną słodyczami zgraję kijanek. Przecież każdy rodzic wie, czym grozi przedawkowanie cukru przez dzieci, więc zagrożenie jest jak najbardziej realne.

Pies Pupas ma rację, bo Wróżka Wzruszka to w rzeczywistości niewysoki facet w przebraniu, który dosyć fatalnie prowadzi program dla dzieci. Niestety jego kiepskie nastawienie do malców, pomnożone przez wybuchowy temperament, prowadzi najpierw do wylania z telewizji, a później do chęci odwetu. W polskiej wersji (nie jestem pewien, czy tak jest w oryginale, ale podejrzewam, że nie) wróżka kilka razy wykrzykuje, że jedyne, o czym marzy, to aby zapanowały „prawo i sprawiedliwość”. Jeżeli trafiłem, a myślę, że tak, to trzeba przyznać, że Stanisław Kroszczyński całkiem nieźle sobie poczyna w polskim tłumaczeniu.

Aport z oblężonego miasta

Najmocniejszym aspektem serii są dla mnie relacje ojcowskie. Czy to między Peciem, a kotem Petem, czy tym drugim, a jego tatą (bo dziadek też w komiksie występuje). Uwielbiam dialogi między ojcem i synem i tym razem jest ich całkiem sporo. Przy ich spacerach przez las i wkoło jeziora wręcz się roztapiam. Zwłaszcza, że jak się porówna rozmowę z początku i z końca, wyłapać można słodką zależność: warto czasem ustąpić temu drugiemu. Bardzo podobają mi się też wolty pomiędzy tytułami rozdziałów a zakończeniem poprzednich. Na przykład na końcu trzeciego rozdziału kot Pet stanowczo wykłada Peciowi, że nie odwiedzą dziadka przebywającego w kocim kiciu, tymczasem tytuł następnego od razu tłumaczy kto postawił na swoim.

Aport z oblężonego miasta

Seria ma lekko ukryty akcent superbohaterski. Dogman przywdziewa kostium podobny do batmanowego, Pecio dysponuje szponami przypominającymi te, które ma Wolverine, a HD-80 ma czerwoną pelerynę i specjalną kartkę wyrażającą emocję. Nie dajcie się jednak zwieźć, bo najważniejszym kalesoniarzem w tej serii jest Kapitan Ciacho, bardzo gruby kot, którego największą mocą jest wcinanie słodyczy. Zresztą znając Majtasa, nie dziwi fakt, że autor wytacza kolejną szyderę w stronę superbohaterów. Tym bardziej, że bawi i że o dziwo moc Ciacha naprawdę działa i (przynajmniej w oczach wielu mieszkańców miasta) jest prawdziwym wybawicielem.

Aport z oblężonego miasta

W komiksie Dogman. Aport z oblężonego miasta nie brakuje humoru, ruchomych obrazków (specjalnych stron, które odpowiednio przewracane tworzą mini film animowany) oraz morału związanego z odwagą do tego, aby postawić się ogółowi. Autor zachęca, aby tworzyć własne komiksy, wskazując, że jest to prawdziwa supermoc, która potrafi zdziałać wiele dobra. Choćby stopić lodowate serce, jak robi to omawiana seria. No piękne to jest, zwłaszcza że Dav Pilkey zniechęcany był przez nauczycieli do tworzenia własnych historyjek. Całe szczęście postawił na swoim.

Sylwester

Dziękuję wydawnictwu Jaguar za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Share This: