Szpon. Utrapienie Sów. Tom 1

Szpon Utrapienie Sów

Trybunał Sów Scotta Snydera okazał się dużym sukcesem (więcej tu – KLIK). Nowa mitologia Mrocznego Miasta porwała wielu czytelników, również w kraju nad Wisłą, co potwierdza choćby dodruk Batmana z Nowego DC Comics. Nic w tym dziwnego, że na fali popularności głównego wątku postanowiono zarobić, tworząc kolejne tytuły. W końcu komiks to biznes. Za wielką wodą pojawił się Talon, a u nas – Szpon. Utrapienie Sów. Od razu zrodziło się pytanie: czy czytelnicy dostaną kolejny solidny produkt czy wydawcy po prostu bawią się w odcinanie kuponów od sukcesu?

Głównym bohaterem komiksu jest Calvin Rose – człowiek zwany mistrzem ucieczek. Jako młody chłopak został on przygarnięty przez Trybunał i wytrenowany na ich elitarnego zabójcę – Szpona. Morderczy trening pozwolił mu na rozwinięcie jego i tak nieprzeciętnych umiejętności. Jednocześnie, jego mentorzy starali się wpoić mu swoją wyszukaną ideologię. Ten jednak był dość oporny, a swoją przygodę jako cyngla tajnej organizacji zakończył kiedy nie wypełnił powierzonego mu zadania. Calvin nie potrafił zabić młodej kobiety i jej dziecka. Zamiast pozbawić ich życia, porwał je i uciekł z miasta. W końcu ucieczka była tym, co potrafił najlepiej.

Szpon. Utrapienie Sów

Po kilku latach od tego zdarzenia, główny bohater postanowił wrócić do Gotham. Głównym powodem tej decyzji były pogłoski, o tzw. Nocy Sów. Trybunał miał być rzekomo rozbity przez Batmana. Dla Calvina, który ciągle uciekał i krył się przed gniewem dawnych panów, byłaby to szansa na wreszcie normalne życie, dlatego koniecznie musiał to sprawdzić. Szybko przekonał się, że sytuacja nie była tak kolorowa jak tego życzyłby sobie. Trybunał, mimo że poważnie osłabiony, wciąż działał. Co więcej, na swoich usługach posiadał jeszcze kilkunastu zabójców – i to jeszcze podrasowanych ożywieńców!

Akcja goni akcję

Tempo akcji tego komiksu jest wręcz zawrotne. Calvin wdepnął w spore bagno, z którego nie będzie łatwo mu się wydostać. Droga do wolności jest wysłana trupami. Miłośnicy wartkiej akcji, mordobicia i latających sztyletów będą z całą pewnością zadowoleni. W Utrapieniu Sów jest tego od groma. Co kilka planszy głównemu bohaterowi przychodzi się zmierzyć z kolejnymi przeciwnikami, a żeby nie było zbyt monotonnie – w swojej walce nie jest osamotniony. Przyznam szczerze, że wszystko rozgrywało się tak szybko, że kilka razy musiałem przystanąć na chwilę, żeby poukładać sobie pewne fakty.

Ale przecież nie samą akcją człowiek żyje. Na szczęście wszystko łączy się w całkiem logiczną całość fabularną. Scenarzysta James Tynion IV operuje sprawdzonymi metodami, korzysta ze znanych pomysłów i ubiera w je ładne szaty. Mamy tu spisek, paskudnego badassa, zwroty akcji i… Batmana. Na szczęście tego ostatniego tylko na chwilę (ale z pewnością powróci w kontynuacji). Nie wiem czy Bruce naprawdę był tu potrzebny. Co prawda, Gotham to jego miasto, a Sowy dopiekły mu wystarczająco mocno, by im nie odpuszczać, ale czasem odnoszę wrażenie, że wydawcy wychodzą z założenia, że wszystko jest lepsze z Batmanem.

talon 4

Jak wygląda sowa?

Stroną graficzną albumu zajęło się przede wszystkim dwóch panów. Za rysunki w większości odpowiada Guillem March, a za kolory Tomeu Morey. Krótki epizod zaliczyli również Juan Jose Ryp i Vincente Cifuentes. Kreska hiszpańskiego artysty naprawdę przypadła mi do gustu. Kadry spod jego ręki wyglądają bardzo dobrze. Są wręcz najeżone detalami. Twarze, części pancerzy, wnętrza budynków – wszystko narysowane jest z dużą starannością, artysta pamięta o nawet najdrobniejszych szczegółach. Bardzo cenię sobie takie podejście do tematu. Oglądanie detali sprawa mi dodatkową frajdę z lektury.

Inaczej sprawa ma się w przypadku kolorów tego albumu. Jak dla mnie, w wielu przypadkach są one zbyt błyszczące i to nawet do tego stopnia, że potrafią uprzykrzyć lekturę. Z drugiej zaś strony znajdziemy też kilka małych perełek. Najogólniej rzecz biorąc, kolorysta nie potrafił utrzymać pewnego stałego poziomu.

Kompletną pomyłką jest za to okładka, która wygląda po prostu paskudnie Ten szaroniebieski, zmieszany z delikatnym różem i brązem robi wrażenie miałkiej papki. Groteska dosłownie bije po oczach. Szkoda, że mając taki wybór, na pierwszą stronę wybrano chyba najgorszą możliwą opcję. Sam preferowałbym tę planszę, gdzie Szpon rzuca swoim ostrzem, a na nim odbijają się światła miasta.

talon 3

Trybunał wydał wyrok

Mimo tych kilku zalet, jakie Szpon. Utrapienie Sów z całą pewnością posiada, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że cały ten album płynie na fali popularności Batmana. Na pewno nie poleciłbym go osobom, które nie przeczytały przynajmniej dwóch pierwszych tomów tej serii. Zresztą sami wydawcy pokazują swoje marketingowe oblicze. Z okładki bije nazwisko Scotta Snydera. I to na pierwszym miejscu, chociaż w tym przypadku jest on współautorem wykorzystanych pomysłów, a za scenariusz odpowiada James Tynion IV.

Z drugiej strony, nie mogę powiedzieć, że nudziłem się podczas lektury tego komiksu. Jest on niczym większość niezbyt drogiego kina akcji z lat 90. Niby nic odkrywczego, ale się ogląda i nieźle przy tym bawi. Komu mógłbym zatem polecić ten komiks? Na pewno wszystkim tych, których historia Trybunału porwała i chcieliby więcej. Nie znajdą tu historii na poziomie tamtej, ale jakiś ułamek tej magii jest.

Mariusz Basaj

Share This: