Thorgal. Ponad Krainą Cieni. Tom 5 – ekskluzywna kolekcja Hachette

Thorgal. Ponad krainą cieni

Pamiętam, jak wypatrzyłem tę okładkę w księgarni. Pogoda była paskudna. Pochmurno, zimno, szarobure widoki za oknem. Thorgal. Ponad Krainą Cieni to przede wszystkim klimat. Gęsty, depresyjny, przejmujący, choć w tym całym półmroku widać światełko nadziei.

Cierpiący z miłości

Minął rok, jak Thorgal dowiedział się, że jego żona umarła, przez ten czas nie był sobą. Chodził niczym widmo pozbawione duszy, do nikogo się nie odzywał, patrzył przed siebie pustym wzrokiem. Zarósł i zdziadział. Przeżył tylko dzięki nastolatce, która się w nim zakochała, ale żeby nie było zbyt podniośle, to ona jest odpowiedzialna za taki stan rzeczy. O tym, że Thorgal był kiedyś kimś wyjątkowym, świadczy tylko kawałek ołowiu, który wisi na jego szyi. Zdeformowany klucz, który otwiera bramę do drugiego świata.

Thorgal. Ponad krainą cieni

Thorgal. Ponad Krainą Cieni to komiksowe mistrzostwo od samego początku. Niepokojące, wciągające do ponurego, brutalnego, wilgotnego świata. Odwiedzamy zwyczajną osadę, niegościnną, pozamykaną, jeśli chce się kogoś znaleźć, trzeba się udać do gospody. Tu pojawiają się wszyscy, nawet ci, którzy są na samym dnie. Poniewierany, wyśmiewany, popychany i żywiący się odpadkami. Tak wygląda człowiek głęboko przeżywający stratę.

Wyciągnąć bohatera z samego dna

Oczywiście Van Hamme nie chce, aby bohater pozostał w zawieszeniu, bo to chyba oznaczałoby koniec przygody, ale do obudzenia tkwiącego w letargu bohatera potrzeba szoku równie intensywnego, jak ten, który go zamknął w więzieniu jego umysłu. Galathorn, którego poznaliśmy przelotnie w poprzednim tomie, wspomagany przez starego mędrca stara się odzyskać tron Brek Zarith. Do osiągnięcia celu będzie potrzebował Thorgala i to w pełni sił fizycznych i umysłowych. Przekazywana jest wiadomość, że Aaricia żyje, ale potrzebna jest jej pomoc. Aby ocalić żonę, Syn Gwiazd będzie musiał się udać w podróż poza rzeczywistość, jeszcze dalej niż drugi świat. O życie ukochanej będzie musiał błagać samą Śmierć.

Thorgal. Ponad krainą cieni

Tutaj każda plansza ma znaczenie i nieubłaganie popycha akcję do przodu. Van Hamme stawia tym razem na wątki przywodzące legendy i nordyckie mity. Pod science fiction można niby podciągnąć motyw cofnięcia się w czasie, zwłaszcza że oczom bohaterów ukazują się dinozaury, co przypomina o Najdłuższej podróży rysowanej przez Rosińskiego do scenariusza Siwanowicza i Sawickiego (więcej tu – klik), ale w zasadzie nie ma tu żadnych elementów futurystycznych.

Wśród legend i baśni

Czy to źle? Nie, dzięki temu Thorgal. Ponad Krainą Cieni to tom spójny, zanurzony w legendach po uszy, a autorzy mogli się skupić na rozwinięciu wątków obyczajowych. Shaniah, która poprzednio była ot nierozsądną, zakochaną smarkulą, której kłamstwo doprowadziło do tragedii, wyrasta na bardzo wyrazistą postać, mocną, kobiecą bohaterkę, która nie boi się ponosić odpowiedzialności i brać sprawy we własne ręcę. Trochę szkoda, że jej droga kończy się w tym miejscu, ale to tylko dodaje dramatyzmu tej postaci.

Thorgal. Ponad krainą cieni

Rosińskiemu udało się stworzyć kilka genialnych planszy, wstrząsających czytelnikiem. Podróż, spadnięcie w przepaść wypełnioną nićmi życia, spotkanie ze Śmiercią (dramatyczna sekwencja wystrzelenia strzały) i próba ucieczki z zaświatów, czyli tytułowej Krainy Cieni. Niesamowicie przejmujące są sceny, czy to pocałunku, czy pożegnania z Shaniah. Emocje wręcz wibrują, Rosiński lekko eksperymentuje z medium, na oczach czytelnika rozgrywa się dramat i chyba było trzeba mieć serce z kamienia, aby się nie przejąć losem zakochanej nastolatki.

Trochę szkoda, że na zakończenie Sagi Brek Zarith trzeba poczekać, chętnie wchłonąłbym trzytomową całość za jednym zamachem. Trudno. Jedna uwaga, jeśli nie czytaliście dalszych albumów, zwłaszcza tych po Niewidzialnej Fortecy, to uważajcie na spoilery w dodatkach. Ja się nadziałem na jeden. Grafika Rosińskiego dodawana do tego tomu, jak to zostało już zauważone wielokrotnie, nie robi dobrego wrażenia. Thorgal stojący w rozkroku wznosząc miecz, wygląda niewyraźnie, tak jakby brało go przeziębienie. A tak serio, to chyba po prostu ilustrację zeskanowano w słabej rozdzielczości.

Informacji o kolekcji szukajcie na stronie wydawnictwa Hachette. Prezentację tego tomu znajdziecie w poniższym filmiku:

Share This: