Thorgal. Saga. Wendigo

Thorgal. Saga. Wendigo

Thorgal. Saga. Wendigo to kolejny, po Żegnaj, Aaricio (więcej tu – klik) poboczny tom, niezwiązany z główną serią, choć akurat mógłby być, bo Rouge i Duval uzupełnili lukę po cyklu Krainy QA (czy tam Fałszywych bogów). Możliwe, że podczas drogi powrotnej z Ameryki Południowej nic się nie wydarzyło, a może jednak Aegirssonów spotkało coś, o czym nikt jeszcze nie mówił.

Więcej Thorgala w znanych już wątkach

Bardzo podoba mi się ta inicjatywa rozszerzania uniwersum Thorgala, nawet zahaczając o tzw. multiwersum, czyli wydarzenia alternatywne. Świetnie też wypada powierzenie każdego tomu Sagi innym artystom. Marka przywiązana była przez lata do twórców, Van Hamme’a i Rosińskiego i oczywiście uwielbiam klasyczne tomy stworzone przez tę dwójkę, ale nie ulega wątpliwościom, że inni (zwłaszcza rysownicy) potrafią wywołać powiew świeżego powietrza. Od pierwszych stron czuć miłość do marki wynikający z frajdy, że można wnieść do ukochanego uniwersum coś od siebie.

Thorgal. Saga. Wendigo

Z miłości do Thorgala

Corentin Rouge to nie Grzegorz Rosiński i wcale nie stara się nim być, choć kilka kadrów, zwłaszcza tych zalanych mrokiem nawiązuje klimatem do akcji przeprowadzanych nocą, o choćby przy uwolnieniu Kriss de Valnor z obozu bandziorów z tomu z Łucznikami. Przede wszystkim wyróżniają się ilustracje na stronę, a czasem na dwie, co wprowadza sporo rozmachu i zwiększa tempo. Uderzają po twarzy też sekwencje rozegrane na pionowych kadrach, dzięki którym aż można poczuć ruch.

Fred Duval płynie na fali nawiązania do podań, jakoby wikingom udało się dotrzeć do Ameryki na długo przed Krzysztofem Kolumbem. Punkt, w którym zaczyna się Wendigo, jest ultra interesujący i nawet trochę szkoda, że ten album nie trafił do mnie miesiąc później, bo wtedy wskoczyłby akurat w punkt, czyli zaraz po tomie Między ziemią a światłem. Tak mam uczucie lekkiego falstartu, choć i tak pewnie większość z was, ma te tomy wyryte w głowie tak dokładnie, jak alfabet. Po przygodzie z ludem Ameryki Południowej przyszła pora na ludność z Północnej.

Thorgal. Saga. Wendigo

Thorgal w wilczej skórze

Bohaterowi spokojnie można teraz nadać miano Thorgal Aegirsson – Pogromca Potworów. Co prawda nie włada srebrnym mieczem oznaczonym runami ani nie waży i nie wypija żadnych eliksirów, tylko łapie za łuk, a wiadomo, że jest świetnym łucznikiem. No i nie zmienia fryzury na czystą biel, ale jego twarz zdobi bitewne malowanie. Do utłuczenia jest potężne manitou, tytułowy Wendigo, który w sumie wyglądem nie różni się wiele od wyobrażeń Leszego. Do akcji wplątuje się jeszcze jeden potwór, zakorzeniony w nordyckich legendach Wąż Morski Jormungad.

W Wendigo występują dwa walczące ze sobą plemiona, gdyby przybył tu Kolumb, na bank nazwałby ich Indianami, a tak mowa jest o Drzewnych i Wodnych Ludziach. Cóż, lepsze to niż geograficzna wpadka. W wizjach szamanowi (a oni na ziołach to się przecież znali) zostaje wyjawiony sposób pokonania potwora. No, a że Thorgal właśnie przepływa niedaleko, bo wraca do domu nadarza się okazja, by wykorzystać jego nadprzeciętne strzelnicze umiejętności. Pozostaje wymyślenie fortelu do zmuszenia Syna Gwiazd do wykonania misji, a przecież on woli spokój ogniska domowego, niż niebezpieczne przygody. No, chyba że ktoś zagrozi jego rodzinie, wtedy to Thorgal jest nie do powstrzymania.

Thorgal. Saga. Wendigo

Przygoda Thorgala w Ameryce Północnej, tak jak w Żegnaj, Aaricio nie ograniczana jest objętościowo do standardowej paginacji frankofońskiego albumu (48 stron). Te 128 stron mija nie wiadomo kiedy, nie ma wrażenia przesytu, ale niedosytu też nie. Co prawda wikingowie wojowali toporami, albo mieczami, ale w Thorgalu umiejętności łucznicze od dawna były bardzo istotne. Oprócz blefu na koniec (no bo jednak starodawny wąż nie powinien dać się tak oszukać) i chodzenia na czworaka w skórze wilka, łykam całość dość gładko, zresztą liczy się przygoda, a nie racjonalne wyjaśnienia, a ta jest wartka i dostarcza wielu wrażeń.

Scenarzysta: Fred Duval

lIlustrator: Corentin Rouge

Tłumacz: Wojciech Birek

Wydawnictwo: Egmont

Seria: Thorgal Saga, Thorgal

Format: 215×290 mm

Liczba stron: 128

Oprawa: twarda / miękka

Papier: kredowy

Druk: kolor

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: