Usagi Yojimbo Saga tom 4

W oddali na skraju lasu pali się ognisko. Dobrze się przyjrzyj, wytęż wzrok, a dostrzeżesz dwie sylwetki. Mniejsza to uczeń, siedzi nieruchomo, słucha. Druga trzyma flet, nadstaw uszu, po chwili dopłyną do Ciebie delikatne dźwięki. W momencie, gdy melodia zaczyna mieszać się z Twoimi myślami, muzyka milknie. Mistrz odsuwa instrument od ust i zaczyna opowieść. Jaki jest jej tytuł? Usagi Yojimbo Saga tom 4. Po kilku zdaniach powraca do gry, aby snuć dalej swoją baśń, poszerzając jej horyzont o muzyczne ścieżki. Wykorzystuje nośność melodii niczym latawiec powiew wiatru.

Usagi Yojimbo Saga tom 4

Usagi Yojimbo Saga tom 4 to komiks, od którego pachnie wiatrem, kwitnącą jabłonią, czasem czuć nadchodzącą zimę, taką, od której szczypią uszy i poliki. Tu chciałem napisać, że jedyny śnieg jaki ujrzycie w lutym tego roku, to ten z historii Zimowe obrazki, ale ostatnio trochę popadało. Momentami nad stronami unosi się mgiełka dogasającego ogniska, a pusty żołądek drażniony jest przez świeżą miskę ryżu. Stan Sakai stworzył dzieło kompletne, w którym jedyne co jest pewne to zmiana i ciągły ruch. Usagi nie pozostaje w miejscu, ciągle się przemieszcza, wędruje, włóczy się, poznaje, pomaga. Wszystko w aurze przemijającego czasu i zmieniających się pór roku.

Usagi Yojimbo Saga tom 4

Najbardziej efektownym aspektem serii, nie tylko Usagi Yojimbo Saga tom 4, są pojedynki na miecze. Tych jest naprawdę sporo, od prania prostych rzezimieszków, czyhających na podróżnych, przez wojny z gangami, kończąc na spektakularnych i epickich pojedynkach dwóch mistrzów miecza. Tu Stan Sakai przygotował dla czytelników coś specjalnego, pozwalającego zrozumieć taniec samurajów tuż przed samą walką. Moment, w którym wojownicy mierzą się spojrzeniami, czekają, ważą broń w rękach. Czujny obserwator, z samego ustawienia broni i położenia ciała, przewidzieć może wynik walki. Tu wkracza artysta, obrazując konsekwencje niuansów, takich jak drżenia ostrza miecza na ułamek sekundy przed zadanym ciosem. Dopiero po tym spektakularnym tańcu następuje uderzenie. Na tym poziomie zazwyczaj wystarcza tylko jedno pchnięcie, po którym z pola walki odchodzi tylko jeden z nich.

Jaki ojciec, taki syn

Mimo że w Usagi Yojimbo Saga tom 4 trup ściele się dosyć gęsto, praktycznie każda historia okraszona jest krwią, to czytam go ze swoimi synami. Cóż, jako dziesięciolatek już nie takie rzeczy czytałem w komiksach. Z radością obserwujemy relację tytułowego ronina z jego synem. Wystarczy spojrzeć na okładkę, podobieństwo jest uderzające. W sumie to nie przypominam sobie historii wprowadzającej Jotaro oraz jak to się stało, że ojcostwo Usagiego zostało utajnione, prawdopodobnie przedawkowałem historie obrazkowe. Chyba, że odpowiedź znajduje się w tomach wydanych przez Phantagraphics. Nawiasem mówiąc, dobra wiadomość jest taka, że Egmont zbierze te historie w podobnych do Sagi grubych tomiszczach. Świetna wiadomość, prawda?

Usagi Yojimbo Saga tom 4

Mały skubaniec hasający beztrosko przy Twoim boku jest jak lustro, tudzież wehikuł czasu. Bez problemu możesz przejrzeć się w nim, zobaczyć wszystkie swoje wady (od razu) oraz zalety (po jakimś czasie). Dostrzec też można jaką drogę przebyłeś już w swoim życiu, jakie zdobyłeś doświadczenia, ile się zmieniłeś. Co by nie powiedzieć, łączy was wiele więcej niż tylko genetyka. Usagi za namową szkolącego go senseia (kiedyś) i jednocześnie malca (teraz) mistrza Katsuichiego zabiera Jotaro w swoją podróż. Jest to okazja, być może ostatnia, aby powiedzieć chłopcu prawdę, poznać się i podsycić zażyłość. Dostajemy też kilka żartów o tym, jak chłopiec przypomina swojego ojca, jak inni bez problemu domyślają się prawdy (dwa króliki, co nie?) oraz jaką troską otacza go opiekun. Ta dwójka wpada w niejedne tarapaty, widzieli malarza i potwory, i kapłana, i zamach na życie prawdziwego Pana – jak to podsumowuje pod koniec tomu chłopak.

Usagi Yojimbo Saga tom 4

Naprawdę nie wiem, jak to Stan Sakai robi. Usagi Yojimbo Saga tom 4 to kolejne 600 stron, z przygodami uszatego ronina, które wchłonąłem w ekspresowym tempie i przyznam się, że nie nudziłem się ani przez chwilę. Każda przygoda jest wciągająca, czasem mówi coś o historii Japonii lub jej legendach. Czasem tylko daje do pieca czystą akcją. Mimo że komiks jest czarno-biały, autor dba, aby było kolorowo. Jaki z tego wniosek? To nie ostatni tom, jaki przeczytałem!

Sylwester

Dziękuję Wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Recenzje poprzednich tomów Sagi znajdziecie TU i TU.

Share This: