Wąż i Włócznia. Akt 1. Cień góra

Wąż i Włócznia. Akt 1. Cień góra

Wąż i Włócznia. Akt 1. Cień góra to pierwszy tom nowej serii autora Okko. Tym razem Hub (a właściwie Humbert Chabuel) zabiera czytelnika w sam środek Imperium Azteków, a kalendarz cofa do 1454. Nudny komiks o zakurzonej historii? W żadnym wypadku. Przygodowa i pełna zwrotów kryminalna opowieść.

Nowe życie

Nie wiem dlaczego, ale myślałem, że będzie dużo nudniej, mimo że sama cywilizacja Azteków budzi emocje, przede wszystkim ze względu na brutalność rytuałów, w których trakcie imponujące piramidy spływały krwią. Hub umiejętnie sobie radzi i z materią, i z prowadzeniem wątków. Od pierwszych stron przykuwa uwagę, a zaczyna od… narodzin.

Oj, ile w tym symbolizmu. Ledwo co otworzysz nowiutki komiks, poznajesz nowych bohaterów, całkiem świeżej serii. Nowe życie? Jak najbardziej. Niemniej na świat przychodzi para tytułowych bohaterów o dziwnych imionach. Obaj są oczekiwani, dziecko, a w szczególności syn to olbrzymie błogosławieństwo. Jeden z nich zostaje przywitany bardzo ciepło, mimo że wywołuje kłopotliwą sytuację z doborem imienia ze względu na konflikty kalendarzowe. Drugi zostaje okrzyknięty potworem, ze względu na deformacje czaszki. Jeszcze nie wiedzą, ale ich losy będą się przeplatać.

Wąż i Włócznia. Akt 1. Cień góra

Na tropie morderstw

Zaraz po krótkim wprowadzeniu przechodzimy do głównej intrygi. Zaczyna się od jednego przypadku, ale wkrótce pojawiają się też i następne. W różnych miejscach odnajdowane są zmumifikowane zwłoki młodych, około dziesięcioletnich dziewczynek, w skulonych pozycjach, z wyłupanymi oczyma, często związanych i porzuconych w różnych miejscach, pierwszą ofiarę przytwierdzono do kaktusa.

Ludność zaczyna się bać, dlatego z rozkazu wicekróla Tracaelela tropem ofiar rusza Wąż, teraz już dorosły mężczyzna. Z tym że jego misją nie jest rozwiązanie tajemnicy zagadkowych morderstw, a zatuszowanie sprawy. Włącznie z eliminacją wszystkich światków. Poznajemy również drugiego bohatera opowieści, jakim jest Oko Włócznia. Co najbardziej mnie szokuje, to że nie mamy tu do czynienia z klasycznym duetem śledczym, w stylu Starsky i Hutch, czy Sherlock Holmes i Doktor Watson, bo drugi z bohaterów wcale nie ma ochoty ruszać tropem tajemnicy, woli chadzać własnymi ścieżkami.

Nieśpieszne prowadzenie wątków

Hub rozciąga przed czytelnikiem labirynt wijących się ścieżek, którymi poruszają się bohaterowie Wąż i Włócznia. Zwłaszcza ten drugi często skręca gdzieś w bok i odnajduje całkiem nowy cel swoich poszukiwań. Po pierwszym akcie właściwie to niewiele wiadomo, nawet w kwestii relacji między tytułowymi bohaterami. Dowiadujemy się co prawda wiele o ich przeszłości, bo autor umiejętnie steruje retrospekcjami, pokazując moment ich spotkania w szkole, ale co to oznacza na tle tajemniczych morderstw, tego nadal nie wiadomo.

Wąż i Włócznia. Akt 1. Cień góra

Zupełnie niespiesznie, bo dopiero w drugiej połowie pierwszego aktu zostaje wyjawiony jego podtytuł, który jest imieniem nauczyciela, jakim był Cień Góra. Surowy i wymagający, ale prawdopodobnie posiadający wiedzę na temat zmumifikowanych zwłok dziewczynek. Pozostawiona wiadomość mocno podgrzewa atmosferę, zwłaszcza że tylko Oko Włócznia potrafił ją odnaleźć.

Realizm, ale nie graficzny

Wąż i Włócznia. Akt 1. Cień góra bazuje na nieprzyjemnych realiach i obrazach, ale od twardej rzeczywistości odciąga kreska Huba. Przyjemna i kartoonowa przyciągająca czytelnika bliżej Drogi do El Dorado niż Apocalypto. Mimo dużej dozy kreskówkowatości nadal można mówić o realizmie, który upuszczany jest w inny sposób niż graficznie.

Po pierwsze Hub zabiera czytelnika w dziesiątki różnych lokacji to tęniących życiem, to całkiem osamotnionych. Bynajmniej nie wpadamy, by poznać ich historyczne znaczenie. Przeciwnie, są areną do odegrania obyczajowych scenek. Te wszystkie miejsca żyją, a ludność, którą napotykamy, nie jest stosem suchych szkieletów wymarłej cywilizacji, a ludźmi z krwi i kości, przeżywającymi różnorakie rozterki, zmagającymi się ze zwyczajnymi problemami.

Wąż i Włócznia. Akt 1. Cień góra

Po drugie w dialogach zostały pozaszywane słowa ze starodawnego języka, co bardzo ubarwia opowieść i daje mocno odczuć, że ma się do czynienia ze starą kulturą. Co prawda jest tego tak dużo, że może być nawet uciążliwe to ciągłe sprawdzanie znaczenia słów w przypisach i czasem autor mógłby się powstrzymać i napisać od razu, że chodzi o sandały, a nie jakieś tam cactlis. Często ma to jednak uzasadnienie, bo nie wszystkie określenia mają swoje odpowiedniki w naszym języku i stanowi to ciekawy akcent.

Czuć już , że Wąż z Włócznią będą grali ważne role w całym dramacie, ale trzeba zauważyć, że Hub wykreował szereg wyróżniających się z tłumu postaci, a każdy chłopak z klasy, do której uczęszczali tytułowi bohaterowie, ma potencjał, by w znacznym stopniu zaistnieć w fabule. W pierwszym akcie mocno wyróżnił się Cozatlu, który przeszedł największą metamorfozę względem chłopięcych lat. Hub mnie bardzo zaintrygował, świetnie wszedł w niuanse cywilizacji startej z powierzchni ziemi. Doskonale prowadzi akcję i wciąga w fabułę w taki sposób, że nie sposób się uwolnić.

Scenarzysta: Hub

Ilustrator: Hub

Tłumacz: Jakub Syty

Wydawnictwo: Taurus Media

Seria: Wąż i włócznia

Format: 215×290 mm

Liczba stron: 184

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Share This: