Wielki Martwy. Tom 1
Ta seria fantasy wychodziła u nas od 2016 do 2023 i w sumie ciesze się, że poznaję ją teraz gdy już jest cała. Na liście płac znajdziecie nazwiska z ekipy odpowiedzialnej za cykl „W poszukiwaniu ptaka czasu”, choć ja Loisela kojarzę przede wszystkim za „Parszywego drania” (więcej tu – klik). „Wielki Martwy. Tom 1”, czy jak to zostało napisane na okładce „Księga 1” to początek przygody w świecie pełnym magii. Brzmi jak zawsze, bo wyliczać można długo, zahaczając o takie klasyki jak „Opowieści z Narni”, czy „Niekończącą się opowieść”. Tak czy inaczej, przed czytelnikiem znajdują się drzwi, za którymi znajduje się całkiem inny świat.
Co w artykule?
Wielki Martwy – kto to jest?
W sumie to nie zaczaiłem, że Wielkiego Martwego poznajemy już na samym froncie. Robi wrażenie. Zanim jednak akcja przeniesie się do miejsca jego spoczynku, w którym odbywają się tajemnicze obrzędy, poznajemy bohaterów. Pauline, która jedzie na wieś uczyć się przed egzaminami. Szybko wpada na Erwana, miejscowego, który potrzebuje podwózki i jest na tyle uprzejmy, że pomaga uruchomić auto i to klasycznego Citroena 2 CV. Między tą parą nie za specjalnie iskrzy. Chłopak jest spokojny, miły, a dziewczyna osądzającą i drażliwa, ale los tak chce, że i tak muszą spędzać razem czas.
Skazani na siebie odwiedzają starca, zwanego Mistrzem Cristo, który jest powiernikiem wielu tajemnic. Jedną z nich jest przejście do świata, w którym żyje plemię małych ludzików. Wrota są dość ciekawe, bo w oczy wkrapia się specyfik nazywany „łzami pszczół”. Od dawki zależy czas przebywania w drugim świecie, ale najciekawsze jest to, że po drugiej stronie czas płynie wolniej. Erwan to osoba łącząca oba światy, jego rola jest powoli odkrywana razem z pokazywaniem obu rzeczywistości, a że rysunki cieszą oko, to podróże są bardzo przyjemne.
Erwan na tak. Pauline – nie bardzo
Pauline nie polubiłem, może, dlatego że nie zostało wyjaśnione, czemu jest taką nieufną i oschłą osobą. Gadatliwość i sypanie porównaniami, jak nerdowskimi by nie były, wypadają kpiąco, co wcale jej nie pomaga. Najlepsze co mogło stać się dla scenariusza, to zdjęcie jej z planszy i rzeczywiście, w drugiej części robi się bardzo interesująco. Erwan wychodzi z drugiego świata jakiś czas po Pauline. Zaczynają się poszukiwania dziewczyny, krok po kroku. Przez czas, gdy chłopak przebywał po drugiej stronie, wydarzyło się dużo ciekawych rzeczy, a nie wszystko da się łatwo wyjaśnić. Choćby to, kto jest ojcem urodzonego w międzyczasie dziecka.
Autorzy dodają też szczyptę polityki, w świecie realnym nie dzieje się za dobrze. Scenariusz nie skupia się tylko na świecie pełnym magii i jego odkrywaniu, choć akcja szybko przeskakuje na drugą stronę. Później jednak wraca do normalnego świata i zatrzymuje się na dłuższą chwilę. I to jest świetne, bo się okazuje, że po obu stronach dzieje się bardzo dużo tajemniczych rzeczy, a najprawdopodobniej obie rzeczywistości są ze sobą połączone. Przesunięcie akcji wynikające z różnicy upływającego czasu działa na korzyść i tworzy przestrzeń na dodatkowe tajemnice. Tych do odkrycia jest całkiem sporo, kim był Wielki Martwy, co się stało z Pauline, no i jeszcze kolejne tajemnicze wydarzenie, które wpada na ostatniej stronie pierwszej księgi. Na szczęście na drugi tom nie trzeba czekać, choć żałuję, że nie wziąłem go ze sobą na wyjazd i Erwan musi czekać, aż wrócę do domu.
Księga, czyli wydanie zbiorcze
Aha. Sideca całą ośmioczęściową serię wydała w czterech 120 stronicowych albumach w twardej oprawie. Dobra decyzja, zawsze to trochę mniej miejsca na półce. Tak czy inaczej, całość można już postawić i warto to zrobić, choć oczywiście końcowy werdykt wydam po przeczytaniu całości. Na razie zapowiada się bardzo interesująco. Będzie się działo jeszcze dużo.
Scenarzysta: Regis Loisel, Jean-Blaise Djian
Ilustrator: Vincent Mallié
Wydawnictwo: Sideca
Tusz / kolor: François Lapierre
Seria: Wielki Martwy
Format: 210×290 mm
Liczba stron: 120
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo