WKKM. Tom 29 – Iron Man. Demon w butelce
Sam tytuł bardzo jasno określa czego możemy się spodziewać po tym komiksie, bowiem głównym wątkiem fabuły jest tu walka, ale nie walka z arcyłotrami, walka z nałogiem. Zgadnijcie z jakim? Czyżby Hachette chciało uchronić komiksowych maniaków przed syndromem dnia wczorajszego na 01.01.2014? Może i tak, ale pomimo, że komiks ten ukazuje w ciekawy sposób walkę z alkoholizmem, to nie odstraszyło mnie to od sylwestrowej zabawy 😉
Wróćmy jednak do komiksu, Iron Man. Demon w butelce to zbiór zeszytów The Invincible Iron Man #120 – #128, wydawanych w oryginale w 1979 roku. Oczywiście komiks z tamtych lat rządzi się swoimi prawami i trzeba brać to pod uwagę przy jego lekturze, ponieważ znajdziemy tu charakterystyczne dla tamtego okresu monologi i narrację, która nie pozostawia czytelnikowi żadnych domysłów. Wszystko szczegółowo opisane jest w dymkach, tak jakby czytelnik nie zwracał uwagi na treść przekazywaną w formie rysunków. Kiedy już nastawimy się na komiks sprzed kilku epok, możemy zabrać się za czytanie.
To co wymaga podkreślenia to fakt, że „Iron Man. Demon w butelce” bardzo dużo zyskuje właśnie przez drugie dno fabularne, które na początku nie jest zbytnio uwypuklone. Pierwsze plansze komiksu opowiadają o małym konflikcie Iron Mana z Namorem. Panowie jednak szybko jednoczą siły, aby stawić czoła złej korporacji, która ma niecne plany : )
Kiedy już bohaterowie rozprawiają się bez litości z korporacyjnym molochem, Tony Stark w zbroi Iron Mana (komiks z czasów kiedy Stark ukrywał swoje superbohaterskie alter ego) wracając do siebie wspomina powstanie Iron Mana, mamy więc miły smaczek w postaci origina blaszka.
Co ciekawe, można łatwo porównać tę cześć komiksu z historią powstania zbroi Iron Mana, jaką widzieliśmy w filmie o tej samej nazwie. Narodziny (a raczej stworzenie) naszego bohatera zostało bowiem ukazane w filmie niemal identycznie, z tą jednak różnicą, że scenariusz filmu został osadzony w aktualnych realiach amerykańskich konfliktów wojennych. Polecam sprawdzić : )
Autorem scenariusza jest David Michelinie, za rysunki wziął się John Romita Jr w spółce z Carminem Infantino. O kresce myślę, ze nie trzeba się rozpisywać. Chyba każdy kto przeczytał choćby Secret Wars wie czego się spodziewać, mam tu staromodny, prosty styl rysunków, co jak dla mnie jest zaletą, ot taki sentyment.
Na koniec dodam tylko, że jestem zawiedziony wyborem okładki do polskiej edycji tego albumu w ramach WKKM, spodziewałem się i miałem szczerą nadzieje na okładkę z zeszytu The Invincible Iron Man #128. Została jednak użyta okładka z numeru #126, jak dla mnie wielka szkoda.
Paweł