Falkon 2017 – relacja z imprezy

Falkon już na stałe trafił do mojego kalendarza corocznych imprez jako pozycja obowiązkowa. I to nie tylko dlatego, że mieszkam w Lublinie i uczestnictwo w Falkonie jest dla mnie wygodne, ponieważ nie muszę nigdzie jechać. Falkon to impreza, na którą nie wyobrażam sobie nie pójść z jednej przyczyny. Atmosfery!

Falkon 2017 - relacja z imprezy

Tegoroczny Falkon nie różnił się w zasadzie jakoś bardzo od poprzednich edycji. Zauważyłem kilka zmian w organizacji, które dobrze wpłynęły na wygodę uczestników, ale mimo wszystko to nadal ten sam Falkon co rok temu i wcześniej. Falkon to przede wszystkim pozytywnie zakręceni ludzie bez których nie byłoby imprezy. I nie mam tu na myśli wyłącznie uczestników. W zasadzie każdy, kto bierze udział w tym konwencie, w jakimś drobnym stopniu go tworzy. Każdy uczestnik, wystawcy, helperzy, cosplayerzy, dosłownie każdy, kto w te kilka dni zjawi się w Międzynarodowych Targach Lubelskich, sprawia że ta impreza ma swój niepowtarzalny charakter.  Dla mnie główną zaletą Falkonu jest do, że czuje się z tymi ludźmi dobrze.

Wyjątkowa atmosfera to jednak nie wszystko bo przecież Ci wszyscy uśmiechnięci ludzie spotykają się w tym miejscu w jakimś celu. Jaki to cel? Strzelam, że każdy jest tam, żeby uczestniczyć w czymś innym. Falkon bowiem co roku jeszcze bardziej poszerza spektrum zainteresowań. Na konwencie każdy znajdzie coś dla siebie, miłośnicy literatury, komiksów, sci-fi, Larpów, Rpg, mangi, steampunku, postapo, a od niedawna też i fani e-sportu.

O poziomie poszczególnych punktów programu nie ma sensu opowiadać. Każdy, kto choć raz był na tego typu imprezie, doskonale zdaje sobie sprawę, że w tym temacie bywa bardzo różnie. Można trafić na przygotowany z pietyzmem, iście akademicki wykład, jak również załapać się na luźną pogadankę na jakiś temat, do której jedyne przygotowania jakie autor poczynił, to zgłoszenie punktu programu. O rozczarowanie jest w temacie prelekcji niestety niezwykle łatwo, ale jest to problem, z którym boryka się każdy podobny konwent.

Prelekcje to jednak nie wszystko, Falkon to również liczne pokazy, konkursy, zawody e-sportowe, panele dyskusyjne, spotkania z autorami i autorytetami oraz targi. Przy tych ostatnich warto się na moment zatrzymać. Falkon 2017 wydawał się być bowiem dość skromny jeśli chodzi o ilość stoisk targowych, w porównaniu z poprzednimi edycjami.  Jednak każdy fan komiksów mógł znaleźć co najmniej cztery stoiska, przy których mógł powiększyć swoją kolekcję.  Trochę szkoda, że organizatorzy Falkonu nie poszli w ślady Polconu, który w tym roku odbywał się w Lublinie. Stoiska targowe na Polconie były bowiem dostępne dla wszystkich, nawet tych, którzy nie wykupili wejściówek. Takie otwarcie Sali targowej na pewno wpłynęłoby na zainteresowanie imprezą, a już na pewno na sakiewki wystawców.

Kończąc temat sali targowej, wypada wspomnieć o tym, na co narzekałem podczas minionych edycji imprezy. Był to problem braku bankomatu w pobliżu miejsca imprezy. Ten kłopot jednak za organizatorów rozwiązali wystawcy, u których prawie bez wyjątku można było płacić kartą.

Na pochwałę zasługuje również organizacja tegorocznego Games Roomu. Wypożyczalnia gier działała o niebo lepiej niż rok temu, kiedy to wypożyczenie i zwrócenie gry było koszmarem. Trochę zdziwiło mnie jednak dość znaczące pomniejszenie strefy gier. Co roku w sobotnie popołudnie znalezienie wolnego stolika na Games Roomie graniczy z cudem. Tym razem było to jeszcze trudniejsze, ponieważ do hali, w której co roku organizowana jest strefa gier, wciśnięto również strefę gastro, która swoją drogą też na tym mocno ucierpiała.

To jednak drobne rzeczy, które nie przeszkadzały zbytnio uczestnikom. Ja jak zwykle oceniam Falkon bardzo wysoko i wszystkich was zachęcam do udziału za rok. Ta atmosfera i Ci ludzie są tego warci 🙂
Poniżej mała galeria z tegorocznej imprezy!

Share This: