Flash 1 – Piorun uderza dwa razy nie zachwyca, ale też nie załamuje. Kwestia podejścia. Ja jestem bardzo pobłażliwy dla komiksów superbohaterskich i dobrze się bawiłem przy lekturze. Teraz, wzorując się na tytule, recenzent uderzy dwa razy.
Minusy Flash 1
Pierwszym co rzuca się w oczy, już przy kartkowaniu komiksu są co najwyżej średnie rysunki – dlatego zaczynam od minusów. Tam gdzie szkicował pan Di Giandomenico (a naszkicował sześć z ośmiu zebranych we Flash 1 zeszytów) kolory wyglądają momentami okrutnie sztucznie, szczególnie na tłach. Szkicowanie jest z resztą wyśmienitym określeniem na oszczędny, rozmazany styl Włocha. Tylko, o ile dobrze sprawdza się on przy portretowaniu zasuwającego sprintera, o tyle niekoniecznie w pozostałych sytuacjach. Czasami, w co bardziej dynamicznych scenach, postacie przybierają pozy jakie nie śniły się najstarszym joginom. Często cierpi też mimika, niektórzy robią w tym komiksie naprawdę dziwne rzeczy ze swoimi twarzami. Na dokładkę tła również wyglądają miejscami na nienaturalnie puste. Jakby tego było mało, bywa, że główny bohater jest nie do poznania na kadrze zaraz obok, co niestety nie jest efektem zmieniających się artystów w poszczególnych zeszytach.
Plusy Flash 1
Warstwa graficzna broni się jedynie fenomenalnie wyglądającymi błyskawicami i smugami zostawianymi przez sprinterów. Tutaj komputerowo nakładane kolory sprawdzają się znakomicie. Poza tym rysunki zdecydowanie nie zachęcają. A co zagrało pozytywnie? Fabuła. Ktoś mógłby stwierdzić, że jest dziecinna, ale ja ujmę to raczej jako klasyczny superbohaterski schemat. Bez polotu, ale też bez bałaganu. Kolejne osoby zyskują moc prędkości i trzeba im pomóc sobie z tym poradzić. Jedna z tych osób radzi sobie jednak aż za dobrze i zostaje superprzestępcą o pseudonimie Godspeed. Ciąg dalszy z grubsza do przewidzenia. Flash 1 czyta się bardzo szybko i bardzo przyjemnie. Ot, leciutka, niezobowiązująca lektura w sam raz na drogę z pracy do domu. Plusem jest też kadrowanie, w przeciwieństwie do rysunków – bez zastrzeżeń. Wspomniane już błyskawice świetnie wyglądają, plącząc się pomiędzy ramkami i podkreślając tempo akcji. Generalnie Flash to idealny bohater do pokazania w komiksie. Na poszczególnych kadrach łatwiej i lepiej jest pokazać kogoś przemieszczającego się z miejsca na miejsce w ułamku sekundy. Milutkim plusikiem Flash 1 jest też scena, w której Batman i Szkarłatny Sprinter przyglądają się tajemniczej (dla nich, hehe) żółtej przypince z zaschniętą kroplą krwi.
Krajobraz po burzy
Podsumowując, jeżeli nie odrzuci Cię warstwa wizualna i jeśli nie masz nic przeciwko mniej wysublimowanym opowieściom o trykociarzach, możesz zabrać Flash 1 do autobusu czy do pociągu. Ale podkreślam: przed przeczytaniem przekartkować i sprawdzić, czy nie jest się uczulonym na takie rysunki! I absolutnie nie oczekiwać przełomu w dziejach Central City, ani Multiwersum, ten album to tylko produkcja jakich wiele. Moc prędkości zaszalała, przetoczyła się przez miasto i wygenerowała trochę nowych sprinterów, ale po Flash 1 zdążymy o większości z nich zapomnieć.
Konrad
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.