Seria Superior Spider-Man doczekała się finału, a fani starego dobrego Petera Parkera doczekali się jego powrotu. Jak się jednak okazało, nie na długo. W albumie Amazing Spider-Man 2 (o wymownym podtytule Preludium do Spiderversum) ten konkretny Peter ponownie gra rolę epizodysty.
Preludium do Spiderversum
Z końcówki pierwszej części Amazing Spider-Man dowiedzieliśmy się, że Morlun rozpoczął łowy. Co to jednak dokładnie oznacza, dowiadujemy się dopiero teraz z drugiego tomu. Oznacza to, że pajęcze totemy – Spider-Manowie – ze wszystkich równolegle istniejących światów Marvela stały się celem tajemniczego myśliwego. Rozpoczęło się polowanie w pełnym tego słowa znaczeniu. Morlun tropi i zabija przyjazne pająki z sąsiedztw we wszystkich zakamarkach omniversum. Amazing Spider-Man 2 sprawi zdecydowanie większą frajdę co bardziej oczytanym fanom, znającym właśnie te paralelne światy. Na kartach komiksu spotykamy bowiem Spider-Mana, który dołączył do Fantastycznej Czwórki, Spider-Mana Noir, wariant sześcioramienny, małpi, cyborga, czy też Pavitra Prabhakara – łatwo się domyślić – wersję curry. Nie wszystkim udało się uciec przed Morlunem, choć wszyscy walczyli dzielnie. Reszta stara się zorganizować odwet. Jeśli czujesz, że sam fakt obserwowania tych wszystkich wariacji na temat Parkera nie będzie dla Ciebie rozrywką, to mam złe wieści. Ten tom nie oferuje poza tym wiele więcej.
Amazing Spider-Man 2 nie powala
Druga część nowej pajęczej serii jest karygodnym zlepkiem poszatkowanych wątków. Zaczyna się od zaprezentowania łowów Morluna na przykładzie Spider-Mana w opcji retro. Jest przyjemnie dla oka, jest brutalnie, trochę mrocznie i przede wszystkim wystarczająco interesująco, żeby narobić nadziei. Po chwili jednak narracja przeskakuje do współczesnego, najlepiej nam znanego Parkera i jego nowej koleżanki – Silk – by po dwóch stronach zabrać nas z kolei do młodej Ms Marvel i jakiejś losowej reprezentantki cywilizacji Kree. Tutaj już z kolei zamiast brutalności i grozy mamy totalną dziecinadę, tak jakby oryginalny zeszyt z tą historią w połowie zmienił docelową grupę odbiorców. Szybkie łups, trach, ziut, ziut i po wygłupach. Gratis w pakiecie dostajemy króciutki wątek związany z nową misją Parkera, resocjalizacją superprzestępców. Na dodatek w międzyczasie sprawdzamy jak idzie międzywymiarowe polowanie. Zanim jednak Spider-Mani zaczną organizować defensywę, my odwiedzimy kilka światów z nadzieją na jakieś fabularne konkrety. Niestety, Marvel po prostu bezwstydnie leje wodę i pakuje całość w integrala, a Egmont tylko tłumaczy to na polski.
Gratka dla fanów gratek dla fanów
Dopiero pod koniec komiksu zaglądamy w otchłań przeszłości, do Wszechświata 000, skąd zaczerpniemy nieco wiedzy na temat genezy łowów Morluna i innych wprowadzonych w Preludium do Spiderversum postaci międzywymiarowych podróżników. Takie motywy jak ten zawsze są u mnie na plus, w komiksach Domu Pomysłów z reguły klimat mitologiczno-mistyczno-kosmologiczny trzyma poziom. Problem w tym, że Amazing Spider-Man 2 to historia rozcieńczona przez wspomniane lanie wody do tego stopnia, że po odparowaniu cieczy nie zostaje za wiele. Słowem – równie dobrze mogłoby tego komiksu nie być. Dowiedzieliśmy się dokładnie tyle, ile prawdopodobnie będzie można zgrabnie streścić we wstępie do kolejnego tomu. Preludium do Spiderversum polecam jedynie niewolnikom tej plugawej siły, która bezwzględnie zmusza do zebrania komiksów ze wszystkimi kolejnymi cyferkami na grzbietach. Wyzwolonym czytelnikom radzę spokojnie czekać na trzecią część. Dwójka powinna być raczej zatytułowana Zalążek fabuły Spiderversum, więc nic straconego. Warstwa wizualna jest w porządku, ale nie skomentuję jej szerzej (można się domyślić, że tutaj również mamy do czynienia z konglomeratem stylów) bo i po co, skoro ani nie psuje, ani nie umila tego, na co dalej czekamy?
Konrad
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.