Giełda komiksów. Przewodnik użytkownika
Zjadacze historii obrazkowych szukają ich w internetowych dyskontach, serwisach aukcyjnych, czasem w księgarniach, czy bezpośrednio u wydawców, ale to dopiero początek nałogu – na co bardziej uzależnionych czeka facebookowa giełda komiksów. Ściślej – dwie giełdy komiksów (o zgrozo!). Jeśli wiesz o czym mowa, to pewnie już wpadłeś po uszy. Jeśli zaś nie jesteś zorientowany w temacie, czym prędzej zamknij przeglądarkę i weź się za tresowanie węży, walki wręcz w podziemnych klubach, albo chociaż produkcję legalnych pochodnych 4-MMC. Dla Ciebie jest jeszcze nadzieja.
Siedliszcze pokus
Giełda komiksów (i jedna, i druga) to grupa sprzedażowa na Facebooku. Handel tam nie jest obwarowany specjalnymi wymogami jak na serwisach aukcyjnych, nikt też nie wydrukuje Ci paragonu. To jedna wielka tablica ogłoszeniowa. Czym różni się od innych miejsc, w których możesz zakupić kolorowe książeczki? Po pierwsze tym, że możesz umówić się co do wysyłki, płatności, możesz wymienić się albumami, zamiast płacić, możesz rezerwować komiksy, ogłaszać się jako poszukujący konkretnych pozycji, itd. Słowem – wszystko polega na umawianiu się „na gębę”. Po drugie, znajdziesz tam głównie towar z drugiej ręki, lecz od podobnych sobie. Raczej nie będą to więc komiksy, które próbował zjeść czyjś pies. Jednocześnie w wielu przypadkach będzie to najtańsza opcja zakupu. Wiele osób chce po prostu szybko pozbyć się zbędnego obciążenia półek. Po trzecie, musisz liczyć się z tym, że giełda komiksów rządzi się wszelkimi prawidłami właściwymi innym grupom, czy dyskusjom na Facebooku. Zdarzają się więc trolle, oszuści, hejterzy i inni cwaniacy. Tylko spokój może Cię uratować. Po czwarte wreszcie, i najważniejsze, wybór jest tak ogromny, a ceny tak niskie, że z dużym prawdopodobieństwem zaczniesz tam wydawać duże pieniądze.
Nie dajmy się zwariować
Giełda komiksów, jeśli już w niej zasmakujesz, może ściągnąć na złą drogę. Polega to z grubsza na tym, że coraz więcej ofert zaczyna jawić Ci się jako niepowtarzalne okazje, które trzeba niezwłocznie wykorzystać. Później masz pusty portfel i regały pełne tytułów, na których czytanie brakuje czasu. Kompletne kolekcje w twardych oprawach i w świetnym stanie, białe kruki z dawno wyprzedanym nakładem, zagraniczne perełki, których nie ma w polskich sklepach, nowości za połowę ceny okładkowej – to wszystko nieustannie pojawia się w ogłoszeniach. Pojawiają się tam w zasadzie wszelkie komiksy, których kupno przeszło Ci kiedykolwiek przez myśli… Jeśli więc zamierzasz wydawać pieniądze racjonalnie, proponuję wyłączyć powiadomienia z grupy. Tak jest, umkną Ci przez to te wszystkie gratki, inni sprzątną Ci je sprzed nosa. Rzecz jednak w tym, że te nadzwyczajne okazje są w rzeczywistości normą, giełda komiksów po prostu tak funkcjonuje, a Ty przecież nie potrzebujesz na gwałt tych wszystkich albumów. Możesz też skupić się na konkretnych pozycjach, których FAKTYCZNIE szukasz i ustawić sobie powiadomienia wyłącznie z tytułu pojawienia się ich na giełdzie.
Giełda komiksów a „Janusze biznesu”
Handlowanie na facebookowej grupie sprzedażowej zdecydowanie różni się od zakupów w specjalistycznej księgarni, czy na festiwalu. Giełda komiksów to też niestety możliwość zawierania transakcji z niepełnoletnimi osobami. Kontakt z nimi często, cóż, pozostawia wiele do życzenia. Zdarza się też, że inni członkowie grupy mogą czuć potrzebę komentowania Twoich ogłoszeń przy jednoczesnym absolutnym braku potrzeby realizowania z Tobą transakcji. Wszak to Internet. Do niedawna dozwolone było jeszcze nawet publiczne dyskutowanie o cenach pod ogłoszeniem. Na szczęście idzie ku lepszemu i teraz krzykaczom pozostaje tylko wiadomość prywatna. Ta, na szczęście, nie gwarantuje nikomu czarnego PR-u. Wcześniej żywiołowo debatowano na temat zbyt wysokich cen, upadku moralności związanego ze sprzedawaniem komiksów otrzymanych za darmo, czy wyprzedawaniu starych wydań, których wznowienie dopiero co zapowiedziano.
Chwila…
Mamy przecież wolny rynek! Nie widzę powodów, dla których mielibyśmy pospołem ustalać ceny. Podobnie nie rozumiem dlaczego ktoś poświęca swoją uwagę ogłoszeniom, które go de facto nie interesują. Giełda komiksów to jednak co innego niż grupa dyskusyjna. Zarzuty o bycie „Januszem biznesu” sypały się nie raz, nie dwa, co tylko dowodzi braku kultury u części użytkowników. Brak rozsądku z kolei widać po poławiaczach pereł, buszujących wśród używanych albumów i dopytujących z nadzieją o zdjęcia urwanych okładek („może nie jest tak źle”). Zdumiewające, że nie spotkałem się za to nigdy z komentowaniem rzekomych „dubli w kolekcji”. Przecież to najpopularniejszy gatunek komiksów sprzedawanych na giełdach. Czy tylko mnie zastanawia, jak dużo trzeba dostawać nietrafionych prezentów, albo jak słabą mieć pamięć, żeby wciąż niefortunnie podwajać poszczególne egzemplarze?
Konrad
PS. Celowo nie podawałem nazw giełd, żeby tekst się za mocno nie zestarzał. Kto wie, czy nie grozi nam schizma, albo inna rewolucja, wzorem grup dyskusyjnych?